Jak Hanna była mniejsza i nie było z nami jeszcze Vegi, to często wychodziłam z nią z domu. Była na tyle spokojna, że jak tylko wyszłyśmy, chwilkę siedziała mi na ramieniu i podziwiała okolicę, a potem chowała się pod bluzką i spała
Jak wiozłam Vegę do domu (z Wrocławia do Jeleniej Góry, była w transporterku), bał się jej kierowca i co chwila się upewniał czy nie zasnęłam i czy mi nie uciekła
![Cheesy :D](./images/smilies/cheesy.gif)
Przezabawny był ten facet, który bał się szczurka
No i kobieta, obok której usiadłam, jakoś dziwnie przykleiła się do szyby, jak zobaczyła, co mam w pudełku
Ale ogólnie Vega wzbudziła niemałe zainteresowanie, kiedy wysiadłyśmy na przystanku w Jeleniej Górze. Ludzie patrzyli na nią, pytali, pokazywali dzieciom, żeby zobaczyły, co ja tam mam (oczywiście nie na zasadzie oglądania okazu w zoo, ale z daleka, z miejsca, w którym stali)
![Wink ;)](./images/smilies/wink.gif)
Odebrałam to bardzo pozytywnie.
Teraz już z nimi nie wychodzę na dłuższe spacery, bo Vega jest strasznie narwana (a Hanna przy niej) i nie wiem, jakby się to mogło skończyć.
Ale mieszkam w bardzo spokojnej okolicy i mam dwa ogrody, a wokoło domu same łąki i lasy. Od jakiegoś czasu zastanawiam się, czy nie mogłabym wyjść z nausznikami chociażby do ogrodu i puścić, żeby pohasały po zielonej trawce?
Coś im może wtedy zaszkodzić? Mogą je pogryźć jakieś np. insekty? Wiem, że musiałabym bardzo uważać, żeby nie zwiały, ale w pierwszej kolejności myślę o innych zagrożeniach. A jakieś niebezpieczne dla nauszników rośliny?