Strona 2 z 2

Re: Fredziu zdziczał

: czw sty 12, 2012 8:11 pm
autor: gyal
Szczurek ma ok. 6 miesięcy,jest moim pierwszym szczurkiem ,od poczatku byl nie ufny i strachliwy ale po dlugich probach przekonywania nabral do mnie zaufania.Nigdy jednak nie byl typem pieszczocha i lubil chodzic swoimi scieżkami.Jest rowniez agresywny wobec swojego towarzysza,ktory jest bardzo spokojny i o wiele ufniejszy.Widac ze to on rzadzi i dominuje tego spokojnego ktorego jest mi bardzo szkoda bo zauwazylam ze robi sie przez to coraz bardziej strachliwy i nie ufny.Bogus-ten agresywny-zaczal od podskubywania palcow,nastepnie zaczal gryzc ale nie od krwi moja siostre,pozniej znajomych(juz do krwi) ale mnie nie tykaL.Stalam sie jego ofiara na samym koncu...Wszystko to trwalo ok. miesiaca(od poczatku do ataku na mnie) a w sumie ten problem jest juz jakies 2-3 miesiace...Jak pisalam wczesniej nie ma mowy o probie dominacji poniewaz jest naprawde szybki i do tego za cwany zeby dac sie zlapac...a poza tym teraz mam coraz mniej czasu na jakiekolwiek proby bo "widze sie" z ogonkami bardzo rzadko...Wychodzi na to ze jednak pozostaje tylko kastracja.. :( a szkoda ciurka..

Re: Fredziu zdziczał

: czw sty 12, 2012 8:16 pm
autor: Flaumel
Ja zadam pytanie: a dlaczego go szkoda?
Skoro on się męczy (bo się męczy, bo z taką ilością hormonów chodzi zestresowany), skoro nie ma tak naprawdę przyjaznego towarzysza, skoro Wy się z tym męczycie, a szczur i tak nie pamięta, że mu się coś pod ogonem dyndało :) To kastracja powinna mu pomóc i ulepszyć życie :)

Re: Fredziu zdziczał

: czw sty 12, 2012 8:33 pm
autor: Paul_Julian
A to nie są te ogonki do oddania ? http://szczury.org/viewtopic.php?p=839978#p839978

Re: Fredziu zdziczał

: czw sty 12, 2012 8:37 pm
autor: gyal
W sumie masz racje...chodzilo mi raczej o to ze bedzie mial z tym troche stresu i ze jak kazdy zabieg czy operacja ma swoje ryzyko i chyba ja za niego sie boje tego,jakos mnie przeraza wizja ciachania tego malego zwierzaczka... ;)ale z drugiej strony teraz ma wlasnie o wiele wiekszy stres...W takim razie chyba jeszcze sprobuje tej ostatniej deski ratunku... ;) i moze wróci "moj" ciurek;)dziekuje za odpowiedz i pozdrawiam

Re: Fredziu zdziczał

: czw sty 12, 2012 8:38 pm
autor: gyal
tak są,pisalam o tym na poczatku watku ze podjelam taka decyzje ale caly czas sie waham

Re: Fredziu zdziczał

: czw sty 12, 2012 9:10 pm
autor: myszon100
pewnie, ja tez bym mu ucial jajka dla jego dobra bo jeszcze w koncu sam siebie pogryzie i umrze, moze byc tylko lepiej