Strona 11 z 100

Re: Moje panieneczki :)

: czw lip 04, 2013 9:11 pm
autor: Megi_82
O 20:00 odebraliśmy Pączucha. Pięknie się wybudziła, jak dojechaliśmy, to niuchała wokół i żarła :)
Doktorowi udało się poskładać malutkie ramię (naprawdę malutkie - u szczura ok. 120g...), choć kiedy zajrzeli do środka, okazało się, że jest jeszcze paskudniej, bo oprócz dużego przemieszczenia był tam luzem kawałek kości... jak zobaczyłam RTG, to zrobiło mi się słabo i musiałam skorzystać z krzesełka. Malusie ramię i malusi gwóźdź w środku. Rana pooperacyjna jest dość długa, ale nie wygląda źle, doktor zaszył gęsto, żeby, jak to powiedział, było co wyciągać i na czym się trzymać, jak se coś wyciągnie. Na razie nie interesuje się szwami, wcina, mój chłop z nią siedzi. Mała musi chwilowo zostać w transporterze, jutro biegiem szukam jakiejś duny albo akwarium - nawet w niskiej klatce może próbować włazić, więc żadnych prętów, bo jak pacnie, to cała ta koronkowa robota na nic... Jakoś się przemęczymy jedną noc. Jutro na kontrolę. Trochę odetchnęłam, ale jeszcze długa droga...

Ogólnie jednak jestem trochę przybita - normalnie pewnie już by dziewczyny były połączone, a jak nie, to zaraz. Mała nie dość, że ktoś ją chciał wywalić i tuła się od domu do domu, nie dość, że połamana i obolała, to jeszcze od dłuższego czasu jest sama i nadal będzie sama, dopóki wszystko się nie pozrasta. Możliwe, że trzeba będzie jeszcze gwoździa usuwać, ale liczę, że nie, że się ładnie wrośnie w kość. Także jeszcze kilka tygodni sama... na razie znosi dzielnie wszystko, daje się leciutko głaskać, nawet już się nauczyła wczoraj wieczorem wystawiać pychol, kiedy słyszy ułamywanie wafelka :) Czasem jeszcze tylko się jej przypomina, że to nowy dom i obcy ludzie, którzy wożą ją w tę i z powrotem i że w zasadzie to powinna się bać, odsuwa się wtedy powolutku.

Oswajamy na tyle, na ile się da, prawie cały czas ktoś przy niej jest, karmimy pożywnymi smakołykami, bo jest naprawdę chudziutka, choć nie tak mała, jak się wydawało. Koło 3 miesięcy. Niech wcina i rośnie. Prosimy o dużo więcej kciuków :) Za mnie też, żebym nie osiwiała...

Re: Moje panieneczki :)

: czw lip 04, 2013 9:15 pm
autor: Arau
Teraz możesz ją dokarmiać, potrzebuje sił na rekonwalescencję, a skoro ma apetyt to ma chęć do życia :)
Niestety jedyna wolna klatka jaką mam jest wysoka i z prętami... bo drugie maleństwo nie nadaje się na dłuższy czas. Trzymam kciuki za ładne gojenie i szwów nie ruszać!

Re: Moje panieneczki :)

: czw lip 04, 2013 9:53 pm
autor: Megi_82
Arau pisze:Teraz możesz ją dokarmiać, potrzebuje sił na rekonwalescencję, a skoro ma apetyt to ma chęć do życia :)
Niestety jedyna wolna klatka jaką mam jest wysoka i z prętami... bo drugie maleństwo nie nadaje się na dłuższy czas. Trzymam kciuki za ładne gojenie i szwów nie ruszać!
Dziękujemy :) apetyt ma nieziemski, nawet moja Liw jest cieniasem przy niej :D Dokarmiamy ją często a po troszku, bo jak się wczoraj nażarła, to aż jej się cofnęło. Chyba jednak już zrozumiała, że jedzenie nie ucieknie :D

Re: Moje panieneczki :)

: czw lip 04, 2013 10:11 pm
autor: unipaks
Do nas kiedyś trafił króliczek, musiał mieć też operowaną złamana nóżkę i ten gwóźdź potem dr Zajączkowski kazał zostawić, nie usuwać - małemu fajnie łapka służyła, może i tu obejdzie się bez drugiego zabiegu?
Niech się trzyma malutka, dobrzeje i nabiera ciałka - buziaczki! :-*

Re: Moje panieneczki :)

: pt lip 05, 2013 5:12 pm
autor: Megi_82
Mała sobie radzi :) Byliśmy dziś na kontroli, wszystko na razie OK. Apetyt cały czas solidny, wszystko jej smakuje. Coraz bardziej chce jej się w świat, co w jej stanie średnio mnie cieszy ;) ale oczywiście to normalne, że maluchowi nie w smak siedzenie w klatce... Kupiliśmy małej coś w rodzaju duny, i ta skubana, jak się wyprostuje, to sięga prętów drzwiczek w suficie... było jeszcze takie wysokie, plastikowe pudło, ale w którym nijak by nie dosięgła góry, ale nie wiem, czy nie próbowałaby skakać. Tak źle i tak niedobrze... W każdym razie odżyła po przeprowadzce, w transporterku głównie leżała (znów, dla jej łapki lepiej...)
Pączuch oszczędza łapkę przy chodzeniu, ale widzę, że przytrzymuje sobie nią jedzenie i ponieważ nie może zdzierżyć nieumytego z jednej strony pychola, trochę używa łapki do delikatnego mycia.
Nie boi się już, można ją głaskać, próbuje wyłazić na ręce, chyba musimy się odpowiednio ubrać i wziąć ją trochę pod bluzy... chociaż ja się boję, jak trzeba ją podnieść, to małżonek.
Panna waży dziś 130g (minus gwoździk ;)), także rośnie :) Zaraz pójdę napaść twarożkiem :)
Z tym gwoździkiem to jest tak, że zależy, czy obrośnie cały kością - jeśli tak, to nie będzie trzeba go wyciągać. Mój tata też 40 lat chodzi ze śrubą w nodze ;)
Bardzo, bardzo dziękujemy za kciuki i pamięć :)

Moje dziewczyny czują oczywiście obcą, ale niuchają z zaciekawieniem, nie ze złością :) Tyle, że siuśkają na nas niemożebnie i czując konkurencję, widząc, że znikamy co chwilę w drugim pokoju, domagają się uwagi ze zdwojoną siłą :)

Re: Moje panieneczki :)

: pt lip 05, 2013 6:31 pm
autor: madziastan
Widziałam śliczną dunę i spotkaliśmy się w sklepie :D Myślałam że myszki będziesz miała. Trzymam kciuki żeby nie narozrabiała! I niech ładnie łapka zrośnie.

Re: Moje panieneczki :)

: pt lip 05, 2013 10:03 pm
autor: Megi_82
Oczywiście, że rozrabia... ta mała cholera skacze. Michał z nią teraz siedzi i pilnuje jej na łóżku, bo klatkę chce roznieść... jak nas nie ma w pokoju, to jest spokojna i leży. A serce się kraje, że jest sama...
Myszki są fajne, miałam kiedyś dwie :)

Re: Moje panieneczki :)

: pt lip 05, 2013 10:46 pm
autor: IHime
Ojej, jaka bidulinka, aż się serce kraje. A potem cieszy, że trafiła na swoich dobrych ludzi. :-*

Re: Moje panieneczki :)

: pt lip 05, 2013 11:16 pm
autor: nawalonych7krasnali
Trochę zaległych fotek :
1. sputnikowa konstelacja:

Obrazek

2. zapchana Czarnulcia:

Obrazek

---------------------------------------

Aktualne: nasza haszczanka:
1. Obrazek

2. wyłażenie z domku na dźwięk łamania wafelka - jeszcze przed operacją.

3. tu po operacji w izolatce >:(

Obrazek Obrazek

Ciekawska, skoczna choć łapka jeszcze mało używana. Jednak to jej nie przeszkadza skakać i przyprawiać o zawał serca Megi :) Siedzi bida sama, więc ją wypuszczamy na pare chwil na łóżko - dopóki jesteśmy w stanie panować nad jej skocznymi zamiarami. Od kiedy siedzi w "izolatce", a nie w małym transporterku włączyła się jej opcja: nie siedzieć w miejscu dłużej niż dwie sekundy :)

Re: Moje panieneczki :)

: sob lip 06, 2013 9:34 am
autor: Magdonald
Chwilę mnie nie było, wchodzę, a tu z dnia na dzień nowe informacje, pełno postów do nadrobienia... Ale przebrnęłam! :D

Widzę, że GMR dosięga wszystkich w tym samym czasie, to jakaś plaga! Ale jak tu się oprzeć, skoro coraz więcej jest szczurków do adopcji...

Moje też tuż po przybyciu maluchów namiętnie mnie obsikiwały ::) I to na zmianę! Jak byłam u jednych, obsiusiały mnie drugie, później znów te pierwsze, tak o swoich ludzi walczą, a my jeszcze narzekamy! ;p

Niech się mała szybko goi i dołącza do Twoich rozbrykanych bab! Nie ma to jak jedno, połączone stadko ;)

Re: Moje panieneczki :)

: sob lip 06, 2013 7:16 pm
autor: Megi_82
Ano liczymy dni do wyzdrowienia... karmimy a to jajkiem, a to twarożkiem, a to troszkę kurczaka. Na szczęście (tfu, tfu) maleństwo normalnie daje sobie przemycić lekarstwa w jogurcie i nie grymasi :) Nawet obieramy jej pestki dyni i słonecznik, żeby się nie męczyła ;)
Z łapki schodzi opuchlizna, co nas bardzo cieszy.

Re: Moje panieneczki :)

: sob lip 06, 2013 11:23 pm
autor: nff
Megi weź jej tak nie rozpieszczaj, bo z klatki nie wyjmiesz grubasa po kuracji ;D

Niech opuchlizna schodzi czym prędzej i stadko będzie w komplecie :)
Kciukam!

Re: Moje panieneczki :)

: ndz lip 07, 2013 11:49 pm
autor: Megi_82
Dziękujemy :) Mała się trochę już uspokoiła z tym żarciem, ale nadal jest szczuplutka, wszystko ładnie wcina (głównie granulat wszystko w jednym, co mnie cieszy, bo z Wilmie ma tylko swoje ulubione jedne chrupki).
Mała niesamowicie garnie się do innych ciepłych istot - cóż, szczurami nie jesteśmy, ale póki co musimy jej wystarczyć... Nie jest nieoswojona. Myślę, że odsuwała się nie ze strachu, tylko, żeby chronić bolącą łapkę. Co jakiś czas na parę minut wypuszczamy ją na nasze łóżko, oczywiście próbuje z niego dostać się tam, gdzie nie wolno, ale dajemy radę ją upilnować. Przed chwilą jednak wlazła do mojego szlafroka, do rękawa, wystawiła łepuś i tak sobie siedziałyśmy i się głaskałyśmy przytulałyśmy :) Nawet, jak śpi, wystarczy stanąć przy drzwiach, a ona wstaje i już gotowa, czeka, żeby ją wyjąć, wygląda za nami. A, no i dziś panna mnie uroczyście obsiuśkała, oznaczyła znaczy - czyli, że już jestem jej :)
Strasznie mi jej szkoda, że musi siedzieć w tej dunie, tylko miski i szmatki, ale co robić... im więcej tam siedzi, tym lepiej dla jej łapki. Musimy jakoś przetrwać...
Liwia od wczoraj odstawia swój numer ze "specjalnym" znaczeniem. Wieczorem i dziś rano puściłam Pączka na kanapę w pokoju, gdzie są moje dziewczyny (jak spały w klatce), no i Liwcia musi zamaskować ;) Oj, będa z nią jajca przy łączeniu, coś czuję...

Re: Moje panieneczki :)

: pn lip 08, 2013 12:04 pm
autor: nawalonych7krasnali
Pokażemy fotki pokazujące "jubilerską" precyzję chirurgiczną ze Zwierzętarni - na fotkach widać szycie, więc wrażliwsze oczy niech nie powiększają tych zdjęć:

Obrazek Obrazek Obrazek

A tu dzisiaj Pączusia zrobiła sobie jaskinię z mojej koszuli na wersalce - prawie pod nosem reszty śpiącego stadka. Naiwnie widok na wersalkę zasłoniłem fotelem, żeby reszta nie patrzyła jak młoda kica po "ich" wersalce ;D

Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek

Re: Moje panieneczki :)

: pn lip 08, 2013 12:16 pm
autor: nawalonych7krasnali
A tu krótki filmik