Ło matko. Przyzwyczaiłam chłopaków, że już skoro świt mają chatę dla siebie, to teraz mam. Znaczy budzik mam, jeden biały, drugi rudy. Ustawione na piątą, a co. Dzień wolny, a tu pospać ani ciut, nic.
I fotami uczczę fakt, że Kostek zszedł z łóżka wreszcie, pokój ma już `obcykany`, przenosi się pomału do przedpokoju i kuchni. A ja zastanawiam się tylko czy ktoś mi Kostka nie podmienił, bo gdzież jest mój strachliwy miziak, moja płochliwa brzoskwinka, co to mi się po kieszeniach chowała? Teraz gdzie nie spojrzę, tam bryka rudzielec - na łóżku, pod łóżkiem i za nim, po gitarze hyc! już jest na fotelu, raczej był, bo już kica w stronę szuflady, co by się w nią wpakować. Mówię kica, choć w rzeczywistości... biega jak sarenka.
Sznycel przy młodym mam wrażenie, że `wydoroślał`. Mimo, że lubi zabawę, jest bardziej zrównoważony. Na wybiegach wciąż jednak woli samotność, od czasu do czasu tylko meldując, że wszysko gra.
No i znowu zaczął mi charczeć i prychać. JUak nie jeden, to drugi. Bo przecież nie można być za długo zdrowym, no nie?
Więc tak.

Nie, nie, Kostek już w klatce nie e. Tylko patrzy żeby okazję wyrwać, wystawić swój nochal, zrobić maślane oczy... głupi nie jest, wie, że to z a w s z e zadziała.

Sznycel się nie prosi. Sznycel swoją godność przecież ma, on czeka.

Mówiłam, że już wszędzie wlezie.

Niezbity dowód na to, że mój albinos zmądrzał - czyta gazety! Kobiece poradniki, na dodatek.

Spacer po klatce? No problem.
missia pisze:Pokaż jaką mają klatke? Nie wiem czemu, ale zawsze lubie oglądać fajne klateczki

Tutaj cudów nie ma. Po wcześniejszym poszatkowaniu kupnych hamakow doszłam do wniosku, że wolę pieniążki odłożyć na weta. I śmiało można tu powiedzieć, że poszłam po najmniejszej linii oporu obcinając tu i ówdzie bluzę mojego faceta. I tak Sznycel upodobał sobie rękaw, Kostek uwielbia ten mały `hamaczek` w rogu.
Niżej efekty mojej zabawy kaligrafią.
