Strona 11 z 48
Re: Tańcząca z haszczurami
: pn lis 05, 2012 11:41 am
autor: dorloc
Prawda ? Jakby z gumy były

Re: Tańcząca z haszczurami
: pn lis 05, 2012 12:58 pm
autor: gosja1
Mój śp. Boguś w młodości jeszcze dodatkowo potwornie skrzeczał i podskakiwał z pół metra w górę, gdy próbowało się go złapać

Re: Tańcząca z haszczurami
: pn lis 05, 2012 5:27 pm
autor: dorloc
No właśnie Tośka też mnie wyzwała na czym świat stoi. Może nie był to jeszcze skrzek, ale już zaczyna być przemądrzała...
Re: Tańcząca z haszczurami
: pn lis 05, 2012 6:14 pm
autor: saszenka
gosja1 pisze:Szczur wie lepiej, kiedy chce skończyć wybieg
Dokładnie

u nas też jest pogoń

tyle, że żeby było zabawniej to albo po wsadzeniu szczura zostawiam klatkę otwartą i łapię następnego, albo mocuję się ze szczurem i otwieraniem klatki (a wtedy wybiega na mnie czyhający przy drzwiczkach inny szczur) - więc albo idę na łatwiznę i sypnę im coś dobrego do klatki

albo 20 razy zaganiam tego samego szczura, czyli 80 łapanek... no bywa, że i godzina mija na zabawie w chowano-gonionego

Re: Tańcząca z haszczurami
: wt lis 06, 2012 7:27 am
autor: dorloc
Wczoraj miałam super całusy od Taszki

Zrobiłam ja sobie herbatkę z lipy z odrobiną cukru i, siedząc na łóżku, sobie popijałam. W tym czasie młode akurat wskoczyły na łóżko, a stamtąd mi na ramię. Zaczęły obwąchiwać kubek i Tasza się zainteresowała tym, co w środku. Tośka nie miała czasu, bo poleciała dalej. Dałam jej na palcu spróbować i zlizała. Ale było jej mało i wyniuchała, że mam to samo na ustach. Jak zaczęła mnie całować. Wpychała mi ten swój nochal w usta i oblizywała. Ale się uśmiałam. To było takie super

Moja całuśna króweczka

Re: Tańcząca z haszczurami
: wt lis 06, 2012 10:56 am
autor: Arau
Tak, to słodkie, póki łakomstwo nie wygra i nie dziabnie Cię w usta

Re: Tańcząca z haszczurami
: wt lis 06, 2012 11:23 am
autor: dorloc
W sumie to delikatnie skubała, ale nie gryzła. Akurat nie był to największy łakomczuch.
Re: Tańcząca z haszczurami
: śr lis 07, 2012 1:58 pm
autor: dorloc
Dzisiaj znów je ważyłam. Już różnice się zacierają.
Oczywiście najgrubszy tyłek ma Tośka : 260 gram. Ale za to Tasza i Trish dzieli już tylko jeden gram na korzyść (lub niekorzyść, zależy, jak patrzeć) Trish i tak ważą odpowiednio 249 i 250 gram. Chociaż Tasza w cale nie wygląda, jakby dorównała Trish. Dalej jest najmniejsza. Nie wiem, gdzie jej te gramy się usadowiły...
Re: Tańcząca z haszczurami
: śr lis 07, 2012 2:09 pm
autor: saszenka
dorloc pisze:Nie wiem, gdzie jej te gramy się usadowiły...
W mięśniach

Re: Tańcząca z haszczurami
: śr lis 07, 2012 2:16 pm
autor: dorloc
No chyba

Re: Tańcząca z haszczurami
: śr lis 07, 2012 2:20 pm
autor: spinka2430
Widzisz nasze dziewczyny prawie tyle samo ważą więc niepotrzebnie tak panikowałaś

no anorektyczki to one na pewno nie są

miziaki od siostry mamuśki ciotki i oczywiscie od babci

Re: Tańcząca z haszczurami
: śr lis 07, 2012 2:30 pm
autor: dorloc
Dzięki, dzięki. Jak mi się uda, to wymiziam te rojberbaby

I wymiziaj całą rodzinę i nie rodzinę od całej naszej trójki i mnie

Re: Tańcząca z haszczurami
: sob lis 10, 2012 1:42 pm
autor: dorloc
Muszę Wam coś powiedzieć, jaki horror wczoraj przeżyłam. Choć nie wiem, czy nie powinnam trzymać gęby na kłódkę, bo powiecie, że jestem nieodpowiedzialna...
Ale cóż... Pisałam kiedyś, że tym rojberbabom nie ufam tak, jak ich poprzedniczkom. Właśnie. Miałam rację.
Miałam stracha maludy puszczać po pokoju, bo się bałam, że przegryzą kable, których nie mam do końca, jak zabezpieczyć i coś sobie zrobią. Mam dwie listwy po parę gniazdek i wszystkie gniazdka pełne. Zazwyczaj podnoszę tą listwę, która leży na ziemi i kładę na parapet, a dyndające kable staram się o nią jakoś zaczepić, żeby młode nie dosięgnęły. Raz tego nie zrobiłam, bo miałam w pokoju wystawioną akurat suszarkę, a klatka stała niedaleko i nie wcisnęłabym się po prostu tam, żeby to zrobić, a zapomniałam przed przyniesieniem klatki. Stwierdziłam, że będę nasłuchiwać. Nic nie było słychać, więc uznałam, że panienki są grzeczne. Niestety wczoraj wyszło szydło z worka i okazało się, że jednak grzeczne nie były. Przegryzły kabel od listwy i o mało co nie doszło do nieszczęścia. Kabel musiał już jakiś czas być w tym stanie, bo wczoraj chciałam właśnie im przygotować kable do wybiegu i zaczęłam zbierać te dyndające, żeby je podwiesić i ..... jak nie pierdykło ! Światło w całej chacie poszło i musieliśmy lecieć po klucz od bezpieczników na klatce. Dobrze, że stało się to, zanim ciurki wyszły na wybieg, bo czasem by jakoś dosięgnęły tego kabla i zechciały dokończyć i byłoby nieszczęście. Cały wieczór tylko myślałam, że całe szczęście, że to nie na nie trafiło.... Uffff. Ale się strachu najadłam. Potem w nocy oczywiście odreagowywałam i głupoty mi się śniły, że mi szczury pouciekały na klatkę schodową i nie mogłam ich złapać, albo, że wszystkie były w ciąży...
Nie wiem, co mam wymyślić z tymi kablami, bo osłonki nie na wszystko mi wejdą, a znowu podwiesić na stałe ich nie mam za bardzo jak, bo nie zasłonię zasłony... Będę musiała coś wymyślić, bo nie chce mi się codziennie rozkładać wszystkiego na tym łóżku, to raz. A dwa, że one już nie chcą na nim ganiać i mi spindalają... Cholera, co by tu ?
Re: Tańcząca z haszczurami
: sob lis 10, 2012 1:52 pm
autor: saszenka
Powiem tak: więcej szczęścia niż rozumu

Niestety ze szczurkami jest tak, że jak jest cicho to wiedz, że coś się dzieje

U mnie paskudy dobrały się do kabla od lampki, za cholerę nie wiem, jak dosięgły
Niestety nie podpowiem Ci, jak ogarnąć te kable, bo mam ten sam problem. Może jakoś po prostu ogranicz terytorium wybiegów? Jakimiś dechami czy czymś, żeby nie wszędzie miały dostęp.
Re: Tańcząca z haszczurami
: sob lis 10, 2012 2:02 pm
autor: dorloc
Właśnie w tym problem, że to problem

Pod oknem stoi komoda, na której stoi sprzęt, więc mam między oknem a łóżkiem komodę, do tego wnęka na kaloryfer i nie mam pomysłu, jak to oddzielić, bo tak, czy tak, to przelezą, albo dziurą pod wnęką kaloryferową, albo pod łóżkiem. Wszędzie coś. A też już nad tym myślałam i nie wiem, co zrobić. Mamy małe mieszkanie i wszędzie pełno gratów i potem tak jest...
No, ale coś muszę w końcu wymyśleć, bo młode biegać muszą. Na początku zastawiałam te dziury takimi wielkimi poduchami z łóżka, ale paskudy oczywiście zaczęły po jakimś czasie wspinać się po nich i przełazić przez zasieki.