Cześć i czołem, kluski z rosołem!
Ekipa nam się powiększyła. W piątek nie dość, że pan kurier przywiózł nam nówkę funkiel klatkę (80x48x80), która jest wielkości mojej komody, to jeszcze dostarczono nam nowego Parszywka. Cud, miód i orzeszki. jakie to ładne! A jakie czyste ma futerko, takie dziecięce jeszcze, puchate <3
Jednogłośnie nadaliśmy jej imię Dziurka.
(bo u nas są rzeczowniki koniecznie jako imiona)
Przywiozłam ją do domu i wsadziłam do tej wielkiej klatuchy, sama jedna w takim wielkim domu. Dam jej spokój, myślę. W niedzielę będziemy łączyć - wolałam odwlekać w czasie łączenie, które napawało mnie niezmiernie strachem. Wytłumaczyłam sobie w łebku, że mała miała stres, że opuściła dom, rodzeństwo, podróż, przekazywanie z ręki do ręki... No więc nadeszła niedziela i czas stawić czoła z groźnym smokiem. Wyłożyłam wannę ręcznikami, wsadziłam maleństwo, pobiegało parę minut i dawaj - na pierwszy ogień poszła Korba. Bo alfa. Parę sprzeczek, parę pisków. Mała właziła pod brzuch dużej, duża chyba uczyła się karate, bo kopała ja tylną łapką. I spokój. Pobiegały z godzinkę i na drugi ogień Pianka, tej się bałam najbardziej, bo zazdrośnica, panikarz i w ogóle taki babochłop. Ale okazało się, że Pianka dominowała ją w ostateczności (ze dwa razy). Pobiegały tak z godzinę znów, widziałam że są już znudzone jak mopsy, to se myślę - wsadzimy do nowej klatki. Tu miałam ułatwioną sprawę, bo to dla dużych pannic zupełnie nowy teren. I jest spokój, serio. Parę bitew było, o hamak. Ale został wyjęty i jest względny spokój, ale każda z nich śpi w innym koncie.
Nie wiem, czy je na noc oddzielać... Jutro muszę wyjść z domu, boję się jeszcze je zostawić same. Ale jestem dobrej myśli. Wszystko idzie dobrze.
Uf, opis walnęłam, to teraz parę fociszków:

takie to urocze.

atitititititi!

ewrybadyfrytki.

Korba i Dziurka.
Ściskamy mocno i całujemy w czółka!