Strona 2 z 3

[RANY] otwarte skaleczenie na brzuchu

: pn sie 23, 2004 7:12 pm
autor: Krówka.
Jesteśmy po 5 dniach zastrzyków.
Jest ok, rana wygląda juz całkiem nieźle. za 5 dni czeka nas kolejna proba...zdejmowanie szwów... znowu trzeba będzie ją poddać narkozie.
Jesteśmy jednak dobrej myśli.
strasznie się cieszę, że rana się nie babrze :)
(dla zainteresowanych koszt jednego zastrzyku-antybiotyku od 0zł do 10 zł, zależy od kliniki-niestety nie miałam możliwości odwiedzania 1 kliniki)

[RANY] otwarte skaleczenie na brzuchu

: pn sie 23, 2004 8:14 pm
autor: Ania
Dlaczego poddać narkozie przy zdejmowaniu szwów???? W życiu!

[RANY] otwarte skaleczenie na brzuchu

: pn sie 23, 2004 8:16 pm
autor: Dona
Kurczę aż dziwne żeby samczyk tak się rzucił na dziewczynkę... No ale stało się... Spróbuj jej teraz zapewnić spokój chociaż chciałaby pobiegać i karm ją dobrze... :D Mam nadzieję że wszystko będzie ok. Trzymam kciuki!!!!!

[RANY] otwarte skaleczenie na brzuchu

: pn sie 23, 2004 9:07 pm
autor: moni
Fakt nie trzeba usypiac do zdejmowania szwów.Lekarz tak zalecił?

[RANY] otwarte skaleczenie na brzuchu

: pn sie 23, 2004 10:04 pm
autor: Krówka.
No tak mowił, mi też si wydawało, że nie jest to konieczne, ale...
Może to zależy od wielkości rany, albo czegoś...

[RANY] otwarte skaleczenie na brzuchu

: pn sie 23, 2004 10:15 pm
autor: moni
Ile ma szwów?Nie wydaje mi się żeby zaszła potrzeba usypiania.Jest to troche bolesne ale nie aż tak bardzo żeby od razu dawać narkozę,która sama w sobie jest obciążeniem dla szczura i dodatkowym stresem.Przejdź sie może do innego weta na zdjęcie szwów.Może dr Wojtyś?

[RANY] otwarte skaleczenie na brzuchu

: wt sie 24, 2004 12:42 am
autor: Ania
Też od razu pomyślałam o dr Wojtyś ;)

Btw - wet, który operował mojego szczurasa twierdzi, że nie tyle jest to trochę bolesne co dla szczura nie jest WCALE bolesne ze względu na ich grubą i słabo unerwioną skórę - szczur się wyrywa i piszczy bo kojarzy miejsce sprzed nasrkozy - w trakcie wyjmowania natralnym jest, że zwierzak panikuje - ktoś obcy grzebie przy jego ciałku... Dziunia spisał się dzielnie, nawet nie pisnął, wet chwycił go pięknie, szczur się nie ruszał, raz dwa i po szwach (trzeciego nie było, pierwszego dnia sam sobie szczur zdjął ;) )

[RANY] otwarte skaleczenie na brzuchu

: sob sie 28, 2004 8:32 am
autor: PALATINA
Ja akurat słyszałam wiele złego o tej klinice, ale nie pamiętam, co słyszałam -pozostało mi tylko wrażenie, że tej kliniki trzeba unikać.
nie wiem, kto i kiedy mi cos powiedział -nie pamiętam, ale chyba dość dawno...

Do usuwania szwów absolutnie nie powinno sie usypiać szczura - po co? Żeby tylko ryzykować narkozę? To glupota!
Sama mogę Ci te szwy zdjąć (choć lepiej idź do weta, żeby zobaczył, czy z rana wszystko oki.)!
Z drugiej strony - rana cieta, 3 cm, płytka...
Moje szczury często takie maja, jak sie pokłócą -ale może Teka miała jednak głębszą... :roll:

no i wet ci powiedział, że zużył materiałów za 50zł! :shock:
Ja płaciłam za operacje "po kosztach" i za usunięcie guza pochwy zapłaciłam 38zł!

Życze zdrówka szczurzynce!

[RANY] otwarte skaleczenie na brzuchu

: sob sie 28, 2004 8:17 pm
autor: ESTI
Palatinko:
Czy chodzi Ci o tą lecznicę na Powstańców...bo szczerze to już się pogubiłam. :?

Ja też mam nijakie wspomnienia dotyczące tej kliniki, wię pytam???

[RANY] otwarte skaleczenie na brzuchu

: sob sie 28, 2004 8:34 pm
autor: moni
Też mi się wydaje podejrzane wzięcie 50 zł za materiały.Co on tam zużył?Nici, nożyczki,gazik i ew.antybiotyk.Jedne nici kosztuja ok.15 zł a zużył ich pewnie 1/4.Chyba,że bardzo zużywaja mu się ręce i to za to trzeba płacić.
w kazdym bądź razie nie radzę Krówko dalszych wizyt w tej klinice.I jeszcze to usypianie szczura do zdjęcia szwów.Paranoja.

[RANY] otwarte skaleczenie na brzuchu

: ndz lis 06, 2005 4:27 pm
autor: Ayumi
teraz ja napiszę...
otóż... wypuściłam dzisiaj dziewczynki jak zwykle i Mia z Pandą biegały sobie wesoło (Shanti to inna sprawa), pełna radość, właziły na mnie przytulaski, aż tu nagle wzięłam przewróciłam Mię na plecki, połaskotałam ją po brzuszku, za chwilę to samo zrobiłam z Pandorką, przewróciłam na plecki, a tam? takie coś wyglądające mi jak rana cięta :shock: jakby ją ktoś nożem potraktował!! nie jest duża, nie leci z niej krew... przynajmniej mnie nie pobrudziła, więc nie leci... pandorka łazi jakby nigdy nic, biega sobie, ja i pije normalnie, tylko ta ranka tam gdzie kończy się brzuszek, a zaczyna tylna nóżka (u człowieka to by było tam gdzie kończy sie tułów, a zaczyna lewa noga z przodu...)
no to wystraszyłam się, chciałam zabrać do weta
przygotowałam transporter, ale nie chciała wejść, podrapała mnie do krwi i uciekła...
więc mówię, że chociaż jakoś oddzielę ją od Mii, przyniosłam z piwnicy terrarium, umyłam, wsypałam ściółkę wsadziłam wodę i jedzonko i złapałam jakimś cudem Pandę, próbuję włożyć, a tu nic!! znowu podrapała do krwi i uciekła... teraz wcale nie chce do mnie podejść, bo się boi, że znowu będę chciała ją tam wsadzić... jakieś 40 min się z nią mocowałam, głaskałam... nic nie dało
w końcu zrezygnowałam i wpuściłam do Mii, Panda sobie polizała tą rankę i sobie są razem w klatce i Mia jej niby nic nie robi... ale ja już sama nie wiem... oddzielić się nie da, do weta nie chce iść, złapać się już też raczej nie da tak szybko... i od czego ta ranka?!

[RANY] otwarte skaleczenie na brzuchu

: ndz lis 06, 2005 4:35 pm
autor: ESTI
Krew leciec nie musi, u mojego scura rana byla 3cm dlugosci i sie rozeszla. Nie leciala krew. Mimo to pojechalam do weta na szycie, gdyz samo by sie nie zroslo. Tez mialam wielkie problemy z wsadzeniem jej do transportera, dlatego wlozylam ja pod bluze i pojechalam...nie stresowala sie tak, czujac moja obecnosc. Radze leciec do weta, bo moze wdac sie zakazenie, a rana jesli jest spora moze sie nie zrosnac.

Rana powstala od ugryzienia zebami lub od ostrych pazurkow.

[RANY] otwarte skaleczenie na brzuchu

: ndz lis 06, 2005 4:45 pm
autor: Ayumi
:cry: pod bluze też próbowałam... nie da się już w ogóle chwycić... chyba będę musiała sobie poszukać jakiejś rękawicy dla ptaków... poważnie...

ale oddzielać ją na siłę, czy zostawić z Mią? bo chyba mam pomysł jakby ją rozdzielić... ale będę musiała do kościoła lecieć...

Dodano po 1 minutach 1 minucie:

jak chce ją wsadzić do osobnego terra, to tak sie wyrywa, że jest wszędzie... niedługo po suficie zacznie biegać... :shock:

Dodano po 5 minutach:

ej... ale tak jak się przyglądam... to to wygląda tak (rozchyliłam tą nózkę, bo przyszła tu usiąść) i to wygląda tak jakby to była rana, która się zabliźniła... taki łysy kawałek skóry albo strupek... już sama nie wiem co to jest... dotknęłam to z brzegu i ani krew nie leci, ani ropa, ani żaden inny płyn... :roll: i nie jest lepkie...

[RANY] otwarte skaleczenie na brzuchu

: ndz lis 06, 2005 4:55 pm
autor: ESTI
Jesli rana nie jest otwarta, to nie ma potrzeby jechania do kliniki na szycie. I nie widze potrzeby rozdzielenia, czasami tak bywa, ze szczurasy sie porania.

[RANY] otwarte skaleczenie na brzuchu

: ndz lis 06, 2005 5:05 pm
autor: Ayumi
bo widzisz u nich jest tak... że mama była sama a teraz urodziła córeczke (2 miechy temu) i jest z nią i często walczą o dominację i właśnie przeważnie mała Pandora wygrywa, może Mia się wkurzyła i ją przyszpiliła...

moja mama wróciła i pokazałam jej tą rankę, też mówiła, żeby wsadzić z powrotem do Mii, bo nie powinno się nic dziać... jak tak na spokojnie oglądam, to wcale tak paskudnie nie wygląda... wystraszyłam się poprostu... :oops:

Dodano po 2 minutach:

ale chyba na wszelki wypadek sobie w najbliczasie przytaszczę to wielgachne terra, które zostało w kościele po tym jak teri zabrała żółwia...