Strona 11 z 34

Moje stadko - Nadusia, Lilusia i Demisia, teraz znowu razem ;(

: pn gru 13, 2004 2:15 pm
autor: Beeata
serce sie kraje jak czyta sie ten watek...Iva ,nie wiem skad Ty bierzesz sily zeby to wszystko zniesc bidulko :(((((

Moje stadko - Nadusia, Lilusia i Demisia, teraz znowu razem ;(

: pn gru 13, 2004 3:31 pm
autor: Dixi
....a ja mysle, ze Iva to dzielna kobieta i milosc do szczurkow daje jej sile, zeby walczyc o ich zdrowie...wierze, ze kiedys jej wysilek i zaangazowanie zostana sowicie wynagrodzone!

Moje stadko - Nadusia, Lilusia i Demisia, teraz znowu razem ;(

: śr gru 15, 2004 11:56 am
autor: IVA
Afrodytka jest coraz słabsza, niewiele biega, dużo śpi, chętnie na cziś kolanach. Guzku sutków i wężly chłonne znowu się powiększyły. Nadal je ale raczej miekki pokarm typu gerber, serki homogenizowane, jogurty, rzadko coś z ziarenek, ma problemy z utrzymaniem temperatury, nie rozpoznaje miejsc, ma tendencje do podgryzanie wszystkiego co jest przy jej ząbkach. Pomimo, że zjada duże ilości pokarmu jest bardzo chuda. Ma mnóstwo ranek na ciele i w żaden sposób nie mozna ich wyleczyć. Wypróbowalismy juz wszystkie metody, nic nie pomaga. Byc może to jeden z objawów nowotworu
Fruzia stara sie ruszac tyle na ile wielkośc guza jej pozwala, uwielbia być na rękach i drapanie za uszkami, wtedy spokojnie zasypia. Jest ogromnym żarłoczkiem. Futerko ma lśniące i mięciutkie. Niestety na guzie tworzą sie rany ale pozwala spokojnie je przemywać i nie płacze przy tym, więc raczej nie sprawiają jej bólu.
Rozwój guza Lady zatrzymał się, jest teraz wielkości śliwki. Lady dużo spi ale nie ma problemów z poruszaniem się. Przestała chudnąć, nawet trochę przytyła. Nie pozwala zabierać innym swojego jedzonka ale nie bawi sie z nimi i woli aby dac jej spokój. Futerki nadal ma lsniące i jedwabiste.
Guzki u Afrodytki nie rosną. Ranki zaczęły sie goić ale nadal robia jej sie ropniaku na ogonku i łapce. Gdy jedne sie zagoją to za chjwile w tym samym miejscu tworzą się nowe. Nie pomaga oczyszczenie. Daje to krótkotrwały efekt. Poza tym znowu trochę schudła mimo że sporo zjada. Nadal jest jednak bardzo aktywna i ciekawska.
Badanie Kanta trzeba było odłozyc na koniec tego tygonia, bo mój wet wyjechał a decyzję o ewentualnej operacji podejmuje tylko on, jego żona działa tylko w sytuacji kryzysowej.
U Rockiego znowu wrócił katar i czasami na głośniejszy oddech. Je jednak normalnie, bniega i szpera wszędzie gdzie tylko może. Ostatnio razem z Rambo zwiedzali mieszkanie i rozrabiali jak młode szczurki. Gdy pójdę z Kantem do weta to zabiorę też i Rockiego.
Pozostałe łobuziaki nie wykazują żadnych objawów chorobowych. Sa wesołe, rozrabiają, ciągle trzeba ich pilnować. Tylko Hegel (brat Kanta) jest bardzo smutny i prawie nie opuszcza brata. Gdy są na wolności chodzi za nim a gdy są w klatce to śpią przytuleni do siebie.

Moje stadko - Nadusia, Lilusia i Demisia, teraz znowu razem ;(

: śr gru 15, 2004 12:53 pm
autor: Dixi
Heh Iva - bardzo mi Cie zal, zal mi tego, ze patrzysz na to wszystko i niewiele mozesz tej sytuacji zaradzic....nie potrafie sobie chyba wyobrazic, co musisz przezywac i jak bardzo ciezko musi Ci z tym byc....nie chce Cie pcieszac, wolalabym pomoc, ale skoro wetowi sie nie udaje to ja cudotworca tez nie bede :( Boshe, jakie to smutno...takie malutkie stworzonka a ile sie nacierpia......

Moje stadko - Nadusia, Lilusia i Demisia, teraz znowu razem ;(

: ndz gru 26, 2004 2:24 pm
autor: IVA
Księżniczka odeszła :cry:
Guz Kanta jest nieoperacyjny, w części śródpiersia silnie przyrośnięty. Rośnie w zastraszającym tempie. Pojawiły sie też 2 nowe przerzuty. Kant troszke schudł, ma tez problemy przy jedzeniu, bo guz mu przeszkadza. Mało sie rusza, dużo śpi.
Stan Afrodytki w dniu dzisiejszym znowu sie pogorszył. Jest juz bardzo chudziutka chociaż je sporo. Wezły chłonne są powiekszone. Pojawiły sie ranki na ciele takie jak u Księzniczki chociaż nie az tak rozległe. Spryskuję je Chitopanem, który dostałam od weta i który pomógł na rany u Księzniczki. Dzisiaj wyraźnie gorzej się porusza, tylne łapki są mniej sprawne. Futerko ma bardzo sfilcowane, jest smutna i wystraszona.
U Fruzi bez wiekszych zmian. Guz jest bardzo duży, utrudnia jej chodzenie ale dziewczynka zdaje sie tym nie przejmowac, porusza się na tyle na ile może, pochłanie ogromnie ilosci jedzenie. Martwica na guzie po codziennym spryskiwaniu Chitomanem powoli goi się. Ustępuje stan zapalny a strup wyraźnie oddziela się. Futerko gładkie, miękkie i lśniące
Stan Lady bez zmian. Guz nie powiększa się, nie widać aby ją bolało. Mała biega sporo, chociaż odpoczywa częściej niz zdrowe. Dużo je i nie pozwala innym zajmowac swojego terytorium.

Moje stadko - Nadusia, Lilusia i Demisia, teraz znowu razem ;(

: ndz gru 26, 2004 4:24 pm
autor: Dixi
:cry: :cry: :cry: kochana Księżniczko - biegaj sobie szczęśliwa i zdrowa po drugiej stornie tęczy....

Ściskam Cię IVA.....łaczę się z Tobą w żałobie po Twojej niuni...

Moje stadko - Nadusia, Lilusia i Demisia, teraz znowu razem ;(

: śr gru 29, 2004 11:44 pm
autor: javiki
Podziwiam Cię za twoją wytrzymałość. Jest mi strasznie przykro z powodu Twoich maleństw. Odchodzą tak szybko. Ja mam tylko jedną szczurcię-ale też niestety chorą-i wiem ze żona już nigdy nie zgodzi się na ogonka w domu. Zbyt silnie to przeżywamy. Bądź tak dzielna jak jesteś i nie poddawaj się. Miejmy nadzieje że tam dokąd odchodzą jest im lepiej...

Moje stadko - Nadusia, Lilusia i Demisia, teraz znowu razem ;(

: ndz sty 02, 2005 1:37 pm
autor: IVA
Dziękuję.
Javiki, nie zarzekaj się, że po odejściu Rati nie weźmiecie nowego ogonka. One mają w sobie jakąś dziwna moc, że kto je pokochał po prostu nie może bez nich się obejśc chociaż wie, że to miłość na krótko a odejścia bardzo bolą.
Moje chore ogonki powoli odchodzą. W grudniu odeszłi Demonek, Księżniczka i Kant. Co bedzie w styczniu :cry:
Fruzia już widocznie słabnie. Martwica nie chce sie wygoić. Chociaż apetyt jej dopisuje bardzo schudła. Nadal jednak pomimo ogromnego guza wyrusza na wycieczki podczas których duzo odpoczywa. Kiedy tylko może kładzie sie na kolana i trzeba cały czas ją głaskać, bo jak nie to podgryza lekko dłonie.
Afrodytka miała kolejny kryzys. Było z nią znowu bardzo źle. Wychudła straszliwie. Guzki węzłów chłonnych nieznacznie się powiekszyły. W piątek zaczęła bardzo mocno oddychć, "chodziły jej boczki, zrobiła się też apatyczna. Podałam jej antybiotyk i oddech znowu się poprawił a mała jest ruchliwa i zachłanna na jedzonki. Nadal jest jednak chudziuteńka.
Guz Lady jest wielkości śliwki i nie powiększa się, a ona sama znowu jest ruchliwa i wesoła. Mam nadzieję, że tak bedzie jeszcze długo.
Po krótkim okresie spokoju u Rockiego znowu wystąpił katar i ciche, rzadkie gruchanie. Jutro idziemy po raz kolejny do weta.
Hegel po odejściu Kanta jest w ogromnym stresie. Nie interesuje sie jedzeniem chyba, że dostanie go pod sam pyszczek, wychudł, ma wyciek porfiny z noska. Jest ogromnie smutny i nic go nie interesuje. Nie wiem co z nim będzie. Też jutro do weta, zbobaczymy, może dostanie jakieś witaminy na wzmocnienie aż stres mu przejdzie.

Moje stadko - Nadusia, Lilusia i Demisia, teraz znowu razem ;(

: wt sty 04, 2005 3:38 am
autor: IVA
Rocky przebadany. Jest przeziębiony ale nie ma zajetych oskrzeli ani płuc. Będzie miał smarowany nosek maścia majerankową i podawany Bioaron C. Jeśli nie pomoże za tydzień kolejna kontrola.
Hegel nadal w totalnym stresie po odejściu Kanta. Nawet wet zwróził na to uwagę. Przebadał go ale nie ma żadnych zmian chorobowych. Dostał zastrzyk z witamin i małej dawki sterydu na podbudowanie odporności (żeby nic się nie przyplatało).
Lady została po raz kolejny przebadana. Wet był zaskoczony tym, że guz mimo, iż urósł zrobił sie bardzo miękki. W środe idziemy na biopsję. Później zobaczymy.
Fruzia coraz słabsza, nadal jednak bardzo zachłannie rzuca sie na jedzonko. Ma ogromną wolę życia.
Afrodytka troche odzyskała siły, nie wiem jednak na jak długo bo ma przerzuty do płuc.

Moje stadko - Nadusia, Lilusia i Demisia, teraz znowu razem ;(

: wt sty 04, 2005 3:48 am
autor: ESTI
Przesyłam Tobie WIELKĄ garść sił, aby Ci pomogły w dalszej walce.
Bo to co Ty przeżywasz...gasnące wciąż aniołki...trzeba na to siły.

A dla Twoich ogonków DUZIO zdrowia...

Moje stadko - Nadusia, Lilusia i Demisia, teraz znowu razem ;(

: ndz sty 09, 2005 8:14 pm
autor: douchee
Ja chyba mam coś z kompem. Żadnego z tych zdjęć nie mogę włączyć, podobnie miałam z innymi stronami. Ciągle "nie może znaleźć serwera", a tak bym chciała sobie popatrzeć...

Moje stadko - Nadusia, Lilusia i Demisia, teraz znowu razem ;(

: pn sty 10, 2005 7:04 pm
autor: douchee
Dziś nadal nie mogę pooglądać zdjęć :? Czego to jest wina :?:

Moje stadko - Nadusia, Lilusia i Demisia, teraz znowu razem ;(

: pn sty 10, 2005 7:53 pm
autor: GoHa
to wina tego ze tymczasowo nie dziala nasza szczurza galeria w ktorej IVA umiescila swoje zdjecia

Moje stadko - Nadusia, Lilusia i Demisia, teraz znowu razem ;(

: wt sty 11, 2005 3:27 pm
autor: IVA
Najpierw byłam u weta w piątek z 4 ogonkami (Lady, Afrodytką, Rocim i Heglem.
Niestety u Lady już nie ma potrzeby robienia biopsji, w ciągu kilku dni guz stwardniał i ma taki kalafiorowaty kształt jak u Fruzi, tylko jest mniejszy.
Rocki nadal rzęzi chociaz nie ma osłuchowych zmian w płucach. Wet polecił mu podawac enrobioflox w syropie. Mam z nim duzy problem bo obojetnie z czym wymieszam nie chce tego jeść i musze mu podawać bezpośrednio dopyszcznie a wtedy zawsze cos wypluje. Staram sie w marę dokładnie uzupełnic to co wypluł ale boje sie przedawkowania.
Hegel tez nie ma żadnych zmian ani w badaniu osłuchowym ani palpacyjnym ale ciągle chudł i był coraz słabszy. Dostał ten sam antybiotyk co Rocki. Juz wczoraj było widać poprawe, bo odgonił Leonka od jedzenia a wcześniej jadł dopiero jak grubas cos mu zostawił.
Afrodytka bardzo cięzko oddychała i juz niewiele chodziła. Wet uważa, że to związane jest z tymi przerzutami do płuc ale zasugrowałam mu, ze może coś sie dodatkowo przyplatało, bo przeciez jest bardzo osłabiona. Wyliczył więc i dawke enrofloxacyny dla niej. Widac niewielka poprawę, bo co prawda nadal bardzo cięzko oddycha i jest coraz mocniej wychudzona ale znowu zaczęła wychodzic na spacerki i więcej jeść.
Sama podjęła decyzję o podawaniu antybiotyku Fruzi. Martwica jaka wytworzyła się na spodzie guza pomimo ciągłego czyszczenia, smarowania i odkażania dała stan zapalny, który moim zdaniem zaczął sie przenosić na cały organizm. Mała zaczęła mieć zmierzwiona sierść a rana zaczęła wydawac bardzo nieprzyjemny zapach. Chyba nie była to zła decyzja bo dzisiaj Fruzia znowu ma ładna gładką sierść, zapach z rany jest juz minimalny, nic się nie sączy.
To jednak nie koniec. W nocy w niedziele zobaczyłam, że Mysia jest w bardzo złym stanie (rano i w ciągu dnia wszystko było ok). Leciała przez ręce, nie reagowała na jedzenie. Podałam jej niewielka dawke Bactrimu a w poniedziełek poszliśmy do weta, bo nadal nic nie jadła i była zobojętniała na otoczenie. Osłuchowo wszystko było w porządku. Wet wyczuł powiększoną śledzionę, Mysia reagowała bólem na dotyk w tych okolicach. Poza tym miała silne objawy niedotlenienia. Dostała lek z grupy sulfonamidów. Nie dał jej ani sterydu ani witamin, bo nie znana jest przyczyna powiększenia sledziony. Powiedział mi tylko, ze skoro jest tkliwa to duże szanse, że to stan zapalny a nie guz a wtedy damy sobie z tym radę. Wieczorem stan Mysi się poprawił i dzisiaj tez jest nieźle. Zaczęła reagować na otoczenie, jeść i pic. Jutro idziemy na kontrolę i kolejny zastrzyk. Mam nadzieję, że będzie dobrze.
Jakby tego wszystkiego było mało, wieczorem zobaczyłam, że Gwiazdeczka leży, nie może się ruszać a jej ciałem wstrząsaja takie odruchy jakby chciała zwymiotować, wyjęłam ją z klatki, wymasowałam brzuszek i włozyłam do transporterka na jasny ręczniczek. Trwało to kilkanascie minut, w końcu zawęła wydalac najpierw gęstą śline, później coś koloru pomarańczowego. Sporo tego wyrzuciła z siebie. Po tym troche odpoczęła i zaczęła zachowywac się normalnie. Nic nowego nie dostała do jedzenia, w kolorze pomarańczowym sa chrupki w karmie Megan, która stosuję juz od bardzo dawna. Nie wyglądało to na zadławienie ale raczej na cofanie się z żoładka (wymioty)
Nie wiem co myśleć - fatum czy co nad moimi ogonkami. Powoli brakuje mi sił.

Moje stadko - Nadusia, Lilusia i Demisia, teraz znowu razem ;(

: wt sty 11, 2005 7:18 pm
autor: Dona
jestem z Wami... zawsze będę... trzymam kciuki... :*