Strona 2 z 13

RE: Kastracja czasami działa

: czw lip 05, 2007 9:52 am
autor: Nina
Skoro wg Ciebie kastracja jest oszpecaniem szczura to co np z kocurami? Miałaś kiedyś dorosłego w domu? Zalane ściany, książki, meble i przede wszystkim okropny smród do przyjemnych nie należą. A kot też sie męczy nie mogąc "czynić swojej powinności" gdy hormony buzują. Chyba że jesteś zwolenniczką rozmnażania dachowców, kundli, szczurów z chowów wsobnych i całej reszty zwierzęcych mieszańców.


Mój Fuks jest kastratem, podobno był strasznym agresorem. Teraz ani myśli gryźć, chyba że sie przestraszy. Myśle że z łączeniem też nie będzie problemu, nie ma zapędów do atakowania moich szczurzyc.

RE: Kastracja czasami działa

: czw lip 05, 2007 12:53 pm
autor: krwiopij
renata1009, myślę, że zupełnie nie rozumiesz. NIKT nie kastruje szczura dla własnej przyjemności. NIKT nie uważa tego za coś fajnego i miłego. To zawsze jest zagrożenie dla życia związane z narkozą, zawsze istnieje ryzyko, że szczur na przykład wygryzie szwy. I NIKT tutaj nie poleca kastracji ot tak, bez zastanowienia.

Musisz jednak przyjąć do wiadomości, że informowanie to co innego, niż "indoktrynacja". Jeśli ktoś decyduje się na kastrację szczura, to dla JEGO dobra. Możesz wierzyć lub nie (choć proponuję posłuchać mądrzejszych i bardziej doświadczonych), ale agresywny, nadpobudliwy szczur nie jest szczęśliwy. Podobnie nie jest szczęśliwy szczur, który całe życie mieszka sam i w końcu ląduje w sklepie zoologicznym, bo nikt go nie chce. W takich przypadkach kastracja pomaga zwierzakowi uspokoić się, znaleźć dom i nawiązać normalne, zdrowe relacje z innymi szczurami.

Idziemy na łatwiznę? Jak słyszę coś takiego, nie wiem, czy mam płakać, czy się śmiać. Czy może poprosić admina o ostrzeżenie... Zapewniam, że mnie bardzo łatwo by było trzymać mojego Fredryka w zamkniętego całe życie w klatce i tyko wsypywać mu garść żarcia przez pręty co wieczór. Tak, to by było pójście na łatwiznę. Zamiast tego zdecydowałam o jego kastracji (co pozwoliło mu się znacznie uspokoić), powoli oswajam go z towarzystwem człowieka i zapoznaję z moimi samiczkami (bo na samców wciąż reaguje bardzo agresywnie). I widzę jego efekty. Fredryk jest coraz spokojniejszy, coraz rzadziej wykazuje agresję, ma coraz lepsze kontakty z Lineczką i Bandytką. Dla niego nie ma innej alternatywy - albo zamieszka z dziewczynami, albo będzie do końca życia sam. Ja wybrałam dla niego najlepsze (moim zdaniem) rozwiązanie. Skoro Ty wiesz lepiej, to jaką Ty byś podjęła decyzję? Co byś zrobiła z agresywnymi, dominującymi samcami uratowanymi w Warszawie? Co byś zrobiła, gdyby jeden z Twoich szczurów zaczął nagle rzucać się na Ciebie i inne szczury i gryźć do krwi? Może to my nie mamy racji i Ty nas oświecisz. Słuchamy.

A samice sterylizuje się ze względów zdrowotnych. Jak któraś z Twoich dziewczyn zachoruje na nowotwór gruczołu mlekowego (z stawiam 100 zł, że zachoruje przynajmniej jedna) albo umrze na gruczolaka przysadki mózgowej, wtedy pogadamy o zaletach i wadach sterylizacji. Ja prawdę mówiąc wolałabym ochronić moje zwierzęta przed takimi problemami.

RE: Kastracja czasami działa

: czw lip 05, 2007 9:14 pm
autor: limba
Rozumiem ze kazdy ma swoj swiat ale nie zarzucaj innym wyimaginowanych madrosci, szczegolnie tych ktore maja medyczne podstawy jak wlasnie np kastracja samic a Ty nazywasz to oszpeceniem. Mam wrazenie ze wchodzisz tu tylko po to aby wywolywac jakies niezdrowe dyskusje. Widac ze masz znikoma wiedza na temat ktory sie wypowiadasz jak np stwierdzenie ze szczurom mozna podawac "tabletki" jesli dobrze rozumiem hormonalne. Kazdy znajacy sie na szczurach wet powie Ci ze jest niewykonalne.
I propnuje czytac ze zrozumieniem po juz enta osoba powtarza Ci ze nikt tu nie traktuje kastracji jako rozwiazania wszystkih problemow. Nikt kto kocha zwierzeta nie naraza je na niewybudzenie czy komplikacje pooperacyjne bo ma taki kaprys.
Masz racje co do jednego ta dyskusja najwyrazniej sensu wiekszego nie ma.

RE: Kastracja czasami działa

: pt lip 06, 2007 6:25 pm
autor: chudy135
Moim zdaniem nie ma sensu kastrować szczura bo po co to nic nieda moim zdaniem, oswoić szczura można inaczej ale nie przez kastracje. Jak chcesz go oswoić to nie wiem np. daj mu po sobie pochodzić to się do ciebie przyzwyczai.

RE: Kastracja czasami działa

: pt lip 06, 2007 7:51 pm
autor: krwiopij
Ludzie, litości. Czytajcie ze zrozumieniem! Tutaj nie o oswojenie chodzi, a o rozwiązanie zaburzenia hormonalnego - nadprodukcji testosteronu. To jest stan nienormalny, choroba. Co prawda nie śmiertelna, ale w efekcie utrudniająca zwierzakowi życie i pośrednio skracająca je. Szczura się kastruje, bo z jego hormonami jest coś nie tak i to ma silny wpływ na jego zachowanie. Jest agresywny, gryzie do krwi, atakuje inne szczury, może nawet zagrażać ich życiu. Ponadto sam jest wiecznie zdenerowany i zestresowany, co się bardzo źle na jego zdrowiu odbija. W takich wypadkach się szczura kastruje - nie tylko po to, żeby go oswoić...

Coś mi mówi, że nie dojdziemy do porozumienia, póki każde z Was nie weźmie do siebie dorosłego samca np. z interwencji - zobaczymy, co wtedy powiecie i jacy chętni będziecie do "dawania im po sobie chodzić".

RE: Kastracja czasami działa

: czw lip 12, 2007 1:06 am
autor: renata1009
a to dziwne co piszecie,bo na poczatku byly inormacje ,ze szczury z interwencji sa bardzo spokojne.ech,nie powstrzymalam sie i zajrzalam,tak jak spodziewalam sie zero tolerancji na temat innego zdania niz wasze.Nie jestem zwolenniczka łamania natury,moja fretka smierdzi np teraz strasznie w rui i nie jest to przyjemne ,po za tym demoluje wszystko co zobaczy,problem jest straszny ,ale nie kastruje jej dla wlasnej wygody,chociaz przewaznie ludzie tak robia.czemu np agresywnych mezczyzn wszczynajacych bojki nie kastruje sie?bo czlowiek ma jakies prawa,a to tez hormony...forum jest do wyrazania swojego zdania i to wlasnie robie a wy zarzucacie mi ze jestem glupia a wy madrzy -czy to normalne?prosze uszanowac czyjes zdanie jezeli ktos sie wypowiada.limba81-nie szczurom tabletki a kotom!chyba niespodziewalas sie ze pomyslalam , ze gryzoniom mozna dawac tabletki antykoncepcyjne. ja powtarzam po raz kolejny ze taki sobie czlowiek przeczyta to i stwierdzi ,ze skoro ma problem ,poleci do weta i zrobi operacje.A u przecietnych wielbicieli szczurow bywaja tez bledy wychowawcze i nie kazdemu bedzie chcialo sie je naprawiac,wiec stąd moje obawy.Po za tym po paru zdaniach limba nie mozesz stwierdzic jaka ja mam wiedze na jakikolwiek temat.agresywny,nadpobudliwy szczur nie jest szczesliwy?a skad wiecie czy kastrat jet szczesliwy?Po za tym nie mam samiczki w swoim stadku,wiec jezeli chodzi o twoje 100zl krwiopijka to nic z tego:)Czarna -pewnie,ze mialam doroslego kocura w domu,teraz mam malego kotka z piwnicy i dorosla kotke .I nie zycze sobie posadzania mnie o to ,ze jestem zwolenniczka rozmnazania kundli czy szczurow z chowow wsobnych-bo jest to dla mnie obraza,zastanow sie troche co piszesz,twoja wypowiedz mija sie z celem.jezeli smrod kota ci przeszkadza i lubisz sterylnosc i pachnace mieszkanko to lepiej bys nie posiadala w ogole zwierzat i nie brala kolejnych do domu.

RE: Kastracja czasami działa

: czw lip 12, 2007 1:38 am
autor: krwiopij
Szczury z interwencji są bardzo różne. Większość jest spokojna i już dawno oswojona, ale są też duże, agresywne samce, które dominowały w swojej kolonii. Fredryk był jednym z nich. Wzięłabyś go do siebie? Wątpię. Mnie kilka razy solidnie ugryzł, na moje dziewczyny reagował z początku furią - na chłopaków pewnie by się rzucił. I nie Ty jedna wcale nie miałabyś na niego ochoty. Ja za to zdecydowałam się dać mu dom - pod warunkiem kastracji. Zły układ?

Jasne, że ludzie popełniają błędy w wychowaniu. I kastracja nie jest na nie lekarstwem. W ogóle to nie jest zabieg, który czyni cuda i rozwiązuje wszystkie problemy. Mój Fredryczek jest już ponad miesiąc po kastracji i do pluszowego misia mu daleko. Owszem, kastracja pomogła mu zmniejszyć instynkt terytorialny i potrzebę dominowania, co bardzo pomogło, ale nie było rozwiązaniem samym w sobie. W ucywilizowanie go wciąż muszę wkładać dużo pracy, serca i cierpliwości. Dopiero to wszystko razem przynosi efekty.

Skąd wiem, że kastraci są szczęśliwi? Z zajęć etologii choćby. Zwierzęta nie mają świadomości swojej seksualności. Kiedy pozbawiamy je źródła hormonów i, co za tym idzie, popędów, nie tęsknią za nimi. Taki Fredryczek na przykład wygląda na zrelaksowanego i szczęśliwego. Na mój rozum lepiej jest mu teraz, niż kiedy trafił do mnie - wtedy rzucał się na pręty klatki i atakował wszystko, co zbliżało się do niego na zasięg mordki. Był cały czas zestresowany, aż trząsł się ze złości. Kierowały nim instynkt i hormony. Problem hormonów zniknął i z czasem, dzięki łagodności i cierpliwości, szczura udało się przekonać, że nie ma powodu do zaciekłej obrony siebie i swojej klatki.

Jeszcze raz powtórzę - nikt nie uważa kastracji za coś fajnego i nikt nie podejmuje decyzji o zabiegu lekkomyślnie. To zawsze jest ryzyko dla życia zwierzaka i powinny być wyraźne wskazania do zabiegu. Chociaż dla mnie za wskazanie wystarczyłaby szansa na nowy dom dzięki kastracji. Zawsze lepsze to niż na przykład sklep zoologiczny...

RE: Kastracja czasami działa

: czw lip 12, 2007 5:44 am
autor: Layla
No więc ja wykastrowałam kiedyś szczura nieagresywnego, renata powiedziałaby, że dla wygody. Zabrałam ze sklepu (za darmo, zaznaczam!) dorosłego samczyka, nikt go nie chciał, sklep nie miał co z nim zrobić i mi go oddali. Warunków wtedy na dwa stada nie miałam (teraz jest inaczej), miałam wtedy 4 samice. Jedynym wyjściem było szukanie domu dla Cyrusa, ale powiedzmy sobie szczerze - ile osób bierze dorosłe samce? Wykastrowałam go, żeby miał u mnie dobry dom i mógł mieszkać z samiczkami. Dodam, że, co ciekawe, kastracja nie przytłumiła jego popędu, bo krył wszystkie 4 samiczki :D Czy to wygoda według Ciebie, renato? Może miałam trzymać go samego? Albo w ogóle nie brać i sklep by go wywalił albo uśpił?

I zrozum w końcu, że agresja u zwierzęcia stresuje nie tylko właściciela, ale i samo zwierzę. Nikt nie kastruje szczura bo to fajna zabawa - kastruje się je wtedy, kiedy trzeba.

Co do kotów - ja bym wolała wykastrować, niż całe życie obciążać kotu wątrobę tabletkami.

RE: Kastracja czasami działa

: czw lip 12, 2007 6:37 am
autor: limba
renata ,my tolerujemy inne zdanie, zarzucasz nam brak tolerancji a sama postepujesz tak samo. Co do tabletek (niejako tez ingerencja w nature)przytoczylas to po mojej wypowiedzi o kastracji samiczek szczurzych, dlatego tez wyprowadzilam Cie z bledu. Nikt nie zarzuca Ci ze jestes glupia, to juz twoje wlasne dopowiedzenie. Brak wiedzy na jakis temat nie oznacza glupoty. Ja koncze ta dyskusje bo bo szczerze mowiac mam dosc powtarzania tego samego, a nawet jakby sie 100 lekarzy wypowiedzialo to i tak pewnie racji by nie mieli. A kazdy niech wysuwa wlasne wnioski.

RE: Kastracja czasami działa

: czw lip 12, 2007 11:26 am
autor: krwiopij
Fredryczek też ochotę na dziewczynki zachował. Z tym, że po kastracji ma możliwość korzystania z bliskiej obecności samiczek - jako płodny szczur by nie miał. Na moje oko to dobry układ. Prawdę mówiąc mnie bardziej przekonuje kastracja samców i ulokowanie ich razem z samicami, niż trzymanie zwierzaków oddzielnie, ale blisko - tak że czują się nawzajem, mają potrzebę kontaktu, a nie mogą jej zrealizować.

RE: Kastracja czasami działa

: pt lip 13, 2007 12:01 am
autor: Chimera
[quote="renata1009"]
Nie jestem zwolenniczka łamania natury,moja fretka smierdzi np teraz strasznie w rui i nie jest to przyjemne ,po za tym demoluje wszystko co zobaczy,problem jest straszny ,ale nie kastruje jej dla wlasnej wygody,chociaz przewaznie ludzie tak robia.
[/quote]
a moja kotka w rui wyje 24h/dobe i non stop kombinuje jak uciec na dwor, zadne okno nie moze byc otwarte nawet uchylnie, bo sie wydostaje, raz malo sie nie rozpolowila w uchylonym oknie, krew sie polala.. Naprawde nie wyglada na szczesliwa i jesli jest cos nienaturalne, to wlasnie trzymanie w zamknieciu kocicy w rui, ktora bez kota dostaje amoku. Teraz od 5 dni dusimy sie w domu przy zamknietych szczelnie oknach i i tak wszystko na nic, bo wczoraj dala dyla i pewnie jako niespelna roczna kocica zostanie mama, a my przyczynimy sie do niekontrolowanego rozmnazania i bedziemy musieli znalezc dom dla kociakow syberyjsko-dachowych. Mala zostanie w przyszlosci na pewno wysterylizowana, antykoncepcje przerabialismy z nasza sp kotka ze skutkiem nowotworowym. Dlaczego takim? O tym za chwile...

[quote="renata1009"]
czemu np agresywnych mezczyzn wszczynajacych bojki nie kastruje sie?bo czlowiek ma jakies prawa,a to tez hormony...
[/quote]
W kilku miejscach porownujesz problem zwierzat do problemu ludzi, mowiac ze ludzie radza sobie z burza hormonalna, czy to co powyzej. To dla mnie nieporozumienie. Nie wiem, co mialas na mysli mowiac burza hormonalna, zapewne dojrzewanie, ale my tu nie tylko o dojrzewaniu szczurow mowimy, ale glownie juz o dojrzalych szczurach, majacych zaburzenia hormonalne. A co do zaburzen hormonalnych to u ludzi sie to leczy. Roznica miedzy leczeniem ludzi a kastracja zwierzat to nie kwestia "jakis praw" (chociaz tez, bo kastracja ludzi jest prawnie zakazana, swoja droga do czego zmierzasz? chcialabys rownouprawnienia zwierzat i ludzi?), ale problem jest moim zdaniem natury technicznej. Nie wyobrazam sobie przelozenia takiego leczenia na realia weterynaryjne. Chyba najwiekszym "ale" oprocz kwestii finansowej jest to, ze kazda ingerencja w uklad hormonalny wymaga stalej kontroli poziomu hormonow i dostosowywania do niego dawki leku. Nie wyobrazam sobie co kilka miesiecy (to u ludzi, a zwierzat odpowiednio czesciej) zbierac sikow z calej doby czy pobierac krew, zeby ustalic poziom hormonow. Zapewne nawet sie takich rzeczy w weterynarii nie robi w tym celu (nie dowiadywalam sie, bo zakrawa mi to no groteske, ale prosze wyprowadzic mnie z bledu jesli sie myle... ale co tu duzo mowic, wielu ginekologow przypisuje dziewczynom antykoncepcje w ciemno, to ze zwierzetami miano by sie cackac?). Efekt jest taki, ze zwierzakom podaje sie takie leki prawie na oslep, a to jest juz niebezpieczne.
[quote="renata1009"]
samiczek to rowniez oszpecenie-mozna im dawac tabletki
[/quote]
Taram... z przyczyn takich jak podalam wyzej wole kotke "oszpecona"... niz martwa po wykanczajacej chorobie. Moja kotka po kilku latach zastrzykow antykoncepcyjnych dostala raka sutka, paskudnie to wszystko przebieglo i niestety jest to norma jesli chodzi o zwierzaki. Rownowaga hormonalna jest bardzo delikatna i jest cienka linia na ktorej trzeba balansowac. Jesli, ingerujac farmakologicznie w hormony, regularnie nie sprawdza sie czy tej lini nie przekraczamy, dzialamy w ciemno, a skutki moga byc dramatyczne. I u zwierzat są (moja kotka nie jest odosobnionym przykladem) Dlatego uwazam, ze w przypadku zwierzat, zdecydowanie lepszym wyjsciem jest kastracja, zwlaszcza dodajac to do argumentow o braku swiadomosci seksualnosci, podawanych przez krwiopijke.

RE: Kastracja czasami działa

: pt lip 13, 2007 2:15 am
autor: renata1009
wiec=jezeli chodzi o kastracje dla wygody-poczytajcie uwaznie na forum jakie ludzie maja pomysly-maja samca,chca samice wiec kupuja ja i kastruja samca ,a po co?wielu ludzi robi tez po to ,bo nie umie sobie poradzic ze swoim szczurem.ja rozumiem wasze zaangazowanie,niezwyklosc i najlepsze na swiecie serca,ze tak robicie przygarniajac biednego agresywnego szczura do swojego skromnego grona podopiecznych.czesto mam wrazenie,ze niektorzy pisza tu tak a robia inaczej...zgodze sie z krwiopijka ze w krytycznej sytuacji szczura z interwencji mozna poddac kastracji(czy przyjelabym takiego-zadane bylo pytanie-byc moze ,sama mam zwierze kaleke ,ktorego na pewno by nikt nie zechcial,ale to nie miejsce do dyskusji kto bardziej litosciwy i ma lepsze serduszko-czyz nie?),ale caly czas zaznaczam drogie forumowiczki iz kastruje wiele osob szczury dla wygody czy wam sie to podoba czy nie.ale niestety dalej mnie nie rozumiecie,mysle ze czesto jest to pochopne.limba81-tak tolerujesz inne zdanie?wybacz ale nie sadze aby tak bylo-swiadczy to po twoim poscie.co do glupoty-traktujecie kazdego tak kto ma odmienne zdanie (caly czas chodzi mi o pochopnosc).insynuacje o wywolanie niezdrowych dyskusji wypraszam sobie...ironie limba typu powtarzania moich zdan rowniez zostaw dla siebie:)albo wymysl inna argumentacje.wasze zdanie toleruje jak najbardziej ale to ze jestescie tu najwazniejszymi postaciami w forum zupelnie nie oznacza ze ktos inny nie moze pisac o swoich spostrzezeniach.krwiopijka -nie trzeba samic i samcow trzymac blisko.chimera-to po co kupowalas ta kotke? tak cie to boli ,bo twoje kocieta nie beda czysto syberyjskie,i tak za wczesnie na sterylizacje,zwierzat sie pilnuje a nie pozwala skakac po oknach by zrobily sobie krzywde,przeciez wiedzialas ze bedzie miala ruje -na przyszlosc zadbaj o ta kotke bardziej ,bo czarno widze jej przyszlosc z taka wlascicielka.ja przetrwalam juz pare takich ruj u persa i jakos kotka mi nie uciekla chociaz miauk byl okropny.ludzie pochopnie kupuja zwierzeta:(choruja nie tylko koty zazywajace tabletki-jak dla mnie jest to mniejsze lamanie natury(uszanowac zdanie )po za tym nie mialam na mysli dojrzewania lecz zwyczajne zachowanie ludzi.dlaczego porownuje ludzi do zwierzat w tych postach?otoz czynie tak dlatego,poniewaz i wy niejednokrotnie to robicie w innych tematach(ale tu prosze sie doszukac)niekoniecznie leczy sie u ludzi agresje.prosze nie narzucac i nie domyslac moich pogladow -(chociaz tez, bo kastracja ludzi jest prawnie zakazana, swoja droga do czego zmierzasz? chcialabys rownouprawnienia zwierzat i ludzi?),odbiega to od tematu .jezeli chodzi o antykoncepcje u zwierzat to trzeba sie radzic dobrego weterynarza.irytuje mnie fakt ze od razu najezdzacie na kogos w wielu tematach dla wlasnej satysfakcji...i powtarzam ze nie chodzilo mi o szczury tylko koty w sprawie tabletek wiec nie wyprowadzilas mnie z bledu!szyblo formulowalam zdanie.

RE: Kastracja czasami działa

: pt lip 13, 2007 2:29 am
autor: krwiopij
[quote="renata1009"]wiec=jezeli chodzi o kastracje dla wygody-poczytajcie uwaznie na forum jakie ludzie maja pomysly-maja samca,chca samice wiec kupuja ja i kastruja samca ,a po co?[/quote]
Takich decyzji nie popieram. Kastrację z powodu widzimisię uważam za niepotrzebne narażanie życia i zdrowia zwierzaka. Ale prawdę mówiąc w tej chwili nie mogę sobie przypomnieć nikogo, kto by tak postąpił.

[quote="renata1009"](czy przyjelabym takiego-zadane bylo pytanie-byc moze ,sama mam zwierze kaleke ktorego na pewno by nikt nie zechcial,ale to nie miejsce do dyskusji kto bardziej litosciwy i ma lepsze serduszko-czyz nie?)[/quote]
Racja, to nie miejsce. I nie w tym rzecz. Tutaj chodzi o to, czy zaryzykować wzięcie pod swój dach szczura, który jest potencjalnie niebezpieczny dla innych szczurów i ludzi. Ja agresywnego niekastrowanego (i niemożliwego do wykastrowania) samca bym nie wzięła - bo raz, że mam dziewczyny, a dwa, że jeśli w grę wchodzą hormony, bez uregulowania ich poziomu nie ma co gadać o uspokojeniu szczura. I prawdopodobnie taki szczur do końca życia byłby agresywny i niebezpieczny - może z czasem mniej, ale zawsze. Kastracja daje mu szansę na inne życie - na spokój i towarzystwo innych szczurów.

RE: Kastracja czasami działa

: pt lip 13, 2007 7:52 am
autor: Chimera
[quote="renata1009"]
chimera-to po co kupowalas ta kotke? tak cie to boli ,bo twoje kocieta nie beda czysto syberyjskie,i tak za wczesnie na sterylizacje,zwierzat sie pilnuje a nie pozwala skakac po oknach by zrobily sobie krzywde,przeciez wiedzialas ze bedzie miala ruje -na przyszlosc zadbaj o ta kotke bardziej ,bo czarno widze jej przyszlosc z taka wlascicielka.
[/quote]
o tak, bardzo mnie boli, ze nie beda czystej krwi, i nie zarobie kasy na sprzedazy rodowodowych kosciat :shock: brawo, nawet nie bede tego komentowac.
Co do pilnowania zwierzat, heh musialabym zamknac ja na tydzien w transporterze. Kocica normalnie chodzi po dworze, zyje mozna powiedziec na wolnosci, do domu wraca spac i jesc, wyobraz sobie jej szal kiedy nagle w rui zostaje zamknieta. Nie upilnujesz takiego zwierzaka. A jesli sadzisz inaczej zapraszam do mnie i pokaz mi jak to sie robi.
btw, strasznie sie denerwujesz, ze ludzie na Ciebie "najezdzaja" a sama nie szczedzisz wycieczek w stylu "czarno widze jej przyszlosc z taka wlascielka". Ulzylas sobie?
[quote="renata1009"]
(choruja nie tylko koty zazywajace tabletki-jak dla mnie jest to mniejsze lamanie natury(uszanowac zdanie )
[/quote]
choruja nie tylko ludzie palacy papierosy... ale palac papierosy dramatycznie rosnie prawdopodobienstwo wystapienia jakiegos syfu, tu tak samo, zwiekszasz prawdopodobienstwo zachorowania kocicy na raka. Mowiac bardzo skrotowo, estrogeny, ktore podajesz w antykoncepcji nasilaja podzialy komorek, nie chce sie powtarzac, ale jesli tego nie kontrolujesz (a nie kontroluje sie tego u zwierzat) narazasz swoje zwierze bardzo powaznie na raka. I musisz wybrac miedzy narazaniem na smiertelne choroby a lamaniem natury, Twoj wybor.

[quote="renata1009"]
niekoniecznie leczy sie u ludzi agresje.
[/quote]
hmm moze dlatego, ze agresja sama w sobie nie jest choroba, ale u jej podstaw moga lezec choroby, czy to psychiczne czy zaburzenia hormonalne i wtedy leczy sie te choroby.. efekt jest wiec posredni. Ale masz racje, na dresa ze sztacheta nie ma lekarstwa, na glupote jeszcze nie wynaleziono ;)

[quote="renata1009"]
prosze nie narzucac i nie domyslac moich pogladow -(chociaz tez, bo kastracja ludzi jest prawnie zakazana, swoja droga do czego zmierzasz? chcialabys rownouprawnienia zwierzat i ludzi?)
[/quote]
a no ja nie narzucam tylko grzecznie pytam.

[quote="renata1009"]
powtarzam ze nie chodzilo mi o szczury tylko koty w sprawie tabletek wiec nie wyprowadzilas mnie z bledu!szyblo formulowalam zdanie.
[/quote]
Ja tez pisalam o kotach, dokladnie na przykladzie kotow, ale zasada jest ogolna, dotyczy tez innych zwierzat i zapewne dotyczylaby szczurow gdyby im takie srodki sie podawalo. Dyskusja tu zeszla na temat kastracji w ogole, nie tylko szczurow. Jesli chodzi o szczury to wszystko juz zostalo wyzej napisane, nie bede wiec powtarzac. Sama mam dwa kastraty z interwencji, powod kastracji - agresja (chociaz i tak podobno byly z tych lagodniejszych). Oczywiscie pewnie powiesz, ze wygoda...

RE: Kastracja czasami działa

: czw lip 19, 2007 12:36 am
autor: renata1009
chimera nie badz cyniczna :)kupujesz rasowe zwierze odchowane na twoje widzi mi sie i nie potrafisz go upilnowac.tak-zauwazylam ,ze najbardziej ci chodzi o rase ,bo nawet nie masz argunentow na koment do mojej wypowiedzi.nie ulzylam sobie,ale nie znosze gdy ktos bierze zwierze i ma je serdecznie gdzies ,a u ciebie to tak wyglada,czy ty kochasz koty? to przygarnij dachowca a nie dajesz kase na zwierzeta ktore sa dla ciebie problemem.jest wiele bezdomnych kociakow ktore charakterem sie nie roznia .a dla ozdoby zawsze jest inaczej:)przeciez wiesz ze mloda kotka nie jest gotowa na sterylizacje to po co ja wypuszczasz?czy ty jestes aby troche normalna? czy chcesz dopuszczac do niechcianych miotow?pewnie jak mnie zapraszasz wpadne jak tylko wroce z wakacji:)?tylko ja nie zartuje. tak.czarno widze przyszlosc twojej kotki-nie jest to z dygresji,lecz szczere.co do raka to nie wypowiadaj sie lepiej bo nie tyczy sie tylko to ludzi i kotow i to z uzasadionym powodem ,ale i innych zwierzat niekoniecznie w grupie ryzyka .czasem agresja ,ale jezeli chodzi o twoja osobe chimera,piszesz ze masz koty z interwencji,napisz wiecej o nich to rozwine watek.a zasada jest inna co do zwierzat opuszczajacych dom a co do tych co nie -cynizm dla siebie zachowaj ,bo sie przyda....