Wow, super

pozdrawiamy rodzinę
Poczytałam sobie trochę i widzę, że charakterek podobny mają

Jeśli chodzi o jedzenie to też widać rodzinne, bo żarłoki są niemożliwe i jedna drugiej od ust jedzenie odbiera (żeby nie było - dostają po równo, ale wiadomo, cudze lepsze). O ogórka, banana, dynię, cokolwiek a już najbardziej za obiadek gerberka, dadzą się przerobić na salami! Dzięki temu udało mi się je nauczyć przybiegania na hasło "jedzonko"

Odkryłam też, że kolejnym ich przysmakiem jest sucha kromka chleba

zżerają w całości

A oglądanie jak trzy szczury walczą o nią, każda ciągnąc w inną stronę, oraz jak szczur ucieka z wielką kromką z parteru na sam szczyt klatki (u nas to 1,1m), to lepsze niż niejeden film na dicovery

Sitko sprawdza się jak najbardziej - można spać, przepychać się, leżeć i patrzeć z góry na cały świat i najlepsze: sikać na wszystko (często na siostrę, która śpi piętro niżej)! Problemem jest tylko domycie tych siuśków, ale co to szczura obchodzi

Jeśli chodzi o sprawy kuwetowe, to oficjalnie ogłaszam swoją klęskę. Każda z dziewcząt wydala w innym rogu klatki (sikają oczywiście wszędzie, więc to się nie liczy), po umieszczeniu kuwetki - wydalają wszędzie, głównie tam gdzie śpią. W takiej sytuacji, po prostu łatwiej będzie zebrać nieczyste trociny z 3 rogów... Ja doprawdy nie rozumiem ich logiki, ale ewidentnie żywią niechęć do załatwiania się jak człowiek

Dziewczęta strasznie przeżywają duszną i gorącą pogodę a ja balansuję między chłodzeniem szczura a nieprzeziębieniem go. Z tego wszystkiego szczurom całkowicie pomieszało się w głowie i Gandzia zapomniała, że się boi i zaczęła wyłazić z klatki i żywić mniej strachu względem wszystkiego. Oczywiście jako nadopiekuńcza mamusia, zaczynam podejrzewać, że ją przeziębiłam i uważnie obserwuję każdego dnia czy nie dzieje się nic niepokojącego

Za tydzień wyjeżdżam na kilka dni na Grunwald, więc zaczęłam przyuczać mamę do opieki nad inwentarzem. Dziś lekcja pierwsza: codzienne porządki i wymiana zużytych polarków. Była kupa śmiechu jak 3 szczury obsiadły mamę i zaczęły rozchodzić się we wszystkie strony

Wybiegają ale po chwili wracają do klatki, żeby sprawdzić czy ona nadal tam jest. Ale i tak najfajniej się siedzi na ramieniu czy w biustonoszu, albo na głowie, doprowadzając mnie do paniki, że ogon wpadnie na pomysł nagłego skoku w dół... Greta zaś, jako najbardziej śmiała, zaczyna rozglądać się dalej, tam, gdzie jeszcze jej nie było. Coś czuję, że z nią będzie najwięcej przeżyć
