Strona 10 z 11

Re: Moje dziołchy kochane

: ndz gru 19, 2010 4:27 pm
autor: kamilka
Historia Fifi...

Wiec dawno nie pisalam Moja fifcia na dzien dzisiejszy jest w bardzo kiepskim stanie.

Przez ostatni miesiac miala juz 2 ataki wystepuja gdy tylko odpornosc jej spada ciezko powiedziec czy to wylew czy inne paskudztwo.

11.12.2010 fifi miala atak polecialam z nia na pogotowie weterynaryjne dostala 2 zastrzyki jeden steryd drugi na wzmocnienie dodatkowo. Po zastrzyku nozka byla sparalizowana lewa na szczescie do wieczora wrocila do normy. Na drgi dzien dalam ja do dziewczynek. Jednak cieszylam sie nie za dlugo poniewaz malutka znowu miala atak i teraz okropne :(
P Weterynarz powiedziala ze leki juz przestaja na nia dzialac i jezeli w poniedzialek jej nie przejdzie dostanie ostateczna dawke a pozniej juz trzeba bedzie uspic kruszynke :(

Plakac mi sie chce jak ja biore na rece ma sparalizowana nozke :( budulka jeszcze pije nutri. Trzesie sie jak tylko ja wyjme bo czasami sama chce wyjsc, chrupie zabkami strasznie glosno, gryzie mnie nie swiadomie do krwi :( przewraca sie ;/ sika pod siebie. Srasznie schudla zebra czuc kosci biodrowe :(

Praktycznie ciagle lezy w hamaczku zrobilam jej podwojny z polaru i jeszcze zakrylam polarem gore w srodku wyscielilam jej podpaskami dobrze zbieraja mocz. Wychodzi z niego czasami jak kupke chce zrobic a przy tym kladzie sie bo inaczej jej nie wychodzi.

To jest straszne nie wiem co robic, nie wiem jak jej pomoc wiem ze teraz nic nie moge zrobic bo albo ona sama przyjmie leki i p[ojdziemy szczesliwie w czwartek na kolejna dawke albo to juz bedzie ostatnia. Moze lepiej ja uscpic juz w poniedzialek zeby sie nie meczyla :( nie wiem ciagle o tym mysle bo boje sie ze jak podejme ta decyzje to nie dalam jej szansy a z drugiej strony boje sie ze jesliu dostanie ten lek w poniedzialek i nie pomoze to bede miala sobie za zle ze tyle sie meczyla bidulka :(

Jest taka potulna widac ze cierpi przez to wszystko. Nie wiem czy warto zadawac jej bol dla wlasnej satysfakcji z leczeniem :( Chyba ze to bedzie ten jeden ostatni raz ostatnia szansa :( Zdecydujemy z P weterynarz w poniedzialek w razie gdyby nie bylo poprawy.

Ja ja tak kocham to moj pierwszy szczurek, pierwszy krzyczacy, pierwszy w zyciu, pierwszy kochany, calujacy, przytylajacy sie, spiacy mi na kolanach, gryzacy w piety kradnac skarpetki Pierwszy ktorego pokochala i z ktorym musze sie rozstac :( Wiem ze mam jeszcze 3 inne ale to byl pierszy szczurek ktory zaawital w moim sercu i dzieki niemu poznalam jakie kochane sa te zwierzatka.

Placze co chwile...

Bede to dlugo dlugo pamietala :( i zawsz bede porownywala inne do niej. Dlaczefo? Bo pokochalam to malenstwo...

Kochani moi mam nadzieje ze nie bedziecie tego przezywali, tego co my przezylismy... do tej pory a nie wiadomo jak to sie skonczy...

Pozdrawiam Was i trzymam kcuki aby wasze szczurki dozyly starosci bez cierpienia...

Re: Moje dziołchy kochane

: ndz gru 19, 2010 6:43 pm
autor: zocha
Współczuję... nie łatwo jest podjąć decyzję bo czy to będzie ta właściwa ???

Trzymam kciuki za Fifcie żeby było dla niej lepiej...

Re: Moje dziołchy kochane

: ndz gru 19, 2010 9:14 pm
autor: kamilka
Dziekuje jutro porozmawiam z Pania wet czy warto jej dawac ten ostatni zastrzyk bo jezeli ma sie meczyc tydzien to nie mialoby to najjmniejszego zastosowania... :(

Re: Moje dziołchy kochane

: ndz gru 19, 2010 10:05 pm
autor: klauduska
Straszcie i Tobie i jej współczuję.
Ja przeżywam stan Małego dopiero po kilku dniach, a co dopiero po takim czasie jaki Ty z nią spędziłaś. i jeszcze to, że ona jest twoją pierwszą szczurką.
trzymam za Was obie kciuki bardzo mocno!!

Re: Moje dziołchy kochane

: pn gru 20, 2010 4:14 pm
autor: kamilka
Czesc.

Kolejny dzien dzien ktory mial stac sie katorga stal sie nadzieja...

Fifi czuje sie lepiej moze o troche lepiej a moze i o duzo lepiej.
Co prawda dalej pije tylko nutri, ale dobre i to. Spi w hamaczku duzo jak tylko ja wyciagne to stara sie biegac po lozku az tak przestala mocno ciagnac nozke nawet czesciej jej wychodzi ze staje na niej niz ciagnie :) Przewraca sie jednak teraz bardziej na lewa strone bo nozka jest mniej sprawna od prawej... Po lozku widze postep wiecej sie rusza i jest weselsza niz wczoraj.

Pani Weterynarz powiedziala ze jesli jest jaka kolwiek poprawa to kolejny zastrzyk w czwartek chyba ze by sie cos dzialo. Walczy o na tak samo jak ja jednak mysli o dobru zwierzecia. Zobaczymy co dni pokaza wiele moze sie zdarzyć. W razie pogorszenia zdrowia u Fifi nie bede sie zastanawiala nad tym czy kruszynke uspic po prostu nie chce zeby cierpiala.

Pozdrawiam.

Re: Moje dziołchy kochane

: pn gru 20, 2010 8:37 pm
autor: klauduska
Cieszę się bardzo, że Fifi się lepiej czuje!
oby tak dalej!!
zdrówka dla niej dużo życzę!

Re: Moje dziołchy kochane

: czw gru 23, 2010 7:06 pm
autor: kamilka
Witajcie.
Z fifi ciagle tak samo w sensie ze mala zmiana na dobre jest. Nadal pije tylko nutri.
Dzis bylysmy u Pani weterynarz i dostała zastrzyk rozmawialam czy ma to sens zeby kruszynka sie meczyla. Pani wet powiedziala ze jezeli leki dzialaja to damy jej szanse i jezeli bedzie gorzej to wtedy mam przyjsc i zadecydujemy czy lepiej ulzyc dziewuszce czy dalej bedziemy walczyc.

c.d.n

Dziekuje za te wspaniałe wpisy i podtrzymywanie nas

Re: Moje dziołchy kochane

: śr gru 29, 2010 7:05 pm
autor: sheila.
Mam nadzieję , że wszystko będzie dobrze !
Trzymajcie się tam jakoś ! :'(

Re: Moje dziołchy kochane

: śr gru 29, 2010 8:29 pm
autor: denewa
Kamilka bądź dzielna i walcz o małą!
Trzymamy kciuki za Fifi!

Re: Moje dziołchy kochane

: sob sty 01, 2011 6:43 pm
autor: kamilka
Witajcie.

Fifi lek przestal działac Pani wetka powiedziala ze i tak dlugo wytrzymala i dostala kolejna dawke na nastpena mam przyjsc w zaleznosci jak bedzie sie zachowywala...

Niunia ma nozke sparalizowana tzn tak dziwnie bo moze ja podniesc i sie podrapac a jednak ja ciagnie za soba ;/

Pije wciaz nutri...

I najgorsze zlamala sobie zeba gornego :(

Obrazek

Ps na palcu widac dzibniecie Fifi ;/ :(

Moj amordeczka :*

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

A tutaj Jigga

Obrazek

Tu Ela

Obrazek

Didi z Jigga

Obrazek

Re: Moje dziołchy kochane

: sob sty 01, 2011 9:56 pm
autor: zocha
Biedna Fifi
Współczuję, bo Tobie też pewnie nie jest łatwo

http://www.fotosik.pl/showFullSize.php? ... 5918f1a3be http://www.fotosik.pl/showFullSize.php? ... ee3745c414 trzymaj się cieplutko słodka mordeczko :-* :-*

Walczcie obie, przesyłam uściski i buziaki :-*

Wycałuj pozostałe dziewczyny :)

Re: Moje dziołchy kochane

: ndz sty 02, 2011 2:12 pm
autor: kamilka
Witam.

Fatalne wiadomosci...

Steryd wczoraj przestal dzialac stan fifi sie pogorszyl musialam w nia wtykac nutri...
Dzis niestety i a moze i dobrze zostala uspiona :'( :'(
Strasznie sie meczyla widzialam jak umiera :( Dlatego trzeba bylo podjac ten krok.
Pojechalismy do lecznicy dostala zastrzyk poczatkowo na przysniecie a pozniej zostala uspiona juz calkowicie.

Jak tylko ja zostawilam na 3 min bo musialam to plakalam strasznie i w ogole ciagle plakac mi sie chce i placze...

Pochowalismy ja pod orzechem na działce. Bidulka jak ja chowalismy to byla jeszcze cieplutka i taka smutna :( przymknelam jej oczka bo otwarte byly, zawinelam w czerwony polarek by jej cieplo bylo :'(

Niestety Takie zycie ciezko jest mi strasznie bo tak bardzo ja kochalam :( i tesknic bede cale zycie.

Pozdrawiam.

[*][/b] Moje Maleństwo Spij dobrze

Choć łzy płyną, to już koniec. Nie zostało już nic więcej. Tylko ten deszcz co o szyby się rozbija i płacze wraz ze mną.

Re: Moje dziołchy kochane

: ndz sty 02, 2011 2:21 pm
autor: klauduska
[*]
strasznie mi przykro kamilka. walczyłaś o nią bardzo dzielnie.
dobrze, że podjęłaś ten krok, bo przynajmniej już się bidulka nie męczy tak bardzo jak do tej pory.
ja beczałam cały dzień po stracie Małego, który tydz u mnie był, to nawet nie potrafię sobie wyobrazić jak bardzo ty teraz cierpisz, ale ja i moje maluchy przytulamy ciebie i twoje szczurki, które pewnie tęsknią tak samo mocno jak i ty!

Re: Moje dziołchy kochane

: pn sty 03, 2011 6:13 pm
autor: zocha
Strasznie mi przykro... wiem co przechodzisz, ostatnio pożegnaliśmy naszego Norka i mimo, że czas leci to nadal czuję ogromną pustkę i żal...

Na pewno to była trudna decyzja, ale przynajmniej już nie cierpi :(

Trzymaj się ciepło kamilka

[*] dla Fifi

Re: Moje dziołchy kochane

: śr sty 05, 2011 10:06 pm
autor: kamilka
Bardzo dziekuje do teraz jak tylko zobacze fotki malutkiej chce mi sie plakac :( Pozdrawiam