Strona 2 z 2

Re: Mój kocurek Pusiek.

: wt paź 25, 2011 8:07 pm
autor: PiM
XX.04.2002 - 25.10.2011. Pusiek dziś został uśpiony... Przegrał walkę z chorobą, zaczął się męczyć, nóżki odmawiały mu posłuszeństwa, przestał jeść :(. To było najlepsze rozwiązanie [*]... Był z nami od 02.06.2002...

Re: Mój kocurek Pusiek.

: wt paź 25, 2011 9:19 pm
autor: Sky
Przykro mi :( Niech hasa sobie radośnie po drugiej stronie tęczy

Re: Mój kocurek Pusiek.

: sob paź 29, 2011 12:55 pm
autor: PiM
Od początku napiszę, jak to się wszystko rozwijało. Puśkowi strasznie zaczęło śmierdzieć z pyszczka, stał się mniej ruchliwy niż zwykle. Pierwsze przypuszczenia - że to przez nerki - okazały się niewłaściwe. Po oględzinach pani weterynarz stwierdziła, iż należy zrobić operację, polegającą na usunięciu kamienia nazębnego, gdyż to on MOŻE, ale nie musi powodować jego śmierdzenia i osowienia zarazem. Jednak to był strzał w 10. Pusiek powoli usypiał do zabiegu z oczami jak 5 złotych i otwartą mordką, tak znieruchomiał - aż mama z paniką wypytywała, czy on czasem nie umrze na tym operacyjnym stole. Później przez pewien czas był spokój, ale zaczęło się na nowo. Zaczęły mu się robić rany po jednej stronie ząbków przy ich końcu, przez co jadł tylko drugą stroną i wyraźnie go to demotywowało. Tak więc kolejna wizyta i zastrzyk tak jakby gojący rany i znieczulający, na 4 dni. Odżył nam chłopak jak nigdy! Biegał, skakał, normalnie przeżywał drugą młodość. No, i po 4 dniach trzeba było dać zastrzyk na 14 dni, gdyż tamten nie był wystarczający. Tyle, że ten - silniejszy, nie był testowany na zwierzętach chorych na nerki. Ale lepiej było zaryzykować, niż gdyby miało mu się wszystko w środku psuć, co byłoby chyba jeszcze gorsze. Liczyliśmy, iż znowu ożyje. Wręcz przeciwnie. Od zastrzyku był osowiały jak nigdy, chował się na całe dnie w szafie, gdzie spał, szukając spokoju... Tłumaczyliśmy sobie, że to objawy sędziwego wieku, bo koty tak robią na starość. Jednak nie... Później zaczął się męczyć. Dziś miał minąć 14 dzień od podania antybiotyku... Później tylne nóżki odmawiały mu posłuszeństwa. Przestał jeść, dużo pił. Wszystko mu donosiliśmy do szafy, liczyliśmy, że to po zastrzyku minie. Jednak nie mijało... Nie chcieliśmy go męczyć tak długo, bo wiedzieliśmy, że jego energia nie wróci. Powoli obumierał na naszych oczach, nawet przy usypianiu nie miał drgawek, które "wykańczają nerwy" - on już najwyraźniej je wcześniej powoli tracił. Organizował energię na bieg do kuwety, bo trzymał potrzebę do końca, aż go naprawdę przyciśnie i dopiero biegł - a z powrotem już nie miał siły. Wychodził z kuwety i jego tylne nóżki padały bezwładnie na ziemię, trzeba było go przenosić. Czasem sami go zanosiliśmy do kuwety, by czasem nocy nie wybiegł i na zimnych kafelkach nie leżał bezsilnie, bo któż by wiedział, śpiąc, że on tam się męczy? Tak było ostatnie 3 dni, z tymi nóżkami. W końcu podjęliśmy decyzję i uświadomiliśmy sobie, że jego życie dobiega końca. A to był weekend, pani weterynarz nie pracowała, miała dopiero wolny wtorek i to dosłownie chwilę, dzięki płaczliwym wytłumaczeniu mojej mamy i prośbom przez telefon, bo nie miała czasu - zbyt duży ruch w lecznicy. My nie mogliśmy przyjechać, rodzice nie mogli, jeszcze tata by z nerwów spowodował wypadek, a kot by się tylko stresował podróżą, której nigdy nie lubił - do weterynarza, ani gdziekolwiek. Do wtorku opublikuję ostatnie jego zdjęcia, nawet z ostatniego dnia, kiedy to zaniosłam go - bezwładnego, do szafy i ułożyłam... Boże, że też kociak nie mógł zasnąć i się nie obudzić, tylko na koniec tak się męczył... A dzień wcześniej, w poniedziałek - leżał na mamie i patrzył na mnie tak dziwnym wzrokiem, jakby nie wiedział co się dzieje, taki pusty wzrok... Oglądał się za mną, co robię i gdzie idę, no i ostatkami sił mruczał do mnie i miauczał, chyba się żegnał... Może chciał mi coś powiedzieć. Myślałam, że już się pozbierałam, a znowu ryczę, jak to piszę ;(

Re: Mój kocurek Pusiek.

: sob paź 29, 2011 1:01 pm
autor: zyberka
Strasznie smutna historia :( . Na szczęście Pusiek miał u Ciebie tysiące szczęśliwych chwil, a choroba, która go spotkała to tylko mały fragment jego życia.
Przykro mi, dla kocura [*]

Re: Mój kocurek Pusiek.

: sob paź 29, 2011 4:17 pm
autor: Kluska123
[*] dla Puśka :(
To takie przykre...

Re: Mój kocurek Pusiek.

: wt lis 15, 2011 8:01 am
autor: baja0799
Dla kochanego Puśka !
[*]