Strona 2 z 2

Re: Jak zacząć?

: pn lip 27, 2009 9:10 am
autor: Antyfemina
Hej,
Jestem na forum od niedawna, ale dużo tu czytam... i wpadłam na ten właśnie temat i chciałabym dodać coś od siebie (jeśli można :P)
W swojej karierze miałam zaszczyt wychowywać ślicznego szczurka o wdzięcznym imieniu Jaś Wędrowniczek - imię nie przypadkowe. Jaś był sam. Niestety nie mogłam zapewnić mu towarzystwa w postaci drugiego szczura :( ale wtedy była mołdsza i głupsza... chociaż... Mieliśmy wtedy w domu (u rodziców) psa (Bolka.. z resztą Bolo teraz ma w domu dwa koty i jakoś mu życie leniwie się wije), boksera. Nie pamiętam czy wtedy jeszcze był żółw... ale chyba już nie. W każdym razie musiałam jakoś oswoić szczura ze światem bo tak samo jak kolega, który temat zalożył chciałam aby nasze maleństwo było przyjacielskie i nie bało się siedzieć u mnie na ramieniu.
Faktem jest, że gdyby Jaś miał podobnego sobie kolegę wszytsko poszłoby znacznie szybciej, ale nie było na co narzekać. Otwieraliśmy mu klatkę i pozostawialiśmy tak wszystko w zamkniętym pokoju... Jaś po malutku sobie wychodził... łaził po całym pokoju. Kiedy się uczyłam przełaził z klatki do mnie na ksiązki i często przesiadywał tam utrudniając mi sprawę. Bolek mógł go wąchać przez klatkę bo trochę baliśmy się, że jeden drugiego wystraszy.
Później przyszła pora na krok dalej, czyli udostępnianie Jasiowi całego domu... Szczurek mógł już zwiezać całą chatę, a pies gdy go widział uciekał na kanapę. W końcu obaj się do siebie przekonali i wyszło na to że szczur spał na psie, a ten go pilnował gdy mały buszował po domu.
Może szczur nie miał kolegi swego gatunku ale świetnie dogadywał się z psem, który pomimo wieku 6 lat wciąż jest jak mały szczeniak. Jasiek pokochał Bolka i gdy wychodziłąm z psem na spacer zabierałąm szczura ze sobą trzymając go na ramieniu.
Nic na siłę.. to długa i ciężka praca oswajanie takiego stworzonka, ale cierpliwością i miłością mozna zdziałać wszystko. Myślę też, że fakt iż szczur "miał psa" bardzo pomógł bo choć inne gatunki to miłość ta sama.
W końcu szczur oswoił się na tyle, że spał z nami a nawet wychodził po zakupy :)

Wszystko jedno czy jest to szczur czy pies czy cokolwiek innego dla naszej pociechy, warto zapewnić mu towarzystwo. Oczywiście lepiej jest gdy są to dwa szczury. Jeśli jednak decydujesz się na jednego malucha to pamiętaj, że proces zaprzyjaźniania się może trwać bardzo długo.

Re: Jak zacząć?

: pn lip 27, 2009 9:52 am
autor: Ressa
Możliwe że szczur miał w psie kolegę i dobrze, ale psiak ogonka nie poiska, nie porozmawia po szczurzemu. :-X Zawsze potrzebny jest drugi szczur chociażby miał jedynak chordę zwierzęcych przyjaciół żaden kumpla tego samego gatunku nie zastąpi. Oczywiście historia ma swój urok ale lepiej żeby osoby marzące o zakupie szczurka myślały od razu o koledze i nie sugerowały się tym przypadkiem. :)

Re: Jak zacząć?

: pn lip 27, 2009 10:38 am
autor: Antyfemina
oczywiscie. dlatego tym razem szukam dwoch szczurkow nie jednego. wtedy nie moglam miec dwoch i dobrze wyszlo ze sie zwierzaki zaprzyjaznili, co nie znaczy ze zawsze tak musi byc.
Dlatego i sie podpisze pod stwierdzeniem "co dwa ogonki to nie jeden" i "w kupie raźniej"

Re: Jak zacząć?

: śr sie 05, 2009 8:52 pm
autor: glucjan
Moj pierwszy szczuras Hektor, tez wychowywal sie z psem- dobermanem. To bylo cos pieknego, bylo to dawno, i nie mam zadnych zdjec lub filmikow, nie bylo sprzetu takiego jak dzis. Nie zapomne, kiedy Hektor hipnotyzowal Aze, zeby przylozyla nosek do klatki, ona tak zrobila, patrzyli sobie w oczy ok 5 min, i w jedenj sekundzie, maly sliczny Hektorek, odbil jej piekne cztery krwawe sciezki na nosie hehe, i co ona na to? oczywiscie sie wsciekla, chciala pogryzc klatke, ale nie miala mozliwosci, a Hektor stal w tym samym miejscu, triumfowal i mial niezly ubaw jak na niego ujadala:D

Re: Jak zacząć?

: śr sie 05, 2009 10:19 pm
autor: Izold
glucjan pisze:triumfowal i mial niezly ubaw jak na niego ujadala:D
Wredzizna. :D

raz moj tłusty św pamięci jamnik Kama,raz dostała się do łózka gdzie leżała bura w kocyku.Manewrowała jej nosem pod tyłkiem aż bura wystrzeliła i ugryzła ją w nos.Dumna była z siebie jakby przebiegła maraton, a Kama wycofała się z przerażoną miną i do wieczora siedziała pod taboretem w kuchni. :D