Strona 10 z 37

Re: Sroczkowe pchełki radosne...

: sob sty 23, 2010 5:55 pm
autor: Nieja
Wiesz, ja też uważam, że stawianie klatek obok siebie to zły pomysł. I też widywałam na forum, że ludzie pisali o stawianiu klatek obok siebie, ale to chyba faktycznie nie ma sensu. Ja myślałam też o czymś takim, żeby szczury "wzajemnie" pobrudzić zapachem drugiego. Może jakby oba pachniały jak "ten drugi", to by coś dało? (Wiesz, wymoczyć je w siuśkach ::) )

Mam tylko nadzieję, że wszystko pójdzie gładko!

A co do Reksia, to ja mam to samo z kotami. Widzę, że są zazdrosne o szczury. Walczą jak mogą, żebym tylko im poświęciła czas zamiast tym dziwnym małym potworkom 8) Ale kot wiadomo, "lżej" przeżywa zazdrość. Psy są strasznie emocjonalne. Cmoknij Reksia ode mnie :)

Re: Sroczkowe pchełki radosne...

: sob sty 23, 2010 5:58 pm
autor: Nietoperrr...
Jedna dziewczyna z forum miała też podobny problem jak Ty,w końcu poddała się i...i ma dwa stada... ;D
Jedno to same baby,a drugie to agresywna samica i dwóch kastratów... ;)

Re: Sroczkowe pchełki radosne...

: sob sty 23, 2010 6:19 pm
autor: sr-ola
Nieja pisze:Wiesz, ja też uważam, że stawianie klatek obok siebie to zły pomysł. I też widywałam na forum, że ludzie pisali o stawianiu klatek obok siebie, ale to chyba faktycznie nie ma sensu.
Właśnie. Problem w tym, że niedoświadczona osoba czuje się skołowana. Ja już wiem.
Nieja pisze: Ja myślałam też o czymś takim, żeby szczury "wzajemnie" pobrudzić zapachem drugiego. Może jakby oba pachniały jak "ten drugi", to by coś dało? (Wiesz, wymoczyć je w siuśkach ::) )
Pomysł świetny. Tak generalnie. Taką odmianą tego pomysłu jest wymiana szmatek i granulek. Nie pomogła niestety. Łysa wyrzucała szmatki ze swojego hamaczka, choćby miało być jej zimno.
Ale może rzeczywiście tak radykalnie? Siuśkami? hmmmm...

To prawda, że psy są emocjonalne. A ten mój jakoś szczególnie przewraźliwiony. Jakby wiecznie wystraszony, że jesteśmy jego i tylko jego a wszyscy inni (psy, koty, zwierzęta; ludzie nie; ich się tylko boi) temu zagrażają. Ale też bardzo dużo przeszedł, więc się nie dziwię...

Ale koty? Koty wydają się takie niby obojętne na otoczenie ;) Widać- tylko pozory..

Iwona, znam historię tej dziewczyny. Prawdopodobnie postąpię podobnie, choć cały czas wierzę, że nie trzeba będzie. Ale nie zrezygnuję bez "walki". Dopiero 1,5 miesiąca, daję sobie drugie tyle. A potem się zastanowię.

Re: Sroczkowe pchełki radosne...

: sob sty 23, 2010 6:44 pm
autor: pin3ska
U mnie te dwie klatki tez nie działały, bo trudno nazwać działaniem połączenie szczurów po roku :P Juz raczej to zasługa zmiany charakterków z wiekiem, no i tego, ze nie dałam im wyboru :)

Re: Sroczkowe pchełki radosne...

: sob sty 23, 2010 7:35 pm
autor: sr-ola
nie wiem czy dobrze zrozumiałam pin, ale tej dziewczynie z dwoma klatkami nie chodzi chyba o to, żeby je w ten sposób połączyć a po prostu o to, że nie chciała oddawać któregokolwiek, a nie dało się ich połączyć, więc stworzyła dwa odrębne stadka.

Ale pocieszające, że i po roku się da :) :D Tyle, że już faktycznie Łysa musiałaby mieć towarzyszkę. Póki co bardzo mi jej szkoda. Jest sama. Czasem puszczam ją z Agrafką, tylko we dwie, ale i z nią się wadzi, więc to nie jest tak do końca przyjaźń. No i szczególnie brakuje ciałka, do którego można by się przytulić :( tak sobie marzę, że może jeszcze tylko tydzień, dwa...

Re: Sroczkowe pchełki radosne...

: sob sty 23, 2010 10:44 pm
autor: sr-ola
Moje modelki (Siwa i Agrafka)

Obrazek

Nie potrafię zrobić im zdjęć poza klatką, za słaby aparat, za szybkie tajgerki więc wrzucam tylko takie zza kratek :)

Smyranko Obrazek

Moja psinka Obrazek

Re: Sroczkowe pchełki radosne...

: sob sty 23, 2010 11:12 pm
autor: pin3ska
Ty sro-la tego pieska chyba za rzadko głaszczesz, bo taką ma mordke smutną :P a moze ubolewa, ze nie cała twoja uwaga jest teraz jemu poswięcona :P

Re: Sroczkowe pchełki radosne...

: sob sty 23, 2010 11:36 pm
autor: Paul_Julian
Psinka się kamufluje :D
Ta druga fotka , gdzie Agrafka gniecie Siwą jest super ! ;D Jak wogóle ogonek Siwej ?

Re: Sroczkowe pchełki radosne...

: ndz sty 24, 2010 12:04 am
autor: sr-ola
Ona wygląda tak zawsze. Odkąd ją przyjęliśmy pod swój dach. To są zdjęcia jeszcze sprzed roku, kiedy zaczęła przychodzić pod nasz dom i zaczęłam ją karmić (była wtedy w ciąży z sześcioma szczeniaczkami, chuda jak szkapa)
ObrazekObrazek

Jeszcze z nami nie mieszkała, decyzja o jej przygarnięciu zapadła po ok. tygodniu jej przychodzeniu pod nasze drzwi. Jak już pisałam wcześniej-
sr-ola pisze:Ona ma zawsze taki wzrok przez co mam wieczne wyrzuty sumienia,że ją za mało smyram,za mało z nią rozmawiam i w ogóle za mało..ale to był piesek przez pewien czas pomiatany,kopany,maltretowany,strzelano do niego z wiatrówki
przez co zresztą "krzywo" biega. Ludzie ze wsi opowiadali mi troszkę o niej, szwendała się wszędzie w promieniu ok. 10 km. Biedna. Wiem tylko, że straciła właścicieli. Właścicielka zmarła w środę, starsza pani, a mąż zaraz po niej- w sobotę. I pies został sam sobie, ciągle się kręcąc przy budzie swojego bądź co bądź domu, tylko z innymi właścicielami, którzy nie omieszkali nawet jej nakarmić (rodzina patologiczna. Wiem, bo tutejsze środowisko jest bardzo hermetyczne, nic się nie ukryje). Tyle, że pozwolili zostać.
Głaszczę ją ciągle, tulę, smyram po brzuszku- bo uwielbia, rozmawiam (a właściwie prowadzę monologi, gdy ona patrzy na mnie tymi swoimi błagalnymi oczami), cały czas gdy to piszę tuli się do moich pleców. Chodzi za mną wszędzie, do kuchni, łazienki, na dwór, taka przylepka. Jest piekielnie inteligentna, nie musiałam jej właściwie niczego uczyć, mimo, że całe życie mieszkała przy budzie, wiedziała jak ma się zachować w domu już po tygodniu :)
Co jeszcze mogę, żeby tak nie patrzyła? :( Troszkę przykro, gdy ktoś posądza, że ją zaniedbuję, ale nic nie poradzę na jej biedne oczęta...


No i żeby było jednak szczurkowo, bo się rozpisałam o Reksiu, fotka Łysej:
Obrazek
Wygląda jak diabeł wcielony ;D Jedyny moment, gdy można ją uchwycić w bezruchu to zaraz po przebudzeniu- jak teraz ;)

Paul, Ogonkowi Siwej nie pozostaje nic innego jak za nią nadążać ;) Pisałam z piątku na sobotę co tam u niej, od tamtej pory uskuteczniamy smarowanie maścią, która nazywa się Aescin, który ma podobno pomóc w rozejściu się tej zastałej krwi. Lekarz potwierdził albo zakrzep albo jakąś inną blokadę krwi. Najważniejsze, że z każdym dniem widać coraz mniej :)
Teraz nas rozśmiesza bo próbuje wspiąć się bo śliskiej rurze (noga od szafki na TV). I co ciekawe! Udaje jej się to :D

Re: Sroczkowe pchełki radosne...

: ndz sty 24, 2010 12:19 am
autor: sssouzie
sr-ola pisze:Co jeszcze mogę, żeby tak nie patrzyła? :( Troszkę przykro, gdy ktoś posądza, że ją zaniedbuję, ale nic nie poradzę na jej biedne oczęta...
to nie jest wzrok oskarżający przecież. te oczy kryją smutek rozstań i pytanie "co zrobię jak i ciebie mi zabraknie?"

śliczna psinka a jeszcze bardziej kochana :-*

dziewczyny szczuurze też

możemy przesłać głaski? dla wszystkich? ::) :)

Re: Sroczkowe pchełki radosne...

: ndz sty 24, 2010 12:25 am
autor: sr-ola
nawet musicie, głasków nigdy za wiele :) :) Dla wszystkich :)

Re: Sroczkowe pchełki radosne...

: ndz sty 24, 2010 12:55 am
autor: denewa
Słodki Siwulec podczas lizania przez Agrafkę :D
U nas nie uświadczysz takich scen - u nas się tylko tłuc potrafią... :(

A z tą Agrafką zabieg już przesądzony? Diesel też ma pod paszką guzka w skórze i póki co obserwujemy...

Re: Sroczkowe pchełki radosne...

: ndz sty 24, 2010 1:07 am
autor: sr-ola
Nie, nie jest przesądzony. Wet nie widział zgrubienia i tylko wie o nim z opisu lubego. Zarezerwował termin w razie czego, żeby już nie jeździć w te i wewte (mamy jakieś 20 km od niego) ale jeśli okaże się, że nie trzeba tykać Agrafki będę "wery hepi" :)

denewa, nawet po bijatykach, gdy wracają do wyrka, nie mają chrapki na przytulaństwo? Wiesz, wierzę, że z tego wyrosną. Są jeszcze młodziutkie, często z czasem ogonki uspokajają się. Bądź dobrej myśli. No i każde z osobna jakie śliczne! :)

Re: Sroczkowe pchełki radosne...

: ndz sty 24, 2010 1:14 am
autor: Paul_Julian
Dobrze , że ogonek ma sie coraz lepiej ! ostatnie niusy to widziałem w temacie w leczeniu, myslałem , ze cos nowszego jest :)
A psinka ma taką smutną historię ... Dobrze , ze jest u Ciebie :)

Re: Sroczkowe pchełki radosne...

: ndz sty 24, 2010 1:18 am
autor: denewa
sr-ola pisze:denewa, nawet po bijatykach, gdy wracają do wyrka, nie mają chrapki na przytulaństwo?
Pewnie się przytulają ale nikt tego nigdy sfotografować nie zdołał... ;)