![Cheesy :D](./images/smilies/cheesy.gif)
Reksiu jest psem z przeszłością i stąd taki wzrok. Czasami to co zwierzęta przeszły zostaje w oczach, co nie znaczy, że teraz nie kochają i nie są kochane.
Wygłaskaj wszystkie swoje stwory, a Łysą podwójnie.
Moderator: Junior Moderator
Zwierzaki "uratowane",prawie zawsze mają taki wyraz pyszczka...Jak mieszkałam na wsi z mężem,jego brat przygarnął psiaka ze schroniska.Do tej pory ma takie oczy.Pomimo codziennej mega dawki miłości...Ale oczy są takim zwierciadłem duszy i tego,co zwierzaki przeszły...Wystraszone spojrzenie zostaje na zawsze,jeżeli coś wcześniej się działo nie tak.Ale to nie tylko o psy chodzi,choć to w ich oczach widać krzywdę najwyraźniej.Po szczurzych oczach na przykład nie widać,za to widać po zachowaniu.Mam trzy interwencyjne ogonki,z paskudnego miejsca,przeżyły koszmar,a teraz...Są najcudowniejszymi szczurami na świecie,są takie wdzięczne,takie lgnące do człowieka...pin3ska pisze:Ty sro-la tego pieska chyba za rzadko głaszczesz, bo taką ma mordke smutnąa moze ubolewa, ze nie cała twoja uwaga jest teraz jemu poswięcona
Zrobiłaś już i tak strasznie dużo,sądzę że 90% mieszkańców u Ciebie miało tego pieska w d...Pewnie każdy wiedział o jej losie,ale co kogo obchodzi jakiś bezpański pies...I dlatego,że to właśnie TY go wzięłaś pod swój dach,jesteś taką małą bohaterką,wiesz?sr-ola pisze: Co jeszcze mogę, żeby tak nie patrzyła?Troszkę przykro, gdy ktoś posądza, że ją zaniedbuję, ale nic nie poradzę na jej biedne oczęta...[/size]
W ogóle te pieski ze schroniska... Ja nie mogę chodzić do schroniska, oglądać zdjęć takich piesków, bez łapki, bez oka, bez miłości. Wzięłabym takiego. No a przecież jest kolejny i kolejna. I byłabym samotna z taką zgrają 50 szczurów i 100 piesków, królików, kotów, myszek.. A ponieważ często nie lubię ludzi, męczę się ich złośliwością, kłótliwością, duszę ich głupotą, więc mam wszelkie ku temu skłonności...iwonakoziarska pisze:Jak mieszkałam na wsi z mężem,jego brat przygarnął psiaka ze schroniska.Do tej pory ma takie oczy.Pomimo codziennej mega dawki miłości
Szok, że wybaczaiwonakoziarska pisze:Jak to jest jakiś serek czy wędlinka z pozostałości po robieniu kanapek,to jeszcze gicio,gorzej jak to jest np.cała ćwiartka z kurczaka lub schabowy zajumany prosto z obiadowego talerza mojego Menża...
Ale dziw ponad dziwy,jakoś mój Monż jedynie jemu wybacza takie niecne wybryki...Huskulce mają fory???
No kurcze,jak to jest...sr-ola pisze:Nie wiadomo jakiego rodzaju jest to guz, luby odbierał szczurka i jedyne co mi powiedział, to że podobno nie ma sensu wysyłać na badanie.
To jak to jest, nie bada się takich wycinków, żeby stwierdzić co to było?
Pewnie masz rację z tymi wetami, w takich lecznicach też juz byłam. Ale mam wrażenie, że w tej jest troszkę inaczej. Że chodzę do ludzi z pasją. Chcę w to wierzyć. Ale też to widaćiwonakoziarska pisze: Jak jest piesiul,jakiś tam powiedzmy puci-puci jork pańci z mega fryzurą,złotym naszyjnikiem i mężem z beemą,która na pierwszy rzut oka wygląda na taką,która każdą cenę zapłaci za zdrowie i rozpieszczanie swojego pupilka,to WSZYSTKO się zrobi...
A jak przyjdzie taka bidula studentka,w oberwanych jeansach,z worami pod oczami z niewyspania,bo musi po nocach zakuwać i jeszcze do pracy leci na szóstą rano,ze szczurem na ramieniu lub w kieszeni,bo ją na transporterek nie stać,to przywileje niedostępne...
Nie wiem,może nie zawsze tak jest,może młodzi weci z aspiracjami mają jeszcze jakieś zacięcie do szukania odpowiedzi,ale ci "bardziej wprawieni" najpierw spojrzą na właściciela,czy warto...![]()
Taki mały OT...
Ja niestety zauważam, że ci młodzi weci bardzo szybko uczą się od starszych znieczulicy, a jeszcze częściej ich praca nie jest ich powołaniem, co łączy się z brakiem podstawowej wiedzy...iwonakoziarska pisze: Nie wiem,może nie zawsze tak jest,może młodzi weci z aspiracjami mają jeszcze jakieś zacięcie do szukania odpowiedzi,ale ci "bardziej wprawieni" najpierw spojrzą na właściciela,czy warto...![]()
Taki mały OT...
To wszystko zależy od człowieka. Jak i wszędzie zresztą . Ostatnio mnie taka paniusia zaskoczyła , bo zamiast yorka miała ... bokserkę po zabiegu usunięcia guzka(też mam bokserke) . Wycałowała bidulkę i się martwiła. Nie była to taka super marttwiąca sie opcja , ale całowała pycholek bokserski jakby to był super słitaśny yorksr-ola pisze:Pewnie masz rację z tymi wetami, w takich lecznicach też juz byłam.iwonakoziarska pisze: Nie wiem,może nie zawsze tak jest,może młodzi weci z aspiracjami mają jeszcze jakieś zacięcie do szukania odpowiedzi,ale ci "bardziej wprawieni" najpierw spojrzą na właściciela,czy warto...![]()
Taki mały OT...
No to już trochę punktów na planszy łączenie uzbierałaśsr-ola pisze:Na razie mamy na koncie: mój krwawiący paluch, latające po klatce szczury, dziaba w Łysą..
Prawda? No właśnie próbuję im to wytłumaczyć od dwóch miesięcyPaul_Julian pisze:Kciukamy za szczęśliwe łączenie ! Uparte te szczuraki, a to fajnie sie tam potem poprzytulać razem w hamaku
To się nazywa pozytywne podejściedenewa pisze:Pozytywne wieści u Ciebie!Ogon Siwej uleczony, Agrafka po zabiegu, łączenia czas dalszy..
Nie pisałam nic, nie chciałam, bo zdefiniowanie tego co widzę (ubranie tych obrazków klatkowych w jakieś realne słowa) w jakimś sensie by mnie nastawiło (pozytywnie lub negatywnie) a nie chciałam się zawieźć...więc tylko obserwowałam, ewentualnie troszkę interweniowałam wodą z psikacza..denewa pisze: Ile już ze sobą godzin wytrzymały? Siedzą teraz?
Czy trzeba było odizolować dwa uparciuchy?
Iwona! Przyda się! Do scementowania !iwonakoziarska pisze:W tygodniu wpadnie do klatki kot,zasieje strachu co nie miara i będzie spokój,zobaczysz!!
Buahaha trochę mi się poprzestawiałodenewa pisze:Gratuluj!!!ę