Re: RE: paużki -nasze małe papunie
: pn maja 04, 2009 9:53 pm
Postanowiłam tu napisać o mojej papużce. Była to nimfa, samczyk. Żył z nami 11 lat. 18 marzec 2007 to data jego śmierci Do dziś za nim tęsknię, bo to była kochana papuga. Uwielbiał przesiadywać ze mną, a moje ramie było jego ulubionym miejscem. Nie bał się kotów i często przebywał z nimi 'tuląc' się do nich, bądź odganiając je, kiedy mu przeszkadzały
Nauczył się od mojego kanarka (który też już nie żyje) pięknie śpiewać. Kanarek był samczykiem i jak każdy się domyśla, pięknie śpiewał. Toteż kiedy kanarek zaczynał śpiewać, a Amigo (papuga) się dołączał, nikt nie wiedział kto jest odpowiedzialny za śpiew Kiedy odszedł kanarek, Amigo przestał śpiewać Brakowało mu kompana... Nigdy więcej nie wydał z siebie tego pięknego ćwierkania, po odejściu kanarka (Po dziś dzień mam w głowie tę melodię... Ten śpiew. Pamiętam 'każdą nutę')
Oh, jak Amigo uwielbiał złoto i srebro Tak bardzo lubił je dziobać i lizać swoim ślicznym języczkiem Jak ktoś miał złoty/srebrny łańcuszek albo kolczyki, to był największym przyjacielem Amiga
Tak strasznie mi go brakuje a minęły już 2 lata...
Niestety zdjęcia Amiga mam jedynie ma komórce, więc ich nie mogę wstawić
Niestety Amigo odszedł przez niedopilnowanie Tato się zapomniał i otworzył przy nim balkon na chwilkę... Chwilka wystarczyła, żeby Amigo się przeziębił. Choroba złapała go wieczorem, a następnego dnia już nie żył... Pamiętam jaką awanturę zrobiłam jak zobaczyłam, że Amigo siedzi tuż obok otwartego balkonu... Całą noc nad nim czuwałam, ogrzewałam... Nie zdążyliśmy go następnego dnia zabrać do weterynarza. Po cichu liczyłam, że się uda, toteż tym bardziej byłam rozczarowana kiedy nad ranem zastałam mojego przyjaciela martwego Pojechalibyśmy jeszcze w nocy, jednak nie 'wyglądał' tak źle, by Nas zaalarmować, że trzeba działać natychmiast. Tym bardziej mam do siebie żal. Byłam głupia, trzeba było z nim jechać od razu. To był kochany ptak...
Dwa razy uciekł na dwór. Nie wiadomo jak, jednak udało mu się wydostać z klatki. Było lato, więc klatka stała na balkonie. Całe osiedle pomagało szukać mojego dziobaka! Wszyscy go lubili za śpiew w duecie z kanarkiem... Całe szczęście poleciał do sąsiadów na 9 piętro za pierwszym razem, zaś za drugim po prostu dreptał wesolutko po trawniku i przyleciał jak mnie zobaczył.
Amigo, mam nadzieję, że nie masz mi za złe, tak bardzo Cię kochałam, a nie byłam w stanie Ci pomóc
Nauczył się od mojego kanarka (który też już nie żyje) pięknie śpiewać. Kanarek był samczykiem i jak każdy się domyśla, pięknie śpiewał. Toteż kiedy kanarek zaczynał śpiewać, a Amigo (papuga) się dołączał, nikt nie wiedział kto jest odpowiedzialny za śpiew Kiedy odszedł kanarek, Amigo przestał śpiewać Brakowało mu kompana... Nigdy więcej nie wydał z siebie tego pięknego ćwierkania, po odejściu kanarka (Po dziś dzień mam w głowie tę melodię... Ten śpiew. Pamiętam 'każdą nutę')
Oh, jak Amigo uwielbiał złoto i srebro Tak bardzo lubił je dziobać i lizać swoim ślicznym języczkiem Jak ktoś miał złoty/srebrny łańcuszek albo kolczyki, to był największym przyjacielem Amiga
Tak strasznie mi go brakuje a minęły już 2 lata...
Niestety zdjęcia Amiga mam jedynie ma komórce, więc ich nie mogę wstawić
Niestety Amigo odszedł przez niedopilnowanie Tato się zapomniał i otworzył przy nim balkon na chwilkę... Chwilka wystarczyła, żeby Amigo się przeziębił. Choroba złapała go wieczorem, a następnego dnia już nie żył... Pamiętam jaką awanturę zrobiłam jak zobaczyłam, że Amigo siedzi tuż obok otwartego balkonu... Całą noc nad nim czuwałam, ogrzewałam... Nie zdążyliśmy go następnego dnia zabrać do weterynarza. Po cichu liczyłam, że się uda, toteż tym bardziej byłam rozczarowana kiedy nad ranem zastałam mojego przyjaciela martwego Pojechalibyśmy jeszcze w nocy, jednak nie 'wyglądał' tak źle, by Nas zaalarmować, że trzeba działać natychmiast. Tym bardziej mam do siebie żal. Byłam głupia, trzeba było z nim jechać od razu. To był kochany ptak...
Dwa razy uciekł na dwór. Nie wiadomo jak, jednak udało mu się wydostać z klatki. Było lato, więc klatka stała na balkonie. Całe osiedle pomagało szukać mojego dziobaka! Wszyscy go lubili za śpiew w duecie z kanarkiem... Całe szczęście poleciał do sąsiadów na 9 piętro za pierwszym razem, zaś za drugim po prostu dreptał wesolutko po trawniku i przyleciał jak mnie zobaczył.
Amigo, mam nadzieję, że nie masz mi za złe, tak bardzo Cię kochałam, a nie byłam w stanie Ci pomóc