Adopciaki są takim trochę "wadliwym towarem", bo nie mają rodowodów, mają nieznanych przodków, często niosą różne paskudne choroby, więc taki adopciak to taka jedna wielka niepewność co do tego, co z niego wyrośnie, dlatego za adopcje się nie płaci.
I wcale nieprawda, że do adopcji trafia najwięcej albinosków i kapturków. Wystarczy popatrzeć na ogłoszenia. Jest sporo różnych ciekawych odmian, bo niestety ludzie kupują w zoologu samiczkę, a w zoologach pojawiają się teraz coraz częściej szczurki o ciekawszych znaczeniach i ubarwieniu niż czarne kapturki, takie samiczki często są kinderniespodziankami i pojawiają się różne dumbouchy i blutki. Ja mam double rexa russian topaz z adopcji i jego brata (też rudego) - z tym, że mam ich od Nezu (

Co jednak nie zmienia faktu, że hodowcy robią naprawdę dobrą robotę, bo mając genotypy kilku pokoleń wstecz obu rodziców, można przewidzieć co wyjdzie z takiego miotu. No i oczywiście jeśli w którejś linii hodowlanej pojawia się choroba, która może być niesiona genetycznie, taka linia jest wyłączana z rozrodu, stąd też szczurki z hodowli mają czystsze geny.
