W życiu miałam wiele zwierząt, o każde dbałam jak o własne dzieci, żadnemu nic nigdy nie brakowało, wszystkie kochałam bardzo mocno, lecz najgorsze były odejścia...
Może już nie będę pisała o ptysiach, których już z nami nie ma, a w zamian za to przedstawię wam moje obecne perełki, złe szelągi i upiory spod ciemnej gwiazdy (ostatnie kocham szalenie)
Jak już mowa o ciemnych charakterach to zacznę od mojego faworyta
Czarnuch
Trafił do mnie jakieś 4 lata temu. A to było tak: była późna pora, szłam z kumplami, gadaliśmy o szmeraj-bajerach i nagle usłyszałam taki dziwny pisk jakby ptaszek ćwierkał przeraźliwie. Przechodziliśmy akurat koło stawu w mojej wiosce tudzież dźwięk wydawał się coraz głośniejszy. Coś we mnie drgnęło. Intuicja podpowiadała mi sprawdzenie źródła tego dźwięku. Poszliśmy tam i okazało się, że mały kotek jest do połowy zanurzony w wodzie i próbuje się stamtąd wydostać. Damian go wyjął, dał Pawłowi, żeby wsadził go pod bluzę i wróciliśmy do mnie do domu. Biedulka strasznie piszczała przez całą noc, aż w końcu się uspokoiła, kiedy dałam mu mleka ze strzykawki. Klocek rósł i rósł i rósł. Z upływem czasu powoli pojawiał się szyderczy uśmiech na twarzy kocura...
Mówi się, że zwierzę zazwyczaj udaje się do właściciela. I w tym przypadku tak się stało
Czarnuch to przepodły kocur, potrafi skoczyć z pazurami na "gołą" nogę. Jest wredny, jak ma ochotę na głaskanie to przyjdzie, jak nie ma, a ktoś chce go wziąć to potrafi podrapać. Kiedy np. ktoś zapomni dać mu jeść, to perfidnie wskakuje na stół, zaczyna się myć i rzucać spojrzenia jakby chciał powiedzieć "coś nie pasuje?". Jest osobnikiem alfa nad resztą zwierząt.
_______________________________________________________________________________________
Łatek zwany również "Usia-Łatusia"
Psiór trafił do mnie jakieś 10 lat temu. Znajomy dawał nam do wyboru puchatą kulkę i gładkiego kurdupla. Drugi zapanował nad mym sercem od pierwszego wejrzenia

jest na równi z Czarnuchem (jak dla mnie)
Łatek jest niesamowicie inteligentnym psiakiem, który, o dziwo, ma koci charakter. Chodzi własnymi drogami, robi co mu się podoba oraz nie daje sobie "w kaszę napluć". Zadziorny, potrafi skoczyć do psa dwa razy większego od siebie, w mojej obronie pogryzł już dwie osoby. Mówi się "w małym ciele, wielki duch" (czy jakoś tak) i mój psiak jest właśnie taki. Od zarania dziejów był moim psim bohaterem, Lessie nawet do pięt mu nie dorasta, o Bethowenie nie wspominając. Czasami jak coś do niego powiem to wydaje się jakby mnie słuchał, ale nie wiedział jak odpowiedzieć. Jest wesoły. Ma przyszła Teściowa mówi na niego pier(piiiip)ty - uśmiechnięty
___________________________________________________________________________________________
Rudy
Ostatni potomek podłej krowy (śp. kotki babci) i Micka (o nim później).
Jedyny opis pasujący do niego to Mamlas bądź Melepeta. Jest łajzą. Czasami mówię na niego pieszczotliwie "mała ci**o". Jest ogromny (waży ok. 5 kg). Niegdyś nie miauczał, nie mruczał, aż do momentu spotkania na swej drodze kotki sąsiadów. Jak się na niego patrzę to przypomina mi Miodka (czy jak on tam się nazywał) z sagi o Reynevanie
___________________________________________________________________________________________
Dora
Pewnego późnego wieczoru wracałam z moją (byłą) przyjaciółką z Rogalina (wiocha koło Strzyżowa). W pewnym momencie Iza krzyknęła "LIS!". Niewiele myśląc, zdjęłam moją prehistoryczną torbę, załadowaną książkami, z myślą, że ubiję dziada jak na nas skoczy. Szłyśmy tak około 5 minut. Przyjrzałam się (mam wadę wzroku) i stwierdziłam "Baranie, to nie lis tylko pies". Po przyprowadzeniu psa do domu okazało się, że to rasowa spanielka. Dwa dni wszyscy się na mnie wściekali za to, że znowu coś przyprowadziłam. Suczce dałam na imię Killer (zawsze chciałam tak nazwać zwierzę), ale kiedy ojciec stwierdził, że zwie się Dora (tylko na to reagowała) - wszyscy ją pokochali. Ja nie do końca.
Anioł do przesady, pcha się każdemu na kolana, liże mnie po gębie kiedy jeszcze śpię. Za bardzo się narzuca. Pupilek ojca, wszędzie za nim łazi, a jak zostawi ją samą to jest skowyt i zgrzytanie zębów.
________________________________________________________________________________________________
Micek
Najstarszy z rodu, ma ok. 12 lat, ojciec Mamlasa.
Uosobienie ciepła i harmonii życiowej. Swojego czasu był przywódcą, lecz zastąpił go Czarnuch. Zawsze gotowy do pieszczot. W 100% drapieżnik. Ostatnio przyniósł pod dom 3 krety, 2 chomiki polne i jedną ryjówkę (czy jakoś tak).
________________________________________________________________________________________________
Czarnula (brak normalnego imienia)
Przybyła do nas od durnowatej ciotki, która chciała ją wywieźć w pola (ona zawsze tak traktuje zwierzęta).
Kocurzyca jest złośliwa, podła, bezczelna, jednym słowem (no może w dwóch) "służebnica szatana". Więcej nie mogę powiedzieć gdyż jest u mnie od niedawna tudzież jeszcze jej nie poznałam.
________________________________________________________________________________________________
To tyle jak na razie. Wybaczcie, że nie ma tutaj Misia, ale nie mam jego zdjęć, a chciałabym go przedstawić w pełnej okazałości
A na koniec, na poprawę humoru dodam zdjęcie świetnego kocura (mej przyszłej teściowej) - Gustawa
