Strona 2 z 2
Odp: W kieszeni...?
: czw wrz 13, 2007 10:05 am
autor: sophiya
"przez was beczeć mi się chce"
To nie nasza wina, że to co mówimy jest prawdą. Pewnie już to zrobiłaś, ale na wszelki wypadek radzę zajrzeć do Uszczurawiania.
P.S. Bo większość rodziców bardzo chce mieć kontakt z dzieckiem, kiedy dorasta, ale mimo, że robią wszystko tak samo jak do tej pory, to to przestaje działać.
No i w tym momencie to TY lepiej wiesz co jest db dla Twojego szczurka. Dlatego ja na Twoim miejscu bym go przyniosła bez pytania. Skoro rodzice i tak nie interesują się maluchami, to nie prędko zauważą, że są już 2 ; D
Oczywiście to metoda, jeśli wszystko zawiedzie
Odp: W kieszeni...?
: czw wrz 13, 2007 8:11 pm
autor: yss
a propos kieszeni.
moja Esme uwielbia kieszeń koszuli mojego męża. jak ów przychodzi w koszuli do domu i wita się ze szczurkami, Esme wdrapuje się na niego, skacze głową naprzód do kieszeni, robi kulkę [bo ciasno] i nagle pyk! - wyskakuje z kieszeni główka. i tak już zostaje. Esme uwielbia też rękawy, robi w nich to samo

trudno się jej pozbyć z rękawa, jak się zaprze nogami.
ale to zależy od szczurka, bo inne moje szczurki nie rozumieją zalet kieszeni.
Odp: W kieszeni...?
: pt wrz 14, 2007 9:24 am
autor: Nakasha
Moje uwielbiają nie tylko kieszeń, ale też w ogóle siedzenie pod swetrem =]. Zazwyczaj najpierw kotłują się, biegają, a potem układają do snu =). Szczurki lubią ciepłe i ciemne miejsca, a gdy polubią zapach opiekuna, zaczną radością chować się pod ubranie

.
Co do innych pytań - z doświadczenia mogę powiedzieć, że łączyłam szczurki ze stadem w każdym wieku. Mój najstarszy ogonek, którego połączyłam, miał 2 lata. Jest to możliwe, ale dużo zależy od charakteru ogonka. Zawsze warto spróbować.
Szczur samotny = szczur nieszczęśliwy.
Zanim weźmie się jakieś zwierzę, trzeba dowiedzieć się o nim jak najwięcej. Na Twoim miejscu, the Dark, rozpoczęłabym "kampanię o drugiego ogonka". Rodzice czasem mówią najpierw nie, ale z czasem miękną. Spróbuj z nimi racjonalnie i spokojnie porozmawiać. Zapytaj ich, dlaczego się nie zgadzają. Opowiedz o szczurzych zachowaniach i potrzebach. To ważne, żebyś Ty, jako opiekunka, była odpowiedzialna za rozwój i szczęście Twoich zwierzątek.
Jeśli to nie poskutkuje, spróbuj "metodę faktu dokonanego" - przynosisz drugiego szczurka i nic nikomu nie mówisz, oczywiście, tylko jeśli masz pewność, że nie każą Ci go oddawać.
Jeśli jesteś zależna od rodziców a masz z nimi zły kontakt, lepiej się głęboko zastanów nad braniem jakichkolwiek zwierząt... Twoja opieka nad
żywym i czującym zwierzęciem nie powinna być uzależniona od kaprysu kogoś innego.
Odp: W kieszeni...?
: wt wrz 18, 2007 9:05 pm
autor: sophiya
Co do noszenia w kieszeni/kapturze/rękawie : jak byli mali i się ze sobą oswajaliśmy nosiłam ich właściwie cały dzień u siebie. Teraz dałam im więcej luzu, śpią gdzie chcą, bo klatki nie zamykam, ale też nie spędzam z nimi tak dużo czasu, bo zwyczajnie są zajęci sobą i spaniem w swoim wypatrzonym kącie. Oczywiście tęsknie za nimi, ale oni zdają się nie tęsknić za mną [aż tak]
Są u mnie miesiąc. Zabierać w dalszym ciągu pod bluzę, nawet kosztem pobudki brzdąców?
Odp: W kieszeni...?
: czw lis 22, 2007 9:37 pm
autor: paulaxd
moj szczuras tak samo ja g biore na reke i odrazu wchodzi mi do rekawa a od rekawa do samej szyji . i potem niwchce wyjsc nawet nichcacy z nim zasnelam

fajniusio bylo
Odp: W kieszeni...?
: czw lis 22, 2007 10:14 pm
autor: Karino
Spokojnie, the_dark, wiele osób ma takie problemy, a z tego co zauważyłam to tutaj za jednego szczura zawsze linczują.
Nie rozpaczaj nad tym, jak to mu może być źle. Z twoich postów wynika, że jeszcze tematu drugiego szczura z rodzicami nie rozpoczęłaś, a przecież jak nie zaczniesz to wiadomo, że nic nie wyjdzie. Ja też myślałam, że powiedzą "hahaha, dziecko, nie żartuj sobie, jeszcze ci jednego zwierzęcia brakuje" (u mnie też wszystko razem daje 5), ale powiedzieli po prostu "aha... no to kiedy" (a raczej mama).
I ja nie radzę stawiania przed faktem dokonanym. Wiesz jak rodzice mogą się wtedy poczuć? Nawet jak go przyjmą to wątpię, żeby traktowali cię później jak odpowiedzialną osobę. A jeśli rodzice nie mają do ciebie zaufania, no to masz przechlapane.
the dark pytała o to pierwszego sierpnia.... przypuszczam że sytuacja jakoś się wyklarowała do tej pory... temat dotyczy szczurków lubiących kieszenie, a nie uszczurawiania rodziców... /yss mod.
Odp: W kieszeni...?
: pt lis 23, 2007 8:31 pm
autor: Fucking Princess
Nie ma nic złego w siedzeniu w kieszeni. Może po prostu ciurek jest leniwy?

Re: RE: W kieszeni...?
: śr gru 30, 2009 6:20 pm
autor: Czeko
Przepraszam, że odgrzebuję temat sprzed dwóch lat, ale nie chcę też zaczynać niepotrzebnie nowego o tym samym
Wszyscy radzą trzymać szczurasy w bluzie/rękawie/kapturze, a moje dwa samczyki jakoś tam siedzieć nie chcą i za wszelką cenę próbują się wygramolić. Próbować na siłę je tam trzymać czy odpuścić?
Re: RE: W kieszeni...?
: śr gru 30, 2009 6:27 pm
autor: Vivon
To dobrze że odgrzebujesz temat a nie zakładasz nowy
W lecie owszem, jak najlepiej na ramieniu,
ale jak jest chłodno, to nie, ważne żeby nie miał wystawionych uszek i ogona, wtedy trzymamy pod bluzą bo szczur nam się zaziębi

Re: RE: W kieszeni...?
: śr gru 30, 2009 6:34 pm
autor: Paul_Julian
Czeko pisze:Przepraszam, że odgrzebuję temat sprzed dwóch lat, ale nie chcę też zaczynać niepotrzebnie nowego o tym samym
Wszyscy radzą trzymać szczurasy w bluzie/rękawie/kapturze, a moje dwa samczyki jakoś tam siedzieć nie chcą i za wszelką cenę próbują się wygramolić. Próbować na siłę je tam trzymać czy odpuścić?
Niektóre są takie wiercipięty i nie chcą siedzieć i nie należy ich zmuszać .
Ja na ramieniu bałem sie nosić szczurka , bo jak się idzie to szczurek może spaść . Tylko Dorian ze mna jezdziła po mieście (inne jakoś nie chciały) ,podrózowała w kapturze albo w duzej kieszeni z przodu bluzy . I zawsze miałem ze soba mały transporterrek na wypadek gdyby sie przestraszyła , albo zaczeła za duzo wiercic , albo w autobusie .
Re: RE: W kieszeni...?
: śr gru 30, 2009 9:33 pm
autor: Czeko
Ach podróżowanie to inna, na razie chyba jeszcze odległa bajka :]
Koksa i Fetę mamy z chłopakiem od 1,5 miesiąca (tak - niestety z zoologa) i u towarzysza mego miały bardzo dobrze, tylko nie przykładał się trochę do oswajania

Więc póki co zabrałam do siebie i z nimi siedzę. Feta był oswajany już w Kakadu (sklep w Wawie) i jest dużo bardziej przyjacielski. Koks jak go brałam na początku na łóżko obkupkał i je i mnie całą :] Teraz jest już lepiej, ale nadal czasem popiskuje jak go biorę i za cholerę

nie chce siedzieć ani na ramieniu, ani pod bluzą. Wydaje mi się, że jeszcze trochę się boi. Feta siedzieć też nie chce, ale dlatego, że straszny z niego łobuz i lata po łóżku mało mu się głowa nie urwie

. Chciałam, żeby Koks się trochę przyzwyczaił do mojego zapachu, ale chyba nie bluzą droga
