szczury.org

Dziękuję za błyskawiczną odpowiedź. Tak - faktycznie zrobiłem ten bład i najpierw kupiłem a dopiero potem zacząłem się edukować w tym kierunku;) Jeśli to szczurzyca to musiałaby osiągnąć "gotowość godową" w wieku ok. 6 tygodni (o ile to możliwe?). Do tej pory jest raczej malutka (powiedziałbym połowa z dorosłego szczura), choć szybko rośnie:) Jej "rodzeństwo" dalej jest w zoologu w jednej klatce nierozdzielone, więc jest szansa że jeszcze kopulować nie potrafi. Niemniej jestem dość zdeterminowany aby ją nauczyć dobrych manier i dlatego pewnie w sobotę wybierzemy się na przejażdżkę do doktorka.

Czy socjalizować ją na siłę? Wypuściłem ją ostatnio do wanny. 10 minut nawet dotknąć się od czasu do czasu dawała. Potem było jej "łowienie" do klatki. Przy próbie wzięcia do ręki podgryzała. W efekcie tak się bidna zestresowała, że zrobiła ze 4 kupki i musiałem ją do kartonu wsadzić i dopiero z kartonika do kuwety.

Szczurzyce są gotowe do rozrodu w wieku 4.5 - 5 tygodni. Jest ogromna szansa na to, że jeśli szczurcia była ze swoim rodzeństwem któryś z braci ją zapłodnił Niemniej ciąża i poród w tym wieku będą dla niej ogromnym obciążeniem, masz w tym momencie kilka wyjść, sterylka aborcyjna (chociaż obawiam się, że na zabieg jest również za młoda), pozwolić jej urodzić i zostawić po porodzie 2-3 maluszki, a resztę uśpić w pierwszej dobie po narodzinach lub zostawić wszystkie dzieciaki i wspomagać mamusię na ile dacie radę (z tym, że musisz mieć świadomość, że bardzo ją to obciąży).
Ta agresja może być spowodowana ciążą. W ciągu trzech tygodni wszystko powinno być jasne. Odczekaj trochę, nie wyciągaj jej na siłę z klatki. Próbuj małymi kroczkami, tak jak masz napisane w tym temacie -> http://www.szczury.org/viewtopic.php?f= ... g+zaufania

Szczurzyca osiąga "gotowość godową", jak to określasz, w wieku 5 tygodni, więc Twoja jest w grupie ryzyka nastoletniej ciąży. Oczywiście, byłoby bardzo niedobrze, bo ona nie jest dość dojrzała na takie obciążenie, zbyt wczesna ciąża zaburza rozwój, może wykończyć szczurkę, może się okazać, że nie będzie potrafiła lub mogła karmić. Warto przejść się do weta znającego się na gryzoniach, sprawdzi, czy mała nie jest w ciąży i czy nie ma pasożytów albo innego częstego gratisa ze sklepu. Dlatego nie popieramy sklepów sprzedających zwierzęta.
O treningu zaufania poczytaj tutaj: http://szczury.org/viewtopic.php?f=8&t=31475

Dzięki za pomoc:) Będę zatem coś więcej wiedział po sobocie. Czy znacie może jakiegoś weterynarza w Krakowie, specjalistę od gryzoni?

oktan, sprawdź w dziale weterynarze.

Mam już 8 miesięcy szczurka łysolka, Fruzia. Nigdy nie mialam z nim problemów, od pierwszych dni brałam go na ręcę i po mnie łaził, jak był troszeczkę większy to puszczałam go już po całym mieszkaniu i nigdy niczego nie pogryzł, żadne kable, firanki, meble, nic! Ale pare dni temu coś się odmieniło.. Fruzio co prawda dalej nie gryzie mebelków ale podgryza mnie i mojego chłopaka (którego również zna od maleńkiego).. Nie są to ugryzienia do krwi, bardziej jakby szczypał, jednak nie jest to przyjemne kiedy np. robi to w mój policzek. Nie mam pojęcia przez co tak się zaczęło dziać, gdyż zawsze gryzaki ma w klatce, codziennie po mnie się wspina i całe popołudnia i wieczory spędza poza klatką kangurząc po całym mieszkaniu. Czy ktoś z Was miał może taki problem? Albo wiecie jak oduczyć szczurka takiego zachowania?

Po prostu cię zaczepia bo się nudzi. Spraw jej koleżankę z którą mogłaby "szczypać", iskać i bawić się. Zaadoptuj szczurka za darmo tutaj!

Kolegę ( bo to samiec ).

on panicznie boi się innych szczurków, jak do ludzi zero strachu, tak jak jest jakiś szczurek przy nim, to zamiera.

Poczytaj temat o łączeniu.
Oraz dlaczego szczurki nie mogą mieszkać same.

Czytałam i wiem, że nie powinien być sam. Było już wiele prób.. Ale jak dochodzi do piszczenia ze strachu, to nie jestem w stanie go dłużej "przzetrzymywac" z innym szczurkiem.

Przecież od piszczenia szczur nie umrze
Łączenie czasem musi potrwać... trzeba to jakoś przełknąć.

Witam, mam spory problem z jednym z moich szczurków - Szogunem. Postaram się pokrótce opisać sytuację.
Od lipca tego roku mam u siebie dwóch panów, najprawdopodobniej są z jednego miotu. W chwili obecnej chłopaki mają prawie 7 miesięcy. Są ze sobą bardzo zżyci, śpią razem i się bawią. Niestety jakiś miesiąc temu zdarzyło się, że Szogun będąc na wybiegu dość mocno mnie ugryzł (została blizna). Wcześniej jedynie tak delikatnie mnie podgryzał podczas zabawy, bardziej żeby zaczepić a nie zrobić krzywdę. Od tego pierwszego ugryzienia powtórzyło się to ponownie 6 razy. Za każdym razem wygląda to tak że podbiega i rzuca się na rękę, gryzie do krwi, a później jest taki nastroszony i w bardzo bojowym nastroju. Kiedy jest w klatce lub na tapczanie nie przejawia żadnej agresji chętnie daje się głaskać. Tak samo jest gdy go noszę, tylko na wybiegu robi się agresywny. Zauważyłam, że kiedy puszczam chłopaków na wybieg osobno Szogunek jest bardzo grzeczny i nie gryzie. Nie chcę jednak ich rozdzielać bo to nie ma żadnego sensu. Dodam jeszcze, że teraz chłopaki przechodzą etap walki o władzę. Szogun wyraźnie wygrywa a po takich starciach z bratem robi się bardzo 'nakręcony' i to wtedy najczęściej gryzie.
Proszę o pomoc. Jak mam sobie poradzić z tym gryzieniem? Będę bardzo mocno wdzięczna za jakiekolwiek porady w tej sprawie.

Twój szczurek dorasta i przechodzi trudny okres. W takich wypadkach można albo ten okres przeczekać albo próbować dominować szczura a jeśli sytuacja się nie zmieni lepiej byłoby go wykastrować dla dobra Twojego i drugiego ogona.
Różnych samców miałam i bywało, że takie gryzienie i puszenie się przeszło samoistnie po miesiącu - dwóch a innym razem po tym czasie agresja była tak nasilona, że jajocięcie było przymusem.

Dziękuję za odpowiedź
Po tym jak Szogun ugryzł pierwszy raz trochę poczytałam i postanowiłam spróbować go zdominować. Nie wyszło mi to najlepiej. Kiedy spróbował mnie podgryźć przewróciłam go na plecki i przytrzymałam. Był zaskoczony ale po kilku minutach znowu spróbował podgryźć i kiedy go przewróciłam wbił się zębami z całej siły między kciuk a palec wskazujący. Chyba trafił na jakieś naczynko bo krew się lała jakby mi ten palec cały odgryzł Od tamtej chwili nie próbowałam go już dominować.
Poczekam jeszcze trochę, jeżeli nic się nie zmieni w jego zachowaniu to porozmawiam z naszą Panią weterynarz o możliwości kastracji.