Re: Ciagle jest wystraszony...
: wt kwie 28, 2009 4:09 pm
To rzadkie przypadki, ale ja wam mowie. Ja nie moge kichnac. Sefi jest juz praktycznie dorosly i jest u mnie od malucha.
Teraz mam porownanie, bo sa u mnie od niedzieli na tymczasie 5 tyg maluchy. Oswajaja sie w zabojczym tempie. Juz moge je glaskac mimo, ze sie spinaja troszeczke jeszcze i sa plochliwe, spia mi w kieszeni od bluzy, bawia sie, sa zaciekawione.
Oswajam je tak samo jak Sefiego, ale on w ich wieku jak ja chcialam go dotknac, lezal przerazony na plecach, darl sie i szczerzyl zeby, albo z piskiem wyskakiwal do gory. Byl w wieku chlopakow.
Nie pomagaly smakolyki, branie do kieszeni itd. Jak chcialam aby lezal w kieszeni, albo cos takiego to skakal jak jakis z adhd i zaraz uciekal. Zeskoczyl z 1.5 m biurka na ziemie... Nie wychodzil mi tez na reke nawet za smakolykiem, a maluchy po 2 dniach juz mi jadly siedzac na dloni.
Jest oswojony w ten sposob, ze bierze ode mnie jedzenie, chodzi za mna po pokoju, wchodzi i siedzi na ramieniu, przychodzi na kolana i na zawolanie, ale jak chce go dotknac to albo chce sie ze mna bic, albo drze sie i wyskakuje w gore, a pozniej umyka. O braniu na rece nie ma mowy. Mam juz dwie blizny na palcach, bo chcialam mu podac lek ze strzykawki, a on nie chcial i mi zmasakrowal palce, drac sie przy tym jak zazynane prosie.
Juz nawet nie probuje go dotykac.
Teraz mam porownanie, bo sa u mnie od niedzieli na tymczasie 5 tyg maluchy. Oswajaja sie w zabojczym tempie. Juz moge je glaskac mimo, ze sie spinaja troszeczke jeszcze i sa plochliwe, spia mi w kieszeni od bluzy, bawia sie, sa zaciekawione.
Oswajam je tak samo jak Sefiego, ale on w ich wieku jak ja chcialam go dotknac, lezal przerazony na plecach, darl sie i szczerzyl zeby, albo z piskiem wyskakiwal do gory. Byl w wieku chlopakow.
Nie pomagaly smakolyki, branie do kieszeni itd. Jak chcialam aby lezal w kieszeni, albo cos takiego to skakal jak jakis z adhd i zaraz uciekal. Zeskoczyl z 1.5 m biurka na ziemie... Nie wychodzil mi tez na reke nawet za smakolykiem, a maluchy po 2 dniach juz mi jadly siedzac na dloni.
Jest oswojony w ten sposob, ze bierze ode mnie jedzenie, chodzi za mna po pokoju, wchodzi i siedzi na ramieniu, przychodzi na kolana i na zawolanie, ale jak chce go dotknac to albo chce sie ze mna bic, albo drze sie i wyskakuje w gore, a pozniej umyka. O braniu na rece nie ma mowy. Mam juz dwie blizny na palcach, bo chcialam mu podac lek ze strzykawki, a on nie chcial i mi zmasakrowal palce, drac sie przy tym jak zazynane prosie.
Juz nawet nie probuje go dotykac.