Już myślałam, że nie będzie żadnych wieści, ale szczury mnie nie zawiodły;)
Zaglądam dziś rano do klatki chłopaków, a tam... pełna zgoda:) upchnięci w najmniejszym koszyku - relaksują się:) Znaczy Czarny jest relaksowany przez Złamaska, który go iskał:) do tej pory każdy leżał osobno, były bójki i wrzaski a dziś taki szok:) Cieszę się bardzo, bo trochę się martwiłam, że Czarny za agresywny będzie i zrobi krzywdę Złamaskowi.
Fiona w piątek dała popis wokalny. Zbierałam się już do wyjścia, dziewczyny starsze zagonione do klatki, a małej nie ma i nie przychodzi. Wypatrzyłam ją w kącie między szafką a ścianą i wołałam. A ta nic, tylko głębiej się wciska. To może na banana przyjdzie? Powąchała, ugryzła lekko i w długą byle dalej ode mnie:( Najgorsze było to, jak piszczała. Wcisnęłam rękę do jej kryjówki, głaszczę delikatnie a ta piszczy i ucieka. Próbuję ją złapać a ona w pisk, pionowy skok w górę i w nogi. Gdyby nie ten pisk i moje nerwy mogłoby to być zabawne. Po prawie półgodzinie, namowach, prośbach i groźbach udało mi się ją złapać. A wrzasku takiego jeszcze nie słyszałam:( Przytuliłam, żeby wiedziała, że nie chce jej zrobić krzywdy i zamknęłam. gdy wróciłam już była spokojna i zachowywała(do tej pory zachowuje) normalnie. Ale nie wiem, czy ona tak rujki przeżywa?

Ma co jakiś czas takie chwile, że piszczy przy dotykaniu, nie jest to codziennie, raczej raz, może dwa na tydzień.
A starsze, dostojne dziewczyny w tym czasie pokazały, co to jest powaga. Ułożyły się na najwyższej półce. Znaczy Kreska się położyła, a Kropka ją iskała:) taka była w tym dobra, że Kreska aż zasnęła. I dopiero wrzaski Fiony ją obudziły, na co Kreska otworzyła jedno oko i łypała nim na to, co się dzieje;) aż widziałam dezaprobatę na jej pyszczku;)