Strona 11 z 95

Re: Moja trzódka... bez Joya...

: ndz sie 17, 2008 7:30 am
autor: odmienna
No tak, Joy jest już wśród „niewidocznych dla oczu”... [*]
.....
coby się mieli nie dogadać? Czy oni ludzie są, czy co?

Re: Moja trzódka... bez Joya...

: ndz sie 17, 2008 11:30 am
autor: Telimenka
[']['] dla Joya.... przykro bardzo.
Juz nie cierpi i nie odczuwa dyskomfortu. A z Toba bedzie na zawsze,w innym wymiarze ale bedzie

Re: Moja trzódka... bez Joya...

: ndz sie 17, 2008 10:42 pm
autor: zalbi
Chyba wezme jutro do weta i Teo.


Przymruzone oczka, porfiryna na oczkach i nosku (ale to prawie standard).
utrzymuje dobrą wagę, nie jest chudy, moze minimalnie bardziej spokojny niż zwykle


Babli pisała o myko. Czytałam na forach o myko dużo. Ale mam jedno pytanie: czy myko jest zaraźliwa dla ludzi? Bo tego nie znalazłam.



W sumie nie wiem, jak sie wyrobię.. od 9 jest czynna lecznica, będzie duża kolejka. Potem musze jechac na zakupy do zoologa, po farbe przeciw rdzy itp.
A przed 10 muszę być w domu, bo zaczynam pracę, i o 10.30 muszę być już na miejscu.. Ja nie wiem, jak to zrobię..

Re: Moja trzódka... bez Joya...

: ndz sie 17, 2008 11:06 pm
autor: Azi
Dla ludzi nie jest zaraźliwa.

Wyrobisz sie, wyrobisz. Im człowiek ma mnie czasu, tym lepiej potrafi się zorganizować ;)
Potem musze jechac na zakupy do zoologa, po farbe przeciw rdzy itp.
to jest taka farba w zoologach? Nawet nie wiedziałam. Drogie to? Bezpieczne? Działa?

Re: Moja trzódka... bez Joya...

: pn sie 18, 2008 1:16 am
autor: nairda
czytalam o jego ostatnich dniach i nie moglam powstrzymac sie od placzu:(
z jednej strony sie wie, ze taka jest wlasnie kolej rzeczy, a z drugiej tak ciezko to zaakceptowac:(
przynajmniej juz nie cierpi...

Re: Moja trzódka... bez Joya...

: pn sie 18, 2008 6:49 am
autor: zalbi
Azi, między zoologiem a farbą na rdzę jest przecinek. =P
Jeszcze nie wiem gdzie ja kupię, ale muszę. Doszłam do wniosku, że to klatka tak śmierdzi...
A chcę kupić hammereid, bo innego pomysłu nie mam. Miałam klatke oddać do ponownego ocynkowania, ale się nie udało, to zostaje farba.


nairda.. kiedyś przychodzi taki dzień, że patrząc na najlepszego szczurzego przyjaciela robi się bardzo smutno. Potem ten smutek z dnia na dzień jest coraz większy, przygotowanie do pożegnania się przychodzi z czasem.
Pociesza sie tym, że jest mu już lepiej. Że patrzy na mnie i chce mi powiedzieć, że dobrze zrobiłam.



I... i cholernie mi go brakuje =...(

Re: Moja trzódka... bez Joya...

: pn sie 18, 2008 8:23 am
autor: Nakasha
Strasznie mi przykro... biedny staruszek... podjęłaś dobrą decyzję, pomogłaś mu odejść w spokoju i bez bólu... [*]

Re: Moja trzódka... bez Joya...

: pn sie 18, 2008 11:05 am
autor: Telimenka
Zalbi tylko kup na powierzchnie ocynkowane. To wazne bo zwykly hamm splywa.. :-\
U mnie dziala.. nie smierdzi ;D .

Wyrobisz sie zalbi.. dasz rade. Ehhh bedzie brakowac Joya..ale teraz jest po tej lepszej stronie

Re: Moja trzódka... bez Joya...

: pn sie 18, 2008 2:50 pm
autor: zalbi
Kupiłam. Krzysiek wmówił mi, że ten jest dobry. Ja szukałam na powierzchnie ocynkowane. Nie było.

To teraz czytam:
Na cynk, aluminium i miedź nałóż podkład do metali nieżelaznych.

To teraz będę musiała podkład kupić =/

Re: Moja trzódka... bez Joya...

: pn sie 18, 2008 2:53 pm
autor: Telimenka
No bedziesz musiala.. ja wlasnie zrobilam ten sam blad.
Ale nie chcialo mi sie podkladowac itp itd. Kupilam jakas nieznanej firmy na ocynk ;D

Re: Moja trzódka... bez Joya...

: pn sie 18, 2008 2:57 pm
autor: zalbi
a.. zapomniałabym o najważniejszym.


Eman miał dzisiaj ściągany jeden z kilku szwów. W czwartek następny, bo sobie część tych szwów rozgryzł.


Teo dostał trzy zastrzyki. Jutro, pojutrze i jeszcze w czwartek mamy przyjeżdżać. Codziennie.

Wypytałam o prawdopodobieństwo myko u Teo. Zostałam dokładnie wypytana co i jak, a także poinformowana odnośnie tej paskudnej choroby.

Zobaczymy jak zastrzyki zadziałają.

Jak na razie cały czas jest osowiały.

Re: Moja trzódka... bez Joya...

: pn sie 18, 2008 4:00 pm
autor: Nakasha
A co Teo dostaje w zastrzykach?

Dzień w dzień wycieczki do weta..

: wt sie 19, 2008 10:03 pm
autor: zalbi
Teo dostał w zastrzykach aproxa albo apoxa coś tam. Ja po prostu nie mam głowy do takich nazw. Jest to lek na to jego świszczenie i lekki katarek. Reszty nie wiem.

Dzisiaj dostał w jednym zastrzyku "zamiennik" tego aproxa/apoxa coś tam plus drugi lek.

Weterynarz patrzył na mnie tak, jakbym niedługo miała pochować drugiego szczura.


Jutro jedziemy znowu. Tym razem już z dwójką ogoniastych, bo Eman do kontroli pozostałości po jajkach.



A co u chłopaków oprócz ciągłych wycieczek do lecznicy? Śpią razem przytuleni i leja się, tak dla odmiany, na zmianę.

Re: Moja trzódka... bez Joya...

: czw sie 21, 2008 11:29 am
autor: zalbi
Leczenie Teo skończone. Dzisiaj była ostatnia wizyta. Stan Teo ewidentnie sie poprawił. Pomarańczowy nalot zniknął z futerka, i ciurzasty jest ewidentnie w lepszej formie. Dostałam też dwie dawki szamponu dla białaska i będziemy się myć.

Emanowi przemywam pozostałości po rance rivanolem, i goi się ładnie.



Zaczęłam odnawianie klatki.. Pierwsza warstwa już położona, aktualnie schnie. Wieczorem położę druga warstwę. Jutro jeszcze raz pomaluję i już. Będzie wysychać dwa dni.
Wszystkie półeczki, rury, domki z wnętrza klatki odpięte, umyte, wysuszone, kuweta poklejona (bo ostatnio pękła), leżą pod ścianą i czekają na ponowne złożenie.

Jak skończę, to na pewno sie pochwalę =P


Teo i Eman mieszkają aktualnie w małej klatce kanarkowej, ale na te kilka dni nic im się nie stanie, a zintegrują się bardziej.


Wstawię też fotki tych moich ogoniastych, ale nie wiem kiedy, bo wizja wrzucania każdego zdjecia na imageshack mnie przeraża.

Re: Moja trzódka... bez Joya...

: czw sie 21, 2008 12:02 pm
autor: Naixinka
Zrobię malutki offtop ale... http://www.tinypic.com też jest dobry do wrzucania fotek.
A żeby nie było całkowitego offtopu, to miło słyszeć, że z ogonkami lepiej i wracają do zdrowia :)

Pozdrawiam