szczury.org

Ło żesz umieram z podrapania Panowie to chyba nigdy się nie kąpali bo piskom i krzykom nie było końca, zwłaszcza ze strony pana bezimiennego czyli kapturka(jak zarzynana świnia bo szczurzego pisku to nie przypominało). Za to moje rozbójniki są obrażone na mnie bo czują inne szczury i ostentacyjnie odmówiły zjedzenia swoich ulubionych chrupek kukurydzianych, chodzą wąchając mnie z każdej strony i sikając na mnie Nowi zostali wykąpani tylko trochę bo się strasznie wyrywali i nie wiem na ile y bfv09udało mi się usunąć smrodek i tłuszcz. U bezimiennego w czasie drogi zauważyłam łupież i będziemy musieli się przyjrzeć mu bliżej chociaż póki co nie zauważyłam żeby to były żyjątka a patrząc na tłuste futerko stawiam na samczy łupież ale zobaczymy co to będzie. Na razie panowie siedzą w klatce i się myją po kąpieli, nie wykluczam też kolejnej jeśli ta była za mało dokładna. Zdjęcie mam tylko w transporterku zrobione w trakcie jazdy do domu, dziś już nie będę męczyła chłopaków.
A co do imion- Łysy dumbo został nazwany już w Legnicy jako Yoda a pan kapturek tak mi podszepnął że trzeba zrobić konkurs na imię bo on też nie wie jak chciałby się nazywać Macie jakieś pomysły?

Chłopaki jeszcze wystraszone ale są już lekkie postępy. Łysolek wyszedł jako pierwszy z klatki ale tylko na kilka sekund i zwiał spowrotem. Nie wiem dlaczego zapomniałam że dziś święto i zapomniałam przygotować się na większą liczbę pyszczków do wykarmienia, dlatego też dziś w menu był na początek serek danio którym się wręcz zajadały(nie wiem dlaczego nie chciały jeść jogurtu:P), dropsiki czekoladowe też zniknęły w chwilę a hitem były paluszki... Obskubałam z soli i się dosłownie rzucili na nie Łysolek to aż zaczął oczkami pulsować w trakcie jedzenia Jestem w trakcie zgrywania pierwszych zdjęć i zaraz coś wrzucę.

Oto Yoda, pieszczotliwie nazywany przeze mnie po prostu Łysolkiem w trakcie pożerania serka waniliowego.





Kolega Łyska, jeszcze bezimienny także zbieram wszelkie pomysły na imię dla niego





I chłopcy razem

Hihi, jaki ten łysol śmieszny ^^ aż się chyba kiedyś przejdę do Ciebie specjalnie po to, żeby go wygłaskać :* podziwiam Cię, że zdecydowałaś się na cztery szczurki, ja z trzema nie daję rady nad imieniem dla bezimiennego będę myśleć. wydrapkaj i wycałuj całą czwórkę ode mnie!

Wygłaszczę i wydrapię Będziemy w przyszłym tygodniu u Anny Ryś co by mieć pewność że chłopaki zdrowe także będziesz miała bliziutko do lecznicy

No to teraz chyba czas na zmianą tematu na: "Banda Łysego" , "Stefan i jego paka", "Adepci Yody" albo "Stefan, Filip i intruzi "..
Bardzo się cieszę że chołpiny już w domu i do tego po kąpieli
Trochę smutno się zrobiło po Waszym wyjeździe - chyba za szybko się przyzwyczajam do takich miziaków
pomyślę nad imieniem

Zdecydowanie trzeba zmienić tytuł tylko że ja nie widzę takiej opcji(zablokowana? ) A co do miziaków to pewnie nie raz i nie dwa będą jakieś tymczasiki Ja się cieszę że w końcu poznałam bohaterki moich ulubionych szczurzych opowieści

Mania w celu zmiany tytułu pisz do któregoś z "zielonych" (moderatorów)

Super ten kaptur, taki wydaje się być 'męski'
Łysol też niczego sobie, wygląda tak niewinnie
Super chłopy

Chłopcy rzucają się z zębami na jedzenie(oprócz ziarna-pewnie tylko to mieli), już się tak nie boją ale nadal nie chcą wyjść z klatki. dają się miziać jak leżą w hamaku. Pan bezimienny nadal tłusty więc może jutro znów go wykąpię tyle że już porządniej a jak to nie da rady to pogadamy z wetem co tu zaradzić bo smrodek jest specyficzny i dość mocny, ale to się zobaczy. Póki co lecę wydawać pieniądze na pyszności a jutro planujemy Szczurzy Armageddon, czyli łączenie. Trzymajcie kciuki

Siedzę, patrzę, czytam i oczom nie wierzę. Jaki cudowny łysolek.!
I narobiłaś mi chęci, a obiecywałam sobie że na razie dośc ze szczurami, póki mam dwóch chłopaków. !!

Dziś beż dobrych wieści, leciało futro, krew i mnóstwo dzikich pisków. Uszkodzone sztuki dwie, tj ja i Stefan z dwiema rankami na boku. Stefanowi załatwił to kaptur, a mnie rozpruł rękę łysol kiery ratowałam Stefana przed zębami.

Może za wcześnie chciałam zacząć kolejne łączenie... Chciałam wsadzić panów do transportera ale nie zdążyłam nawet tego zrobić a już był płacz, trzęsienie dupkami, piszczenie i sikanie pod siebie ze strachu przed sobą A moja ręka nieco ropieje Jakieś pomysły?

Ranę przemywaj, możesz moczyć nawet w rumianku i rivonalu, a z chłopakami widocznie trzeba troszkę poczekać albo spróbować jeszcze innej metody ... Ale nie chcieli wejść do transportera czy od razu się tłukli?

Nawet nie zdążyłam ich wrzucić do niego. Stefan od wczoraj tylko raz wyszedł z klatki na chwilę, nowi też się boją wyjść, a najbardziej najmniejszy Filipek. Wychodzi z klatki o najmniej wczoraj oberwał ale każdy szelest go przeraża. Wszyscy (może oprócz Filipka) są w wieku burzy hormonalnej i nie wiem czy to w ogóle się uda, trochę boję się ich łączyć.

Od wczoraj wszystkie protestują i nie wychodzą z klatek, nawet nie podchodzą do wejścia Tyl;ko najmłodszy Filipek na chwilkę wyszedł rano jakby się przywitać ale nie odchodził dalej niż metr ode mnie.