Oswajanie Luny trwa. Bez problemu wychodzi na lozko za Niunia i Pixie, jak lezymy na lozku do podchodzi i na nas wlazi. Ale ciagle sie boi brania na rece, dotykania i przy kazdym gwaltowniejszym ruchu zwiewa w ciemny kat. Nie wiem z jakiego sklepu byla wzieta, nie wiem jakie tam byly warunki wiec teraz czekamy czy nie jest zaciazona. U mnie jest juz 10 dni, u poprzednich wlascicieli byla 4, czyli za 10 bede miala 100% pewnosc. Ona jest taka malutka i mlodziutka, mam nadzieje ze nie zostanie mama.
Pixie ciagle ma "napady strachu", czasami zamiera w bezruchu na dobre kilka minut i nasluchuje, potem zwiewa do klatki. Po kilku minutach dopiero wraca do siebie. Po kazdym takim napadzie nie chce wychodzic z klatki przez dobre kilka godzin. Trwa to juz 3 tygodnie. Nie wiem czego sie tak boi, obserwuje ja bardzo uwaznie i nie zauwazylam nic niepokojacego. Dobrze, ze juz jej to przechodzi. Na poczatku takie napady byly 2-3 razy dziennie, teraz sa co kilka dni.
Po Sylwestrze zostalo nam kilka kartonow. Postanowilam je wykorzystac i powstalo takie oto cudo:




W polnocnej Anglii od 3 dni non stop pada snieg, wielkie biale platki. Krajobraz jest bajkowy. Niestety takich sniegow nie bylo tu od ponad 30 lat. Anglicy nie maja piaskarek ani plugow snieznych wiec snieg na ulicach ciagle sobie lezy. Chodnikow nikt tu nie odsnieza, wiec brnie sie w 30 cm sniegu. I najwazniejsze, jedynie 10% pojazdow ma opony zimowe (Polacy i inne mniejszosci, Anglicy jezdza na letnich). Anglia jest totalnie sparalizowana. Fabryki stoja bo ludzie nie dojechali do pracy, biura swieca pustkami. I w takie dni wcale sie nie ciesze ze pracuje w domu, bo wszyscy maja wolne a ja i tak musze pracowac

. A tu kilka zdjec. Dwa ostatnie zrobione przed chwila z mojego okna.




