Och, jak dawno mnie tu nie było
Dziś Gandzia i Gretka obchodzą swoje drugie urodzinki
![Grin ;D](./images/smilies/grin.gif)
Może w związku z taką okazją uda mi się trochę nadgonić wątek - dużo się u nas zmieniło przez ten czas...
Kilka szczurząt odeszło za TM, niektóre po dłużej wizycie u mnie, niektóre tylko wpadły, przywitały się i uciekły do lepszego świata - każde zostawiło po sobie trwały ślad. Ale też przyszły nowe, wtargnęły przebojem i się kokoszą wywracając mi życie i pokój do góry nogami
![Wink ;)](./images/smilies/wink.gif)
I tak: najpierw pojawiły się waciki z warszawskiego laba. Miały być towarzystwem dla Guziorka, która nie dawała sobie już rady w stadzie. Niestety nie doczekała łączenia... Waciki, Gamma i Gimel, dołączyły do haszczanek, które nie były tym faktem zbyt zadowolone - w ich spokojne dotąd życie wtargnęły bowiem siły chaosu i destrukcji
![Wink ;)](./images/smilies/wink.gif)
Potem pojawiło się dwóch chłopaczków, Guliwer i Gwidon. Chłopaki stanowili część kinderniespodzianki jakiegoś łódzkiego stomatologa, następnie trafili jako prezent do jednego z pacjentów, przebiedowali u niego w małej klatce do czasu, aż pani domu orzekła, że śmierdzą i "trzeba się ich pozbyć, byle gdzie, byle szybciej". Po oswobodzeniu ich z przymałej ćwierć-chomiczówki, rozrośli się nad wyraz, stracili jajka i zasilili szeregi śnieżnego stadka, wprowadzając nieco koloru do rażącej w oczy bieli
![Wink ;)](./images/smilies/wink.gif)
Następnie Gryzelda - wyciągnięta przez dobrą duszę z zoologa, gdzie odchowała jeden miot i szykowana była na następny. Większość życia spędziła sama, nieco lękliwa i nieufna, rozpasała się na tyle, że znajduję ją tam, gdzie nawet waciki nie marzyły by być
![Wink ;)](./images/smilies/wink.gif)
Bezproblemowo udało się ją połączyć z resztą i teraz cała ośmioosobowa wataha atakuje mnie przy każdym podejściu do klatki
A dziś przyjedzie do mnie goła Lola, podobno z przysadką - wieczorem się okaże, co i jak.