Spokojnie, spokojnie .. opowieści to ja mam w zanadrzu tyle że Wam się znudzi zaglądanie to tego tematu. Gorzej z czasem, ale że jestem typem "sowy" a reszta mojego rodzinnego stada ludzkiego raczej "skowronkami", to i na bazgrolenie coś tam po cichaczu znajdę
Najpierw garść najświeższych wiadomości:
Zima ma krwiaka po zabiegu, najprawdopodobniej jakieś naczynko pękło w środeczku i sobie tam kapie. Wyglądało makabrycznie i OCZYWIŚCIE że wpadłam w panikę, nie wiem jak to się dzieje ale na porodówkę jechałam bardziej spokojna. Czekamy aż się wchłonie, mam nadzieję iż nie będzie się powiększało. Pani Asia ( Joanna Waldeck) przyjęła nas jeszcze w piątek tuż przed zamknięciem i siedziałam u niej z Zimą ponad godzinę. Jest naprawę świetna , ...., i robi bardzo dobrą herbatę
Zdjęła szwy , zrobiła zastrzyk z cyklotominy? , strzykawką odessała krew z krwiaka, głaskała Zimę i chwaliła. Pierwszy raz widziałam że Zimol nie boi się weterynarza! Weterynarza który robi jej bubu a ona prawie się cieszy. Niewiarygodne! Teraz to tylko muszę zaklinać żeby się wchłonęło, żeby się wchłonęło ... żeby się wchło.. No żeby poszło do cholery. Wzięła tylko 20 zł. Szok! Ja tu się naszykowałam ,specjalnie to ściany płaczu poleciałam.. 20 zł i tyle mojego spokoju, taka ulga u zwierzaka - po prostu - bezcenne!
Zima natomiast dawała znaki że coś się dzieje, pętała się pod nogami strasznie i koniecznie chciała na ręce. Rzadko jej się to zdarza .. no chyba że na mizianie , ale to zupełnie co innego. Na mizianie to musi być nastrój, ja muszę najlepiej czytać coś a ona się wtedy wpakuje na książkę, bo przecież ja nie mogę mieć czegoś bardziej interesującego niż ona
ale to na kiedy indziej.. dzisiaj na dobranoc będą :
Bliskie spotkania trzeciego stopnia!
Za siedmioma norkami, za siedmioma bezpiecznymi miejscami, nogą od stołu i krzesłem od kompa... dalej nawet niż regał z książkami .. tam na końcu dywanu stoi szafa! Miejsce o złej sławie, gdzie na całą noc zniknęła Glutaminian .. Wielka , trzydrzwiowa , majestatyczna z "prawdziwego drewna" szafa. A za nią jest jeszcze gorzej - tam mieszkają OBCY ! Wychodzą nieproszeni, najczęściej wieczorami nie zważając na oznaczenia terenu. Nie szanują żadnych umów i gardzą pasem granicznym...
Glutaminian boi się OBCYCH i nie podchodzi nawet na odległość ogona ale nie Zima ... Zima idzie czasem zapolować, skrada się i obserwuje. Wywącha takiego Obcego z daleka i idzie sama . Jest ŁOWCĄ a wtedy obcy nie mają szans. Któregoś razu Zima namówiła Glutaminian na takie łowy i razem prześlizgując się przez teren " NIE WOLNO" cichaczem między bezpiecznymi norkami a nogą od stołu .. jedna za drugą .. płaskie prawie niewidoczne przy podłożu tak aby żadne czujne oko ich nie zauważyło .. Zima rozglądnęła się w prawo , w lewo . Zaciągnęła powietrzem i skupiła wzrok na obcym . Polowanie zaczęło się. Obcy miał cztery pary odnóg, włochaty odwłok, głowę z czymś nieprzyjemnym , i wyraz gęby mówiący że to nie przelewki.. Glutaminian podrapała się dwa razy z nerwów.. I wtedy Zima dała jej znak uchem, że ruszają. Zima zanuciła sobie ulubione come on baby light my fire i niczym cień skoczyła. Cztery długości ogona, obcy stał nieruchomy i skupiony . Sus , sus lewa łapka bach w odwłok, prawa zaraz za lewą po odnogach - obcy zaczął uciekać ale Zima tylko na to czekała - jeden skok na obcego, powalenie i chwyt paszczą .. Glutaminian pisk i w długą .. Zima z Obcym w pysku z wystającymi nogami między zębami wracała do domu.Dumna nie spiesząc się poszła pokazać Glutaminian co to znaczy .. nie stracić się dla jedzenia w misce:)
I tak populacja pająków w moim domu jest pod stałą kontrolą !
Za pierwszym razem jak widziałam polowanie, śmiałam się trzy dni, teraz to normalność w domu:)
Pozdrawiam wszystkich, dobrych snów