Z tą gościnnością, to nie tylko u Adii się objawia. Ja nie wiem, czy te stwory lubią gości, bo my też lubimy zapraszać wszystkich na herbatki i inne browarki? W każdym razie Fredziosław też często raczył bez zapowiedzi zapraszać swoich kocich kumpli. Zwłaszcza latem, kiedy drzwi otwarte. Dobrze to sobie bestia obcykał. On zazwyczaj ma w misce suchą karmę i dopiero, jak to zje, to może dostać "mokrą", czyli z puszki, za którą przepada. No to zapraszał kumpli, pozwalał im jeść do woli, a potem miauczał jakby go zarzynali, a ofiara (czytaj jakiś ludź) dawała mu jedzonko z puszeczki.
Raz trochę przesadził z gościnnością i mało nie przyprawił mojej teściowej o zawał. Pokątnie przez okno w garażu wpuścił pewną uroczą kotkę w środku nocy. Niunia się najadła, ale potem nie widziała jak ma wyjść i próbowała uczynić to przez zamknięte okno teściów. Runęła z impetem na parapet, zrzuciła z tuzin doniczek, wystraszyła się i zaczęła robić rewolucję w całym pokoju. Teściowa się obudziła myśląc, że to Fredowi odbiło i jak zobaczyła tamtą, to się zdziwiła dość znacznie. Spędziła sporo czasu na gonitwie za przerażoną kotką, aż ją w końcu złapała i wywaliła za drzwi. Freda już dawno w domu nie było, bo zwyczajnie udał się na nocne łowy przez rzeczone okienko garażowe. To nauczyło wszystkich, żeby owo okno na noc jednak zamykać. A Fred dostał ostrzeżenie, że jeśli jeszcze raz to zrobi, to zabierzemy tamtą kicię, a jego wywalimy. Niunia bowiem jest wyjątkowo cudnej urody - szara, prążkowana, z białym pyszczkiem i łapkami i niezależnie od pory roku jej futerko jest zawsze czyściutkie i puszyste. Alfredzik chyba się przejął, bo już tego nie zrobił.
Wczoraj miał ze mną jednak poważną rozmowę. Powiedziałam mu, żeby pogadał z tymi swoimi kumplami, bo przegięciem jest, że te paskudy zakradają się pod moim nosem do karmnika i wyżerają moim kochanym i hołubionym sikorkom słoninę. Że już o dzięciole nie wspomnę, który zlatuje z drzewa, aby się u nas posilić. A te paskudniki przylazły wczoraj i ukradły oba wielkie kawały słoniny, a biednym ptaszkom zostało tylko ziarno. Powiedziałam więc Fredowi, że jak ich jeszcze raz zobaczę, to na dywaniki przerobię!
A to kilka wczorajszych fot Fredzia:
duży brzuszek:
Co tam masz do żarcia?
Jak byłem mały, to może ganiałem po całym domy. Teraz bawię się bardziej dystyngowanie (leniwie - przypisek autorki
![Tongue :P](./images/smilies/tongue.gif)
)
![Obrazek](http://img15.imageshack.us/img15/86/img0050ue5.th.jpg)