Ughr.
Chce ktoś babcie na miesiąc? Pożycze i dopłace szkodliwe. Ja na prawde musze odsapnąć, bo nie wyrabiam.
Mam dość wstawania co rano i obrzydliwej niechęci do wyjścia ze swojego pokoju. Bo wychodze i co mam zapodawane z biegu? Jęki, stękania, marudzenia. Kurna no, ja nawet jak mi coś jest to wole pomarudzić na forum czy komuś znajomemu, niż zatruwać atmosfere w domu. A jej ZAWSZE coś jest i to od 30 lat! A ma 73

Gdyby nie to, że częściowo po prostu nie słucham tego co mówi, to chyba bym zwariowała. No ale ile można? Mieszka z nami już troche ponad rok i zwyczajnie mam dość. Staram sie być miła, ale nie zawsze sie da, a wtedy jest wielka obraza majestatu. Bo ona może wszystkich gnoić, może na każdym kroku powtarzać jaki to mój ojciec jest straszny (bo on ma gdzieś, że babcia sie sfochuje, mówi co myśli a jak nie, to nie odzywa sie do niej wcale), może wszystkich obgadywać. Ona jest najmądrzejsza. Babcia wielka rada.
Do tego traktuje mnie dziecko. Przez tydzień codziennie miałam podlewać kwiatki u ciotki, drugiej córki owej babci. No wiadomo, miałam tam chodzić sama (zwłaszcza, że ciotka jest sąsiadką mojego lubego, więc i tak niemal codziennie tam jestem), w końcu to mi ciotka za to płaciła... Efekt taki, że mama wychodziła ze mną i szła gdzieś indziej mówiąc, że idzie ze mną, bo przecież ja na pewno nie zamkne balkonu, albo drzwi, albo klucze zgubie, babcia by jej żyć nie dała. Za każdym razem jak wracałam pytała czy na pewno nie zgubiłam klucza

Teraz ojciec w szpitalu, mama do 14 w pracy, później obiad na szybko i do szpitala. No i tak w kółko. Jest ledwo żywa, przemęczona. A co babcia wymyśliła? Że może by jej mama kupiła tej dobrej szyneczki z drugiego końca miasta? Powiedziałam, że ja pójde i kupie, że przecież mama jest zmęczona. "Nie, Ty mi złą kupisz, a mama jak odpocznie to może pójść" Tak kuźwa, odpocznie w międzyczasie, jak to mówi mój brat...
Ufff, troche mi lepiej...