Strona 2 z 3
Re: Guzek przy pyszczku! Nowotwór gruczołu Zymbala
: śr wrz 25, 2013 8:06 am
autor: Mai-ah
Re: Guzek przy pyszczku! Nowotwór gruczołu Zymbala
: czw wrz 26, 2013 9:38 am
autor: molll
Słuchajcie mam problem! Wczoraj na chwilkę chciałam pokazać pozostałym szczurkom chorowitą spikę i ku mojemu zdziwieniu jedna z nich (zgredek, koma) zaczęła na nią fukać i zaatakowała ją przez kratki- oczywiście nic się złego chorowitkowi nie stało, ale... zavczęłam się martwić co będzie jak będę je chciała znów połączyć po całej rekonwalescencji... Dr. Piasecki powiedział że po 3 dniach można już je połączyć- a co ze szwami??? Pozostałe nie zrobią jej krzywdy??? Matko... to się porobiło... Błagam podzielcie się jak to u was było z łączeniem spowrotem do stadka chorego szczurka...
Re: Guzek przy pyszczku! Nowotwór gruczołu Zymbala
: czw wrz 26, 2013 9:53 am
autor: noovaa
Ona może dziwnie pachnieć ... lekami które dostaje. Dlatego jej nie poznały.
U nas po 2-3 tygodniach stado pamięta chorego.
Re: Guzek przy pyszczku! Nowotwór gruczołu Zymbala
: czw wrz 26, 2013 10:20 am
autor: molll
czyli będę musiała je na nowo łączyć? Cholerka to teraz sama nie wiem czy takie ryzyko kiedy spika ma jeszcze szwy będzie na miejscu... Piasecki niby pozwolił połączyć chorowitkę już po 3 dniach od operacji, zresztą ona juz bardzo tego sama chce. Jutro mam wolne od pracy więc spróbuję zrobić im takie łączenie na neutralu. zobaczymy co się będzie działo. Jej siostra na nią nie fuka, wydaje się że ją dobrze pamięta, tylko ten wredny zgredek taki agresywny się zrobił... No nic, postaram się nie panikować na zapas, mam nadzieję że wszystko pójdzie jak należy.
Re: Guzek przy pyszczku! Nowotwór gruczołu Zymbala
: czw wrz 26, 2013 10:23 am
autor: noovaa
Ja po zabiegach czekam minimum tydzień, żeby mieć pewność że jak wyciągną szwy, wyiskają, wyliżą to nic się nie rozlezie. Tym bardziej, że Misiu po kastracji, mimo że goił się ładnie, goił się tak powoli że po 2 tygodniach rozlizał sobie skórę aż się troszkę rozlazło

Re: Guzek przy pyszczku! Nowotwór gruczołu Zymbala
: czw wrz 26, 2013 10:37 am
autor: IHime
Tak do tygodnia po operacji łączę rekonwalescentów z 1-2 najłagodniejszymi szczurami ze stada, albo robię rotację, że chorutek jest zawsze z 1 towarzyszem, który co kilkanaście godzin jest zmieniany przez następnego, a sam wraca do stada głównego. Z czasem pozwalam chodzić na krótkie, kontrolowane wybiegi (bez skakania i biegania) z całym stadem. Jak są scysje, to z głównym stadem łączę nie wcześniej niż po 10 dniach, na standardowych zasadach łączenia.
Re: Guzek przy pyszczku! Nowotwór gruczołu Zymbala
: czw wrz 26, 2013 11:05 am
autor: molll
No własnie dla mnie to też nieco za wcześnie się wydaje żeby tak po 3 dniach już łączyć. Niby ranka goi sie dobrze, bez żadnych opuchlizn, krwawień czy widocznych wycieków, ale są jednak szwy, pozatym mała ma dziurkę w miejscu guza i boję się żeby i ta dziurka nie wywołała zainteresowania u pozostałych. Choć ponoć ta dziurka ma zostać już na stałe. Ależ mi ta zołza narobiła tą swoją chorobą... Ihime dobry pomysl z tą wymianą szczurów klatkami, znaczy to że miałaś też kłopoty z łączeniem po rekonwalescencji? miałaś przypadek taki jak u mnie że jakiś delikwent popadł w niepamięć i fukał na swoją niedawną jeszcze towarzyszkę? ja w każdym razie jutro zrobię im krótkie spotkanie na neutralu i jak pójdzie ok to będę im tak robić spotkania do weekendu aż a potem jak już się wszystko lepiej podgoi wpuszczę jej siostrę na jakiś czas, albo zgredkę- wredotkę wyciągne i chorowitkę dam do ich klatki... nie zdawałam sobie sprawy ze takie komplikacje mogą mi sie w ogóle przytrafić.
Re: Guzek przy pyszczku! Nowotwór gruczołu Zymbala
: czw wrz 26, 2013 11:28 am
autor: ol.
Ja po cięższych zabiegach (sterylki) łączę po 3-4 dniach max, gł. ze względu na ograniczenie rekonwalescentkom ruchu niż z obawy o szwy. Fakt, trzeba poobserwować jak reaguje stado, ale u mnie nie zadrzyło mi się żeby inne szczury interesowany się nie swoimi szwami. I ogólnie chyba o wiele częstsze są samowygryzienia niż wygryzienia koleżeńskie

Po drugiej dobie po zabiegu, jak już najgorsza niedyspozycja minie, zawsze daję się spotkać stadu z operowaną kilka razy dziennie na łóżku i pod kontrolą (znów ze względu na to, żeby operowana nie skakała/nie wspinała się), albo nawet w porze siesty daję jej poleżeć ze wszystkimi w hamaku. W ten sposób nigdy nie muszę łączyć szczurów po zabiegach - separacja trwa krótko, a w trakcie jej trwania szczury mają ze sobą kontakt. Myślę, że dla psychiki operowane to też jest lepsze niż całkowita separacja od stada.
Ostatnio dwaj chłopcy mieli usuwane guzioły z szyi i w ogóle ich nie oddzielałam. Szwy przetrwały nienaruszone. (choć fakt dobrze ich znam i wiem, że nawet nie chciałoby im się dociekać co to za sznureczki wystają z brata, ważne że było na kim urządzić sobie kimanko

)
W Twojej sytuacji, jeśli obawiasz się je dać już z powrotem do jednej klatki, zaczęłabym spotykać szczurę z siostrą, a potem i z drugą szczurą. Kilka kontrolowanych spotkań i spod nieznanego zapachu wyłoni jej się stara koleżanka

Re: Guzek przy pyszczku! Nowotwór gruczołu Zymbala
: czw wrz 26, 2013 11:42 am
autor: IHime
Molll, zapomnieć, nie zapomniały się nigdy, ale wiele razy widziałam ponowne ustawianie hierarchii, albo po prostu przypominanie, gdzie czyje miejsce na dzień dobry. A wiadomo, że o takiego świeżo załatanego szczura się drży. Przy rotacji problem jest znacznie mniejszy. Jeśli szczur jest w dobrym stanie, na pierwsze, spokojne i kontrolowane spotkania pozwalam już w drugiej dobie, nawet zostawiam na noc rozespanego, ciapciatego kastrata. Widać wyraźnie, że psychika ogonów na tym zyskuje.
Re: Guzek przy pyszczku! Nowotwór gruczołu Zymbala
: czw wrz 26, 2013 12:05 pm
autor: molll
dziękuje wam ogromnie za pisemne wsparcie, w takich chwilach jak te cieszę się potwornie że to forum istnieje. Właśnie dałam chwilkę polatać razem chorutce z siostrą i powiem wam- od strony siostry zero zainteresowania ranką, obwąchały sie i Rigel (siostra chorutki) poszła w swoją stronę, za to chorutka żebyście widziały jaka radość z niej emanowała

wyiskała swoją siostrę wywąchała całą

widać było jak bardzo stęskniona jest... I niech mi ktoś jeszcze raz powie że szczur samotny może być szczęśliwy! jutro dam im więcej czasu wspólnego bo wolne mieć będe a dziś II zmianę mam i poł dniaa od zaraz w domu mnie nie będzie.
Zdam relację jak poszło! dziękuję raz jeszcze!
Re: Guzek przy pyszczku! Nowotwór gruczołu Zymbala
: pt wrz 27, 2013 3:25 pm
autor: molll
Zbyt mocno panikuje ze wszystkim co szczurków dotyczy. Problem sam sie rozwiązał. Dziewczyny biegają własnie razem z możliwością wejścia do klatki i nic się nie dzieje. Wszystko ok. Zero zainteresowania raną i szwami, zero bójek ani nawet ustawiania hierarchii... ufff, jest ok

jednak jeszcze zostawie ją na noc osobno. Dla jej bezpieczeństwa i świeżości ranki...
Re: Guzek przy pyszczku! Nowotwór gruczołu Zymbala
: pt wrz 27, 2013 7:02 pm
autor: Paul_Julian
Najlepiej chyba osobno na noc, na wszelki wypadek. Dziękujemy za tak gorliwe informowanie o chorobie ! Trzymajcie sie dzielnie, niech szcurzynka wraca szybko do zdrowia !
Re: Guzek przy pyszczku! Nowotwór gruczołu Zymbala
: pt wrz 27, 2013 7:20 pm
autor: zielona_owca
Słuchajcie, czy to możliwe, że u białej szczurci tak widoczne są sutki? Wyczuwalne odrobinę, ale nie wiem, czy mam to mylić z guzkami, czy spać spokojne.

Re: Guzek przy pyszczku! Nowotwór gruczołu Zymbala
: pt wrz 27, 2013 10:59 pm
autor: molll
zielona_owca pisze:Słuchajcie, czy to możliwe, że u białej szczurci tak widoczne są sutki? Wyczuwalne odrobinę, ale nie wiem, czy mam to mylić z guzkami, czy spać spokojne.

nie zbyt trafiłaś z umiejscowieniem pytania ale śpij spokojnie sutki są wyczuwalne i jeśli czujesz ich więcej niż jedną sztuke i są symetryczne - nie martw się.
Re: Guzek przy pyszczku! Nowotwór gruczołu Zymbala
: pn wrz 30, 2013 9:09 am
autor: molll
Zobligowałam się do regularnych recenzji o stanie zdrowia Spiki więc czas na informację- Spikusia czuje się świetnie, nie ma oznak bólu i złego nastroju, nie brak jej apetytu ani tłuszczyku w ciałku, ranka goi się (na moje oko) dobrze, dziurka którą miała zostawioną po guzku- zasklepia się, tylko sierść nie odrasta

ale to najmniejszy kłopot
Azytromycyna zjedzona już (ponoć jest lekiem o przedłużonym działaniu, bierze się ją 5 dni i potem działa przez kolejne 5) Jutro jedziemy do dr. Piaseckiego na umówioną kontrolę i jak mi się wydaje na ściągnięcie szwów. Miejmy nadzieję że będzie dobrze! Ściskam kciuki żeby żaden nawrót się nie szykował i żeby moja chorutka zniosła jutro wizytę jak należy.
Pozatym Spikuśka codziennie spotyka się z dziewuszkami, pozwalam jej nawet na spędzanie z nimi czasu w ich wspólnej klatce ale kiedy tylko wychodze w domu czy idę spac- mała wraca do chorobówki. Boję się żeby nic się nie stało więc do jutra jeszcze musi się przemęczyć sama...