Dziś wypróbujemy kukurydzę wieczorem:)
Hahaha cwaniactwo zostało właśnie obalone.
Stwierdziłam, że mam dość kanapowych wybiegów i chodzenia po mojej głowie i czas najwyższy na przyzwyczajanie do chodzenia po mieszkaniu. No normalnie nie te szczury! Na pół metra od klatki nie odejdą. A jak przenoszę na środek pokoju to wbijają się pazurkami w moją rękę do krwi lub lądują na kapciu:p Nawet rozniesienie smakołyków po pokoju nic nie dało - 5 minut i rozpracowali jak wejść na starą, znaną kanapę - i tu szaleją. Nigdzie dalej nie mają zamiaru iść. No normalnie tchórze jakich mało:p Jak widać na nieznanym terenie szybko kończy się cwaniakowanie;) Ciekawe jak długo będą się zbierać w sobie, żeby wyjść trochę na pokój;)
Co do wcinania ubrań - Tadzio lubił się zakopywać w ubraniach i podgryzać je od środka - efektem jest "wentylacja" w ulubionej bluzie Przemka, czyli wielka dziura na plecach. Nie wspomnę już o firance którą kiedyś Tadzio z Denisem mi do klatki wciągnęli i ładnie przyozdobili w dziurki (ba - część nawet sobie wycięli na legowisko), oraz o moich bluzkach poszatkowanych kiedy Tadzio "przypadkiem" otworzył drzwiczki od klatki...

Także znam te numery:p Młodziaki póki co mają na swoim koncie kawałek mojej torebki i fragment poszewki na poduszkę - tylko czekam co będzie następne:p