BlackRat pisze:
Więc przenoś ją lub nawet noś ciągle na dłoni, jeśli tego wymaga. Uważasz, że samolubne jest pozostawienie szczurka przy życiu, a nie jego uśmiercenie? Naprawdę? To ja dziękuję za takich "rodziców" - dobrze, że mam innych i nie uśpili mnie tylko dlatego, że mam uszkodzony kręgosłup i inne problemy zdrowotne, które wymagają od nich od dawna poświęcenia...
Może jednak zastanów się nad propozycją adopcyjną smeg?
Napisałam, że jej nie noszę i nie pomagam? Schodków nie zrobiłam jej z lenistwa. Myślałam, że ją to trochę usamodzielni dla jej wygody.
Szczurka cierpi. Ma tak opuchnięte powieki, że ledwo otwiera oczy i z jej zachowania wynika, że ciągle odczuwa ból, zwłaszcza kiedy musi zejść głową w dół a najlepsza specjalistka powiedziała, że ten szczur już tak ma i koniec... Nie chcę jej usypiać, ale operacja będzie dla niej dodatkowym cierpieniem. Nie wspominając, że już dwa razy miała oczka badane pod narkozą, a częste narkozy nie są zdrowe.
Gdybym miała na swoim doświadczeniu porównać szczura z człowiekiem to bym się w ogóle nie zastanawiała nad operacją. Sama miałam wycinanego nie jednego łagodnego guza. I zdaje sobie sprawę, że szwy, miejsce po guzie, to wszystko jest bolesne. Co to za ratowanie szczura skoro sprawimy mu dodatkowy ból po to żeby wrócił do swojego życia w którym cały czas cierpi przez oczka? Ludziom daje się leki przeciwbólowe, a szczurkowi?
Gratuluje pomysłu z adopcją.... -,-' Niech się pomęczy kilka godzin w podróży a potem stresuje nowym otoczeniem.
Nie pozwolę, żeby ktoś sprawiał jej dodatkowe cierpienie. Szczurzyca jest moja, lepiej znam jej sytuacje i uważam, że operacja to za dużo cierpienia dla i tak już chorego zwierzaka. Szczury, nie pokazują jak cierpią ale np jest wiele ludzi którzy postępują podobnie do was z np. psami. Nie pozwalając im umrzeć bo je kochają. Pies bardziej pokazuje cierpienie, i ludzie którzy patrzą na to obiektywnie już dawno by psa uśpili, za to właściciel, którzy spędził z nim np. 12 lat tak bardzo boi się utraty, że go trzyma i każe weterynarzom go leczyć, albo robi mu kąpiele w jeziorze (Z tym jeziorem to znana historia. Facet ma psa z reumatyzmem i zamiast go uśpić jak każą lekarze, to jeździ z nim nad jezioro, dając mu te kilka godzin ulgi, gdzie zwierze na co dzień odczuwa straszny bóll). Podejrzewam, że większość z was zna kogoś kto ma chorego psa, którego stan jest coraz gorszy a piesek zamiast zostać uśpiony to męczy się na spacerach, gdzie np. jest noszony pół trasy, stawia się go tylko na siku i kupkę i znowu na ręcę...
Należy być obiektywnym...
Weterynarz przyznała, że uśpienie jej to zdrowe podejście więc właściwie, nie rozumiem, czego tu się część osób przyczepiła. Fakt, nie określiła jednoznacznie, co powinnam zrobić ani która opcja jest najlepsza. Zostawiła wybór mi, mówiąc kiedy najlepszy moment na wycięcie, ale brzmiało to tak jakby skłaniała się za uśpieniem.