Kochani ..
Jak wszyscy wiedzą święta to okres cudownego odpoczynku, spokoju w gronie rodzinnym, dysput do późnej godziny i tej atmosfery ..
NIC BARDZIEJ MYLNEGO !
Wigilię zaczęłam od " PILNEGO stawienia się w Urzędzie Skarbowym " bo przecież z założenia "prywaciarz " jest złodziejem ! I mylą się programy podatkowe oraz księgowi i księgowe bo Urząd WIE lepiej .. Poszukiwanym było złotych 1,23 Dukatów .. A że podatek listopadowy podwójny to zbrodnia wzrosła do 2, 46 ..
Trudno; że ten telefon, pogmatwał wszystkie plany wyjazdu na święta .. trudno że jedzenie przygotowane na 20 osób musieliśmy sami wcisnąć w nabrzmiałe żołądki .. ale szkoda że zamiast rozkoszować się świętami - szukaliśmy zaginionej twardej zdrady i oszustwa na Państwie.
Ale to Nic ! jeszcze Nic - wszak nie zraża w życiu jeden wyimaginowany błąd ..
Wieczorna wigilia przyniosła kolejne niespodzianki ..
Mój Telefon postanowił .. się zepsuć .. Ot tak hihi dla hecy zamilkł .. Świąteczne życzenia odczytałam wczoraj .. I wyszło że oprócz tego że okradam Państwo bezczelnie to jeszcze jestem gbur i prostak .. i olewator ..i cham bo życzeń nikomu nie napisałam ..
I żeby tylko to .. to i jeszcze bym jakoś się z nastroju świątecznego nie wyrwała .. ale ..
Fatum dopiero co rozpościerało swoje ramiona ..
Zakopana w dokumentach, między sernikiem a śledziem dostrzegłam że dzieci "jakieś takie niewyraźne .."
No może to nie było " 6 tygodni z ospą " jakie mi chłopcy zafundowali jakiś czas temu łącznie z Panem Mężem( oj wtedy byłam bliska rozwodu !

) ale brakowało nie tylko trzeciej nogi do biegania .. " Nie mogę dosięgnąć pilota !" .. a grypa zwana żołądkową .. i w tedy poczułam że brak mi pędu..
Pociechą mogły być ogony ale .. wszak miałam pomysł na nową sesję zdjęciową i większe plany na tulenie ale kiedy, gdy Tosiaczek po zagojonym półpaluszku, dostała ropnia po JEDYNYM przejawie agresji jaki się zdarzył przy łączeniu ..od Chmurki. I wyleczyliśmy .. tyle że obok postanowił rozpocząć egzystencję drugi ropień .. ten jest jakiś bardziej oporny. Chmurka .. nadrabia ..pomału ale jest osłabiona jeszcze i jakby bardziej ..nieśpieszna. Łasiczce wygrzebałam jakimś cudem z paluszka "ciało obce " co przyprawiło mnie o istne palpitacje serca. Podwawelska musiała przeżyć kilka dni spacerów przymusowych po kolei z wszystkimi ponieważ zagościł w niej "permanentny Puchatek", co się później okazał symptomem rujki ala Glutaminian ..
Rozwiązaniem było smarowanie wszystkich i wszystkiego olejkiem śmietankowym ..
Owca .. postanowiła odrobinkę dorosnąć i wzięła pod swoje "dojrzałe skrzydła " Łasiczkę ..
I teraz urwipołciów mam dwie sztuki
Lusiek został okradziony z ulubionego koszyczka a Buka ma coraz młodzieńczy wyraz pyska.
Ale i między świetnymi a fatalnymi świętami jest zawsze most ..
Pamiętacie Goliata ? Wielkiego Mojego Kupla od strachu do małych istnień ?
Ze słonecznej i energetycznej Hiszpanii przywiózł swoją Chmurkę ! Dziewczynę która dokopała się do delikatności człowieka, który budzi lęk wyglądem. I to imię .. Carmen !
To był prezent !
I tak .. tak .. w przypływie emocji zapisałam się na miot SunRat .. Bardziej z myślą że przecież są zawsze tak oblegane, że szokiem było potwierdzenie akceptacji warunków ! Miły szok.
A ponieważ zbliża się koniec roku to :
Polej, polej - trzeba zmienić w głowie olej !
oraz
Na zdrowie! bo na rozum już za późno !
Szampańskiej zabawy Moje Kochane Żuczki !
