treehouse pisze:Mam 3 dziewczynki. Jedna z nich Dulka, to dziecię zoologa. Kiedy była malutka mogłam ją miziać godzinami- dowód:
http://www.youtube.com/watch?v=KljVuzwhlg4 , kiedy usypiałam, ona układała mi się na ramieniu i zasypiała ze mną brzuszkiem do góry.
Przyszedł dzień kiedy podrosła. Wtedy dziabła mnie pierwszy raz, zupełnie bez przyczyny. Potem dziabała częściej, najbardziej dotkliwie mojego męża. Pisząc dotkliwie mam na myśli świadome wzgryzanie się w głąb reki a nie pojedyńczy gryz.
Staraliśmy się to zmienić, szukaliśmy odpowiedzi- dlaczego? Obserwując ją, następnie rozpytując hodowców, właścicieli, weterynarza dostaliśmy wiele odpowiedzi, które mogłyby być przyczyną tego zachowania (opisywałam na forum) Wszystkie one zdają się potwierdzać.
Dulcia jest alfą. Od miesięcy nie biorę jej na ręcę, bo kończy się to katastrofą, choć wiem, ze nie zawsze mnie dziabnie, trudno jednak wyrokować kiedy to nastąpi, więc nie ryzykuję. Głaszczę ją na wybiegach, ale staram się trzymać dłoń zdala od mordki. O pogłaskaniu jej w klatce nie ma mowy. Nie ma też mowy o tym żeby dokonywać jakichkolwiek działań kiedy ona jest w klatce, bądź przy klatce. Dulcia gryzie. Dulcia atakuje. Dulcia pilnuje. Dulcia żyje swoim życiem, którego jej nie zabraniam. Zwyczajnie, wypuszczam na wybieg a ona idzie sobie do swojego zamku- domek dla kotów zakupiony specjalnie myśląc o szczuraskach
i tam się wyleguje, tam znosi suchą karmę, tam odpoczywa. Wraca sama do klatki kiedy przychodzi czas na zamknięcie, ale tylko wtedy, gdy wie, że mam dla niej raczka, krewetkę czy kawałeczek ugotowanej rybki. Czasem nie chce wrócić, wtedy robię zabieg- Dulcia do pudełeczka. Wsadzam w pudełeczko kawałek przysmaku, ona wchodzi, wtedy wraz z pudełkiem przenoszę ją do klatki.
Dulcia- dziecię zoologa. Za dużo się napatrzyła, za duzo przeżyła, za wiele ma w genach, żeby być potulnym szczurkiem i zaufać nawet tym, którzy ją bardzo kochają i dbają o nią każdego dnia. My ją kochamy, ona może nas tylko tolerować.
Tak Eve, w odpowiedzi na Twoje pytanie- szczurki gryzą. Ale to nie ich wina.
Dodam tylko, że pozostała dwójka z adopcji na widok ręki ludzkiej, czyjejkolwiek podbiega i...liże. Obydwie ufają i same chcą kontaktu z człowiekiem, z czego jedna z nich- Karlisia, zabawę z człowiekiem przekłada nad bywaniem ze swoimi koleżankami.