Mimo że minęło trochę czasu wciąż trochę brakuje Eks, byłam do Niej bardzo już przywiązana, zresztą Ona też mnie obdarzyła wyjątkową sympatią gdy Apos nas opuściła.
Poza tym czerwiec pod znakiem wyjazdu na wieś, oczywiście razem z Ogonami.
Maleństwa przeżyły podróż choć zachwycone nie były, a potem już było tylko lepiej. Oczywiście upały wdawały ( i nadal wdają) się im we znaki, jednak maleństwa dzielnie dawały radę hałasując w nocy niepomiernie, co mnie oczywiście nie przeszkadzało i nie budziło mnie w przeciwieństwie do moich rodziców
Myślę, trochę świeżego powietrza wyszło im na dobre i choć w zależności od dnia były ciekawe bądź bały się otoczenia zewnętrznego i nie ufały trawie, to jednak chętnie węszyły tu i tam i wędrowały na mych rękach.
Zdarzało się im nawet trochę kibicować ze mną gdy oglądałam mecze
A tu kilka niewyraźnych ale zawsze jakiś - zdjęć.

- ale ja nie chcę na trawę...

- a w sumie jednak fajnie, pójdę dalej

- oho, jakie ciekawe podłoże, powącha,

- dobra.. ja chcę do domu.

- ej, nie podnoś mnie

- zielone, dziwne... może jednak zabierz mnie na ręce?

- no, stąd mogę trochę powęszyć, niuch, niuch

- a teraz już zabierz mnie do domu
A wczoraj wróciliśmy.
Podróż minęła lepiej i szybciej, jechaliśmy wcześnie rano.
Potem cały dzień leżenia plackiem a po wypuszczeniu chowanie się pod fotel.

- no, rób to zdjęcie i spadam pod fotel

- ktoś mnie woła... rzucę okiem

- trochę się wychylę...
No i tyle je widziałam
Dziś trochę wieje, maleństwa leżą wspólnie na hamaku.
Choć w sumie nie takie maleństwa, Rubi już dogoniła Nefretete. Pewnie Ją przegoni, wciąż rośnie a Nef chyba już pozostanie taką drobiną.

Pozdrawiamy jak najchłodniej, ze względu na upały ciepła chyba więcej nie trzeba
