RE: Młody szczur z dorosłym
: wt lut 20, 2007 8:53 pm
Według mnie wszystko zalezne jest od tego jak duże są te rany. Jesli to tylko drobne zadrapania a chłopcy więcej sie przepychają niz gryza to możesz spróbowac jeszcze ich do siebie przekonać. Jeśli rany są poważniejsze uważam, że powinno sie ich rozdzielić na dłużej. Moze wtedy po jakims czasie jeden drugiego zaakceptuje ale jest to mało prawdopodobne.
Ogólnie rzecz biorąc jestem przeciwnikiem łączenia szczurów, które wykazują wobec siebie dużą agresję. Co innego, gdy w grę wchodza tylko wrzaski, przepychanki czy ucieczki. Gdy jednak leje sie krew, natychmiast rozdzielam i nie próbuje ponownie łaczyć.
Przez te kilkanaście lat dwukrotnie miałam okazje widzieć jak zareagowały na siebie dwa silne samce (wcześniej przez kratki nawet na siebie nie reagowali). Tylko moja natychmiastowa interwencja spowodowała, że żaden z walczących nie zginął. Ale nie obyło sie bez bardzo powaznych ran, w tym na karku, w okolicy tętnic. Nie mam ochoty na takie powtórki.
Poza tym widziałam też reakcję słabszego samca, który nie był nawet gryziony ale straszony przez drugiego. Wpadł w taka panike, że przez godzinę nie mogłam go wyprowadzic ze stresu, ktory w końcu mógł doprowadzić do zawału.
Dlatego jestem bardzo, ale to bardzo ostrożna gdy łączę chłopców.
Ogólnie rzecz biorąc jestem przeciwnikiem łączenia szczurów, które wykazują wobec siebie dużą agresję. Co innego, gdy w grę wchodza tylko wrzaski, przepychanki czy ucieczki. Gdy jednak leje sie krew, natychmiast rozdzielam i nie próbuje ponownie łaczyć.
Przez te kilkanaście lat dwukrotnie miałam okazje widzieć jak zareagowały na siebie dwa silne samce (wcześniej przez kratki nawet na siebie nie reagowali). Tylko moja natychmiastowa interwencja spowodowała, że żaden z walczących nie zginął. Ale nie obyło sie bez bardzo powaznych ran, w tym na karku, w okolicy tętnic. Nie mam ochoty na takie powtórki.
Poza tym widziałam też reakcję słabszego samca, który nie był nawet gryziony ale straszony przez drugiego. Wpadł w taka panike, że przez godzinę nie mogłam go wyprowadzic ze stresu, ktory w końcu mógł doprowadzić do zawału.
Dlatego jestem bardzo, ale to bardzo ostrożna gdy łączę chłopców.