odmienna pisze:Co do stosunków z młodą drapieżnicą: rozumiem Cię, ze boisz się narażać Misiaczka, ale myślę, że zmiana ubrania i mycie rąk, to nadmierne umartwianie

. Nigdy nie przestrzegałam takich zaleceń np. w stosunku do szczurów które się niecierpiały. Fakt: kilka dziabów przez to zaliczyłam (od Cholerka), ale dalej konsekwentnie wychodzę z założenia, że np. Bobo ma przyjąć do wiadomości, że moje ręce pachną Arielkiem, a mimo to, nie tylko nie wolno mu „źle ich traktować” ale, jak chce być wyprzytulany (a chce nieustająco) i w ogóle chce mieć ze mną „zgodę”- to przełamanie niechęci spowodowanej „nienawistnym” zapachem, jest jego problemem.
z przebieraniem już poszli na ustępstwa, zmieniam już tylko bluzę
wiem, że może cuduję, ale gdyby o dziaby chodziło ... w takich chwilach po prostu nie ma szczurów, i potrafi ich nie być dzień, dwa, trzy... nieraz przesiedziałam już cały wybieg i żaden nie wyszedł z klatki, niektórzy z domku

siedzę tam , a za drzwiami Trudź rzewnie patrzy na zamknięte drzwi, czas stracony dla wszystkich
dlatego już raczej wolę umyć się, zrzucić co bardziej Trudą przeniknięte i dopiero iść do szczupaków, jest szansa, że je zobaczę
no właśnie zaczynam się zastanawiać czy tych ząbków aby nie za dużo u Hermańskiego; może nie na tym zdjęciu, ale ostatnio rzuciło mi się w oczy górne uzębienie grzmota
muszę jeszcze zrobić trochę porównań, bez pewności nie będę go ciągać po wetach
dziękuję za życzenia dla Misia, pieszczoty z polecenia wykonane
Sysa pisze:
Herman (...) maksymalnie słodki i ekhem.. przystojny!

a jak !
rozbroiło mnie to manianera, dziękujemy z Dżumem za wyrozumiałość i ekhm... oględność
unipaks pisze:Herman wywołał u nas w domu serię westchnień oraz ochy i achy zachwytu
jest mi naprawdę bardzo miło
denewa pisze:Nasze kocię mieszka u moich rodziców więc szczurkom zaoszczędziliśmy trwogi... chociaż jak na jedną nockę musieliśmy ją do siebie zabrać to potem szczurki przez kilka dni nie chciały wyjść z klatki

Tylko Febrak pomykał gdzieś przy ścianie... ale u niej trudno o rozsądek, ma zaburzone odczucie niebezpieczeństwa

Tak więc efekt podobny jak u Ciebie i też strasznie nieprzyjemny. Niemiło patrzeć na niepotrzebny stres zwierzaka...
właśnie, mam nadzieję, że z czasem nabiorą większej tolerancji na zapachy drapieżnika,
i tyle by wystarczyło, bo kiedy patrzę na drżączki Trucizny obserwującej ptaki zza szyby, albo na jej wczorajszą szaloną żonglerkę żołądkiem kurzym (jedyny przykry aspekt trzymania kota - ponowne wizyty u rzeźnika

), nie mam zamiaru w jej pobliże puszczać żadnego ogona
Jessica pisze:fantastyczne zwierzaki

IHime pisze:Truda i Herman mieli dobry dzień, foty wyszły fantastyczne. Oboje są bardzo fotogeniczni, wiedzą o tym i wykorzystują.
dziękujemy bardzo
W ostatnim tygodniu szczupaki wynegocjowały kuwetę na pięterku sypialnianym. Schodzenie do wychodka na sam dół w pewnym momencie zaczęło którejś mądrali nie pasować. Reszta mu przyklasnęła i soczyste rodzynki zaczęły się ochoczo namnażać na najwyższym piętrze, a po wyschnięciu być sprytnie wygarniane poza klatkę.
Jedyna rada - dać dzieciarni nocniczek, co też uczyniłam. Ład i czystość przywrócone
Miś obstawiony lekami, radzi sobie, ale nie jest zbyt aktywny.
Tak naprawdę jest taki jak do tej pory. Matkuje innym szczurom, przy czym Witalisa trzyma szczególnie krótko.
Wit i Herman, kiedy jestem w domu i klatka otwarta, lubią zagrzebać się w pościeli albo w szufladach i tam przespać do południa. Hermanowi uchodzi to na sucho, a wręcz wzmaga czułości powitalne, ale Lisu ma głowę zmytą i po karczysku widłami przejechane. Tak dla zasady ! - aż nie odeśpi z Misiem w hamaku choćby jednej rundki
Lis ćwiczy się więc w strategii przetrwania

Dziś widziałam, że po objedzie wrócił pod ramię z Misiaczkiem do domku, tam został wyiskany za dobre sprawowanie, potem Miś zaczął siebie myć, a Lisek ostrożnie, cichaczem wymknął się pozażywać wolności
Ur zaś jest drugim zazdrośnikiem i biednego Witka ustawiaczem. Razu jednego słyszę piski kaptura ze skrzyni pod tapczanem. Ale gdzie ? jak ? skoro wiem, że reszta dużych w swoich stałych miejscach porozkładana
- a to Ur(uk-hai) coś Witkowi wykładała – tak żeby tamten zapamiętał
Próbuję na nowo przekonać do siebie Witalisa, bo stał się strasznym płochliwcem. Zawsze dosyć był, ale przeprawy z ciupagami i strachy trudowe jeszcze to wzmogły. Biorąc go na ręce ryzykuję, że nogi sobie połamie zeskakując

.
Ćwiczymy przenoszenie w rękawie.
Z Hermanem natomiast ćwiczymy sztukę przenoszenia induwiduum z owsikami
Kiedy innym humory nie dopisują, czub zaczyna po człowieku łazić bez szacunku żadnego dla anatomii głowy i twarzy,
i kłapaniem domaga się atrakcji. Atrakcje to wsadzenie do szafy, wspinaczka wspomagana po półkach regału, wyjście do kuchni na przekąskę, parapety... wszystko na wariata i przy wtórze nieznoszącego sprzeciwu kłapania.
Uwielbiam kłaść się na podłodze i patrzeć na przebierające platfusy tuptaka (
Herman-tuptak). W nocy przychodzi przekopywać prześcieradła, już mu weszło w zwyczaj tak ok. 1-2 nad ranem...
uwielbiam cudaka !