Nasze Pędraki ostatnio były na obczyźnie. Musieliśmy wyjechać i niestety nie mieliśmy możliwości zabrania gamoni ze sobą, właściwie dla ich wygody i bezpieczeństwa, więc maluchy zostały pod opieką cioci Madzi, która się nimi tak dobrze opiekowała, że po 5 dniach wyglądały jak puchate kulki. Jedno wiemy - jedzenia im nie brakowało

Wróciliśmy po 5 dniach pracy na Woodstocku i jeszcze w zakurzonych ciuchach, z brudną buzią i plecakami udaliśmy się po nasze pociechy. Radość niesamowita, że wracają do domu. Szybko taksóweczka i po 20 min w mieszkanku.
Każda oczywiście obmyszkowała swoje szczurze miejsca, oczywiście przeszpiegi w plecakach, wyciąganie z siatek pozostałości jedzenia, wojana z karimatą itd. Kiedy doszły do wniosku, że wszystko jest jak dawniej, upewniły się ze są na pewno w swoim pokoju, że drzwiczki od klatki są otwarte i jak coś to jest gdzie uciekać, postanowiły przypomniec swoim właścicielom na co je stać i dostarczyć rozrywek, których nie mieliśmy przez ostatnie 5 dni.
Skałka po raz kolejny uszkodziła Bubusia, teraz to już naprawdę nie zostało mu zbyt wiele kwietnych kończynek, łysieńki jak kolano, było tylko..... ciap, ciap, ciap....a masz ty wstrętny Bubusiu i ........po Bubusiu nie zostało ani śladu prawie, tylko pobojowisko w doniczce.
Słomka wpakowała się na szafkę i zaczęła, bez pytania, częstować się dropsami w dużych ilościach. Nistety trzeba było zmienić miejsce zakwaterowania zapasów dropsów.
Spineczka postanowila pogrzebać w śmietniku i poszukać sobie jakiegoś pasującego woodstockowego gadzetu. Zadowoliła się gazetą, w którą zapakowane były kubki i talerze. Stwierdziła, że to może być doskonała pościel, albo co najmniej kapa na łóżeczko.
Po nieudanych próbach okiełznania inwentarza, spostrzeżeniu złowrogich spojrzeń i chęci do igraszek, musieliśmy ukarać szczury karcerem do końca dnia.
Ilonka