Grimar od wczoraj zaczął już przesadzać ze swoimi próbami dominacji na starszyźnie. Dzisiaj co 5 minut, o ile Boguś był w klatce, mały przewracał go na plecy i szczypał wściekle

... w końcu Boguś nie wytrzymał, i zostawił małemu piękne sznity - jedną na brzuchu, ledwo widoczną, drugą- na pleckach, podeszłą krwią. Odkaziłam Grimarowi te ranki i wpuściłam go spowrotem do klatki, nie widać, żeby się specjalnie jakoś tym przejął

,.. za to starszyzna, obrażona, nie poszła do wspólnego legowiska, ale śpi w drugim, na półpiętrze, a Grimar został sam w wyrku, ....Szalom siedzi na górze i kuka przez zejście na dół, widać było, że się całym zajściem przestraszył. Zwykle Norton bronił małego przed kontratakiem Bogusia, ale tym razem nie było go w pobliżu, mam nadzieję, że Grimarowi ataki durnoty przejdą tak samo jak przeszły mu wobec Nortona. Nie chciałabym chłopców rozdzielać, ani tym bardziej kastrować Bogusia

- czego narzeczony ostatnio się domaga, bo Boguś ma czasami ataki złości.
Dzisiaj narzeczony ma w przerwie od zajęć kupić sprzęt potrzebny do zrobienia klatki, a jutro już wreszcie wraca do domu. Strasznie jestem stęskniona, zwłaszcza, że przez tą chorobę cały czas siedzę na tyłku i czas płynie w żółwim tempie. Koło soboty nowa, wielka klatka będzie gotowa ( tzn, jeszcze bez zabawek, nad zabawkami się zastanowię jak będę miała klatkę przed sobą, sugestie mile widziane

). Mam nadzieję, że chłopakom się spodoba.
Na weekendzie zrobię im również karmę, ponieważ z finansami ostatnio u mnie nie jest najlepiej, a opakowanie karmy sklepowej nawet na tydzień nam nie starcza... Jutro będą nowe zdjęcia chłopaków, jeśli kogoś to interesuje jeszcze ...
