Troche sie u nas zmieniło od śmierci Dee Dee. Od wczoraj są u mnie dwie nowe samiczki - Gina i Greta ;] Korek w poniedziałek został wykastrowany i już za kilka dni bede łączyła chlopaków z dziewczynami. Obie samiczki są z Warszawy. Jedna z interwencji (kaptur agouti, Greta), a druga z laboratorium (wacik, Gina).
Na razie niewiele mogę o nich powiedzieć. Są jeszcze przestraszone nową sytuacją. Obie są bardzo sympatyczne

Gina liże palce, Greta za to gryzie

Tzn mocno chwyta zębami, ale mam nadzieje, ze się tego oduczy. Nie robi tego bardzo często, jedynie w klatce. Jak sie ją wyciągnie, to wtedy chyba nawet o tym nie mysli. Wygląda na to, że kapturka lubi być głaskana. Leżała mi dziś na kolanach i aż przymykała oczka. Tak samo w klatce. Na razie jeszcze nie wiem, czy to przez strach, ale może jednak nie.
Obie są ciekawskie, ale Gina chyba trochę bardziej nieśmiała

Ale przeciez to wszystko moze się zmienic. Jest malutka. Dawno nie mialam malego szczura. Gina ma 3 miesiące, Greta 8-10. Jeden krok już uczyniony - samiczki są połączone. Od początku jechały razem w tansporterku, a teraz są razem w klatce. W sumie chyba stały się już koleżankami na dobre.
Tak wyglądają:
http://s174.photobucket.com/albums/w109 ... nt=1-1.jpg Gina
http://s174.photobucket.com/albums/w109 ... nt=2-1.jpg Greta
Korek wrocił już do Wujusia. Niedlugo zamieszkają razem w klatce wszystkie 4 szczury. Masza będzie z nimi wychodzila na pokoj, o ile się zaakceptują. Chociaz cały czas się nad tym zastanawiam.
Korek jak na razie nie zdjął sobie szwów :] Chyba go nawet nie interesują. Dzielny chłopak. Na razie nie może się spotkać z dziewczynami, ale jeszcze kilka dni i będą sie zapoznawać
Samiczki wziełam dlatego, że czułam, że na pewno będzie mi okropnie brakowało szczurzynek po Dee Dee i Maszy. Byłam już w sumie zdecydowana na samca, ale coś mnie od tego odpychało. Po dlugim czasie zastanawiania się, w koncu podjęłam decyzję wykastrowania Korka.
Myslę, że nawet tak będzie im weselej, gdy będą tez samiczki, a nie tylko same samce

Teraz zaczęłam studia, będę miała dla nich mniej czasu, a w czworkę z pewnoscią nie będzie im sie nudzilo.
Żal mi bardzo Maszy. Ona biedna będzie nadal sama. Na razie jeszcze wszystko z nią dobrze. Guz jest już ogromny, chyba zaczyna jej przeszkadzać. Masza ogolnie jest ciekawska, żywotna, bawi się, skacze, biega. Podejrzewam, że zostanie taka do końca, ale stan fizyczny jej na to nie pozwoli. Chcialabym, zeby mogla żyć sobie w stadzie, ale same spacerki po pokoju będą chyba lepszym rozwiązaniem. Boje sie tylko, ze Masza ich nie polubi. Ona ogolnie zawsze była taką dominantką. No ale jak nie spróbuje to sie nie dowiem. Zobaczymy co z tego będzie.