Długo mnie nie było, ale powody były...
16 września urodziłam synka, niestety zmarł w trakcie porodu. Nie mielibyśmy dla siebie zbyt wiele czasu, nawet gdyby urodził się żywy - Jaś miał ciężką wadę wrodzoną i od początku było wiadomo, jak to się skończy... Mieliśmy dla siebie dużo czasu przed narodzinami (ponad 42 tygodnie ciąży), więc naprawdę wykorzystaliśmy czas do maksimum. Na szczęście fizycznie przeszłam wszystko dobrze, doszłam do siebie szybko. Teraz żyjemy sobie powoli, trzymamy się chyba dobrze i dajemy radę każdego dnia.
W temacie zwierzaków - szczurów nie ma u nas już 9 miesięcy i chyba nie będzie... kochane zwierzęta, ale zbyt nieprzewidywalne. Mimo że plany stworzenia rodziny na razie napotykają trudności, to prędzej czy później mamy nadzieję dorobić się gromadki dzieci, a w takich warunkach zwierzaki, które w ciągu krótkiego życia w dowolnym momencie i dowolną ilość razy mogą zapędzić nas do weta są niewskazane. Nawet jeśli byłoby ich tylko dwa. Ze świnkami mam ten komfort, że w razie czego rodzice mają swoje, kochają świnki i zawsze chętnie się nimi zajmują (chłopakom mocno się przytyło jak byłam w szpitalu
).
Poza tym - alergia. W sierpniu opiekowaliśmy się przez 2 tygodnie szczurkami znajomych i po 2 dniach musieliśmy je umieścić w kuchni, bo miałam katar i strasznie mnie dusiło (do tego upały i 9 miesiąc ciąży - trochę to życie utrudniało). Fajne chłopaki, jeden rudy kaptur rex, drugi syjamek dumbo. Urocze, choć straszne śmierdziele. Jednak chyba to już nie dla nas. Pewnie bym przywykła po jakimś czasie i alergia by osłabła (tak było już wcześniej, przy ostatniej trójce nic nie miałam, bo 2 z 3 było bezjajecznych), no ale myśląc o kolejnych dzieciach, muszę też myśleć o swoim zdrowiu w szerszym kontekście.
A wieprzki? Ważą już po kilogramie, choć mają dopiero 7 miesięcy. Są duże, tłuściutkie i kochane. Baranek ostatecznie wyprostował loki, ale imię zostało. Ma trochę inne futerko, takie sztywne, grube i linieje, a nigdy nie łysieje
Wygląda jak gruba kulka z małym łebkiem bez szyi. Leoś wyrósł na przepięknego mopika, jest spokojny, dostojny, świadomy swojej urody. Ma inną sylwetkę niż Baranek, jest długi, ma boczki, ale zdecydowanie posiada szyję
Ze spokojem pacyfikuje stawiającego się czasem Baranka. Strzyżenie go nie stanowi problemu, zezwala na te zabiegi jak dama u ekskluzywnego fryzjera.
Baranek wybrał mojego męża na "swojego człowieka"... chociaż to nie tak, żeby innym nie dał się dotknąć, po prostu jemu wolno nieco więcej. Baran ma charakter i niestety potrafi kłapnąć (nie gryzie, tylko grozi), kiedy coś mu się nie spodoba. Zazwyczaj jednak tylko obcinanie pazurków stanowi problem. Co do Leonka, to lubię myśleć, że to "mój świnek", ale prawda jest taka, że on jest wielkim pieszczochem i ktokolwiek go weźmie na kolana i zacznie miziać, ten będzie w danym momencie najlepszym człowiekiem na świecie
Postaram się może niedługo wrzucić jakieś zdjęcia, choć w sumie chłopaki wyglądają podobnie jak ostatnio, tylko teraz są ponad 2 razy większe