Witam
Znowu muszę rozpocząć proces uszczurowniania... Zacznę może od początku.
Kiedyś (daawno temu) szczura miał mój wujek (brat mamy) i często do niego jeździliśmy i się z nim bawiłam. Później przez przypadek zakupiłam ogonka w sklepie. Miałam kupić żarcie dla psa i zobaczyłam małą szczurkę w małym akwarium. Zaczęłam wypytywać sprzedawcę o cenę, długość życia itd... Pan powiedział, że jeśli do jutra nikt jej nie kupi to trafi do węza... No więc kupiłam ją bez wahania i zaniosłam do domu. Mama trochę gadała, że sie nią nie będzie zajmować i takie tam, ale jak ją tylko zobaczyła od razu sie zakochała. No ale nadszedł ten przykry czas śmierci Zuzi... To było straszne... zmarła mi na rękach...
Później zakupiłam kolejnego ogonka... Niestety, pierwszego dnia uciekła z klatki i ponad tydzień spędziła za regałem, który po remoncie niestety przykleił sie do podłogi i trzeba było czekać na dziadka, żeby pomógł go odkleić... niestety szczur już sie nie oswoił i był bardzo agresywny. Mama nawet chciała oddać ją do ZOO na pokarm ale sie nie zgodziłam, i mysza żyła za kratkami.
Później kupiłam samiczkę z kinderniespodzianką... urodziło sie 13 szczurków - 12 przeżyło. połowę oddałam, resztę zostawiłam - oczywiście z podziałem na płcie w osobnych klatkach.
Po stracie z ostatnim ogonkiem z miotu postanowiłam skończyć przygodę ze szczurami. Nie miałam już sumienia brac następnego i patrzeć jak odchodzi. Kupiłam papużki faliste (dodam, że w międzyczasie trafił do nas kot). Teraz przyszedł smutny czas. Nasza psina jest już stara i schorowana (rak - wielki guz sutka) i jeszcze w tym miesiącu będziemy musieli ją uśpić. Mama nie chce kolejnego psa, więc chciałam poprosić o szczurka. I tu sie zaczyna problem...
Mama nie chce więcej 'smrodu'
![Sad :(](./images/smilies/sad.gif)
nie mam problemów z ogonem.. bo jest już przyzwyczajona... chodzi o to, że jak była większa ilość szczurów i pojechaliśmy na wakacje zostawiając ogony z babcią zaistniał pewien problem. szczur ugryzł babcie i ta zraziła sie i tylko je karmiła... nie sprzątała bo strasznie sie bała. no i po naszym powrocie trochę śmierdziało... i mama sie zraziła.
jak ją przekonać, że jeden (lub 2 - jeśli sie zgodzi) nie będzie śmierdział? że przecież będę sprzątać i w ogóle... klatka jeszcze jest - wiec problemu nie będzie z wydatkiem na nią - poidełka są. żwirek (taki z trocin zbitych) jest dla kota - wiec i szczur skorzysta, jedzenie dla papug (chodzi o owoce i warzywa oraz zielsko) jest co dziennie - wiec i szczur będzie miał co jeść.
Na prawdę próbowałam już wszystkiego - i nadal jest NIE, NIE, NIEEEE...
jak myślicie, czy mogę zaryzykować i przynieść szczura i będzie już 'po fakcie'? tak zrobiłam z pierwszym szczurem i było ok...
z góry dzięki za odpowiedź i rady
Pozdrawiam wszystkich zaszczurzonych
![Smiley :)](./images/smilies/smiley.gif)