Wpadkowe maluchy Dziurki mają blisko dwa tygodnie i niektóre zaczynają wychodzić z gniazda...
Problem polega na tym, że mamusia ich nie "zbiera".

Jeden maluch odszedł w wyniku tego w ostatnich dniach (w nocy/nad ranem wypełzł z gniazda i nie tylko zmarzł, ale tez ominął prawdopodobnie którąś porę karmienia - mimo starań nie udało się go uratować), a dziś musiałam sama "podrzucać" innego do gniazda... Wyszedł, Dziurka go widziała (powąchała go i poszła dalej) ale nie przyszło jej do głowy, żeby zanieść go z powrotem.
Tak więc zrobiłam to za nią, zręcznie unikając pogryzienia, bo za nic nie chciała wyjść (instynkt macierzyński w jej wypadku polega na próbie zjedzenia każdego, kto chociaż dotknie "domku" w którym jest gniazdo, kiedy ona jest w klatce).
Martwię się tylko co będzie jak kolejny maluch wypełznie kiedy będę np. w pracy (wtedy przecież czeka go taki sam los jak tamtego aniołka [*] ).
Ma ktoś jakiś pomysł co mogę zrobić?