Strona 10 z 106
Re: futrzaste momenty
: czw sie 16, 2012 6:32 pm
autor: saszenka
Ja tak na szybko tylko chciałam się pożalić. Szczury wyraziły swoje zdanie na temat mojego wyjazdu na weekend poprzez zeżarcie mi karimaty
Tyle czasu tam była i nie przeszkadzało, raptem dziś...
Re: futrzaste momenty
: czw sie 16, 2012 9:28 pm
autor: BlackRat
A widzisz, widocznie uznały, że wyrodna z Ciebie mamuśka

Re: futrzaste momenty
: czw sie 16, 2012 10:02 pm
autor: malina89_dg
Śliczne dziewuszki
A obżarta karimata to tak specjalnie

że jak będziesz na wyjeździe się na niej kłaść to będziesz patrzeć na te dziury i sobie o nich pomyślisz

widzisz jakie to mądre stworzonka

chciałaś pojechać na wakacje bez nich a tu się nie da
Wycałuj pucki od braciszków

Re: futrzaste momenty
: pn sie 20, 2012 12:32 pm
autor: saszenka
Ja wyrodna? Ja? Toż to ja dla nich na ten weekend jechałam, do pracy, nie urlopowo, żeby mieć co do paszcz powkładać, o!!!
Niemniej jednak, foch po powrocie się należy

ciekawe jak długo potrwa tym razem

Re: futrzaste momenty
: pn sie 20, 2012 10:14 pm
autor: Arau
saszenka pisze:Ja wyrodna? Ja? Toż to ja dla nich na ten weekend jechałam, do pracy, nie urlopowo, żeby mieć co do paszcz powkładać, o!!!
Niemniej jednak, foch po powrocie się należy

ciekawe jak długo potrwa tym razem

No taaak, to ja wyrodna, bo sobie pojechała na motocyklu pomykać zamiast myszory dopieszczać;p
Moim foch przeszedł, ale co zjadły mebelków to zjadły. Ja nie wiem co będzie w przyszły poniedziałek... ;x
Re: futrzaste momenty
: pn sie 20, 2012 11:26 pm
autor: saszenka
Arau pisze:Ja nie wiem co będzie w przyszły poniedziałek... ;x
szykuj się na rebelię

Re: futrzaste momenty
: wt sie 21, 2012 1:04 pm
autor: BlackRat
A Wy obie wyrodne, a co

Re: futrzaste momenty
: wt sie 21, 2012 8:32 pm
autor: saszenka
To nie szczury - to diabły wcielone!!!

Dziś przy usuwaniu nieczystości zostałam zaatakowana w ucho, w usta, w oko a potem dwa sierściuchy wlazły mi pod opiętą koszulkę i zaczęły się tam przepychać i tłuc! Powracam do walki o wprowadzenie zasad dotyczących wydalania - nauka kuwetowania, epizod drugi. C.D.N.
Re: futrzaste momenty
: wt sie 21, 2012 8:40 pm
autor: BlackRat
Ja byłam jakiś czas temu mądrutka i dałam Kane'uli wylizać się po twarzy....na koniec udzebała, a właściwie rzuciła mi się na powiekę :/ Dobrze, że się zorientowałam w miarę w porę, że ma taki zamiar po pewnie gorzej by się to skończyło, a tak to miałam trochę rozciętą górną powiekę, wielką opuchliznę i prześliczny fioletowiutko-fuksjowy przemieszczający się siniak
Trzymamy kciuki za naukę (chociaż chłop to chłop - ich ciężko czegokolwiek nauczyć, to oporne stworzenia

)
Re: futrzaste momenty
: wt sie 21, 2012 8:47 pm
autor: saszenka
No ja już zaliczyłam atak pazurem w kącik oka - na szczęście okład z rumianku pomógł, ale dzień cały piekło jak cholera

Zauważyłam, że ataki nasilają się przy sprzątaniu klatki. Ktoś już wspominał, że szczury nie lubią jak im się coś panoszy po klatce i widocznie moje nie lubią jak im ich własne kupy zabieram. Normalnie świra wtedy dostają
Jaki chłop

u mnie dziewczęta, ale równie oporne a co więcej mają kobity swoje zdanie i idą w zaparte

Re: futrzaste momenty
: wt sie 21, 2012 9:00 pm
autor: BlackRat
Łoo matko! Ja to chyba jednak muszę się w końcu wyspać, bo coraz gorzej ze mną (żebyś Ty wiedziała, co ja w domu ostatnio wygaduję - nikt mnie nie rozumie po literówki robię nawet w mowie a do tego po czasie odpowiadam ^^') no przecie Ty dziewuszki masz, eh
A co do mycia klatki, ja zawsze puszczam je na wersalkę w innym pokoju i wtedy sprzątam klatkę, bo inaczej to mi nie dają - nie gryzą ale zabierają ścierki i takie tam

Re: futrzaste momenty
: wt sie 21, 2012 9:03 pm
autor: Venice
Oj tak, tak. Te "osobowości"... znam je!
Re: futrzaste momenty
: śr sie 22, 2012 12:04 pm
autor: saszenka
BlackRat, rozumiem takie przemęczenie materiału, zwłaszcza przy takich kombinatorach, jak Twoje. Wyśpij się kobieto

Niestety u mnie nie ma możliwości wywozu szczurów na czas porządków. Klatka stoi przy łóżku, na łóżku leżę ja i gmeram w klatce, Greta ciągnie mnie za włosy bądź ucho, Gytia skacze po mnie, obsikuje i zagląda do oka, a Gandzia wciska się między mnie a łóżko, pod ubraniem. Ani nie mam ręki, żeby się opędzić, ochronić wrażliwe elementy ciała, ani ruszyć się nie mogę, bo jestem osaczona szczurami. Zabieranie ściereczki, stanie na półce, którą myję (ew siedzenie w sitku nad nią i obsikiwanie jej), rozgrzebywanie trocin z których wyciągam kupy, zasłanianie swym ciałem widoku, zaglądanie do nosa, wyciąganie z ręki wyjmowanych kup - no masa atrakcji

I wszystko to razy trzy!!!
Re: futrzaste momenty
: śr sie 22, 2012 8:53 pm
autor: BlackRat
Omal się nie posikałam przy czytaniu
To masz ciekawie, może w transporter wsadzaj na ten czas? Ale to szkoda znowu dziewuszek
PS. Może się w końcu wyśpię, bo być może zamienimy się z jedną koleżanką z pracy tak byśmy siedziały po 12 a nie po 24 godziny, ale to dopiero za tydzień :/
Też wolałabym wrócić do swojej "nienormalności" bo to obecne stadium mi nie odpowiada...

Re: futrzaste momenty
: śr sie 22, 2012 9:39 pm
autor: saszenka
A z transporterem to całkiem inna historia - żałuję, że zdjęć nie poczyniłam

Otóż pomyślałam, że zacznę przyzwyczajać dziewczęta do zamknięcia. Wpierw wydawało mi się to głupie, no bo co może być takiego niesamowitego w transporterze? Otóż - wszystko! Postawiłam otwartą skrzynkę na łóżku, scury się zbiegły i zaczął się targ "a co to? a do czego to? a co można z tym zrobić?" jedna przez drugą głowę wyciągały

czyjś ząb nawet nagryźć próbował - normalka. Wzięłam Gytię w garść i wsadziłam do transportera. Nawet nie wiem jak-kiedy-w jaki sposób znalazła się na zewnątrz. Wzięłam Gretę w garść i wsadziłam do transportera. Nawet nie wiem jak-kiedy-w jaki sposób znalazła się na zewnątrz.
I tak kilka razy.
Ułożyłam transporter bokiem - tak, żeby można było do niego swobodnie wejść i wrzuciłam do środka pestki dyni - chytry plan
I teraz najlepsze. Moje autystyczne dziecię, Gandzia, zabezpieczając tyły (jeden pazur jednej stopy na łóżku) wyciągnęła się na jeszcze jedną swoją długość, końcem języka (serio!!!) sięgnęła pestkę i przysunęła bliżej, złapała w paszczę i tyłem wycofała się do klatki. Z jednej i drugiej strony, Gytia i Greta zaglądały jej przez ramię i, jestem pewna, dopingowały "no jeszcze 3 mm, jeszcze 2". Same się nie odważyły spróbować. Gandzia pobrała wszystkie pestki, za każdym razem tym samym sposobem. Stałam, patrzyłam i łzy mi ciekły ze śmiechu

P.S. 24 godziny non stop???
