Strona 12 z 126

Re: kwarki

: wt lip 29, 2008 9:50 am
autor: odmienna
oddali mi internet; ileż można usuwać awarię :-\ ; co mnie obchodzi, że sezon urlopowy i fachowcy w Irlandii skoro u mnie... uff, ależ daliście mi zajęcie w dodatku naraziliście na koszty i intensywne myślenie ::) . Otóż: dałam się sprowokować (głównie przez pin3skę ) i poszłam nabyć wagę szczurzenną (pisze: kuchenna- ale przecie ja kuchni nie mam), przytargałam urządzenie we czwartek wieczorkiem, zważyłam towarzystwo przed kolacją i wyszło mi:

Sokole Oko:
24.07.2008 przed kolacją ;- 625g - 28.07.z pełnym brzuszkiem - 667g (+42) - 29.07 rano: 638 (-29)
Oksymoron:
24.07.2008 przed kolacją ; - 608g - 28.07.z pełnym brzuszkiem - 637g (+29) - 29.07 rano: 622 (-15)
Jurij :
24.07.2008 przed kolacją ; - 501g - 28.07.z pełnym brzuszkiem - 527g (+26) - 29.07 rano: 495 (-32)
Bless:
24.07.2008 przed kolacją ; - 348g - 28.07.z pełnym brzuszkiem - 393g (+45) - 29.07 rano: 386 (-7)
Dolar:
24.07.2008 przed kolacją ; - 261g - 28.07.z pełnym brzuszkiem - 298g (+37) - 29.07 rano: 304 (+ 6)
Dar:
24.07.2008 przed kolacją ; - 256g - 28.07.z pełnym brzuszkiem - 286g (+30) - 29.07 rano: 284 (-2)
Razem: - 2599g szczura - 2808g szczura - 2729g szczura
W ciągu nocy, moim skarbom ubyło 79g????
Ile z tego ma obecnie postać brunatnych kapsułek ??? A ile zostało przerobione na energię? Wynik skrzatów z merchowego pola, jest całkowicie zgodny z obserwacjami: podczas gdy Darek całkowicie pochłonięty jest skakaniem z półki na moją głowę tudzież innymi sportami, Dolarek, pomiędzy skokami i kotłowaniem się z kim popadnie, znajduje czas na refleksję a ta, najlepiej mu idzie gdy ma w łapkach coś chrupiącego. Niech rośnie wielki; moja Brudnonosa Waluta :D .
Jurik...ta jego nadpobudliwość... Na razie poczytam sobie, co tam u Waszych ogoniastych słychać a potem napiszę, czemu nie lubię szczurów ( ale muszę się upewnić, że nie ma na Forum Telimenki, bo ona i bez tego, w dodatku niestety słusznie, TOZem i innymi SPSami mi grozi :P )

Re: kwarki

: wt lip 29, 2008 10:49 am
autor: zalbi
Jakie duuuuże szczury =)

Ale aż trzy razy je ważyłaś? I ja, i moje ogoniaste by tego psychicznie nie wytrzymały =P

Re: kwarki

: wt lip 29, 2008 5:53 pm
autor: Telimenka
Hehehh ja czuwam ZAWSZE!! ;D ;D . Wiec lepiej dobieraj starannie slowa :P
I badz grzeczna dziewczynka. Dolar sie musial wyroznic i rano jeszcze sobie przytyl, co sie bedzie rozmieniac na drobne

Re: kwarki

: wt lip 29, 2008 7:20 pm
autor: merch
telimenka nie strasz odmiennej bo znowu zniknie :P
no prosze kto by pomyslal ze takie fluktuacje wagowe sa :)

Re: kwarki

: śr lip 30, 2008 9:20 am
autor: odmienna
...to bardzo budujące, mieć świadomość, że ktoś czuwa :D
właściwie... to mi przeszło ;) . o ile pamiętam, to wczoraj nie lubiłam szczurów bo:
1.żar się z nieba leje, mam chwilę wolnego a ja jestem tak sensacyjnie zdrapana, że o kąpieli w publicznym miejscu mogę zapomnieć :-\ .
2. klatka starszaków śmierdzi niemożebnie bez względu na moje starania >:( ( no, dlaczego nikt mi nie powiedział, że ocynk tak capi?)
3. hołota wydziwia w kwestiach żywieniowych :-\
4. konflikt między samcolami trwa, kwitnie wręcz ::) !( Jerz jakby wrócił do starych obyczajów) owocuje to ranami, wrzaskami, wzmożonym smrodem ( taki konflikt jest bardziej moczopędny niż piwo, nie tylko moczo zresztą :-\ ), chudnięciem zawodników, złym przykładem dla młodzieży a mnie zmusza do działań, z którymi się nie zgadzam i których nie popieram :P .
5. w zeszły piątek, Jurik znowu szkaradnie mnie użarł. Zupełnie niespodziewanie; nawet nie wiem jak udało mu się dosięgnąć przez kratki... kciuk lewej ręki zrobił się jak bania i rana się paskudzi... najgorsze jednak było, że wpadłam w szał; wydarłam go z klatki, owiniętego w ręcznik wrzuciłam do wanny i nakryłam plastikową miską... a to wszystko PRZY DZIECIACH! Natychmiast wróciłam z łazienki po maluchy, które były na miejscu zbrodni; właśnie z uwagą obniuchiwały zakrwawiony koszyk i szmatki... dobrze, że to była lewa ręka, bo o zatamowaniu krwi chwilowo nie było co myśleć. Przeniosłam ich do czystej klatki; na szczęście, byli bardziej zdziwieni, niż wystraszeni... zajęłam się swoją ręką i usuwaniem krwawych śladów, Jerz w tym czasie siedział w „ciemnicy” pod miską; byłam na niego naprawdę wściekła; złapałam (dalej w ręczniku) i brutalnie zdominowałam na kolanach... matko! Te jego oczy... jak on się wyrywał... nienawidzę siłowych rozwiązań... wrzuciłam go do klatki i zamknęłam. Przez kilka godzin- to nie był mój Jerz... to było sponiewierane, wystraszone stworzenie...jak on na mnie wytrzeszczał te swoje pełne smutku i zdziwienia gały...
........
no ale, jak to się ma do faktu, że Dar właśnie leży wyciągnięty „jak długi” i po przyłożeniu miarki okazuje się, że „jest długi” 398mm z ogonkiem???
:) :P

Re: kwarki

: śr lip 30, 2008 10:35 am
autor: zalbi
biedne.. Mnie po wytarmoszeniu Emana po klatce dopadły wyrzuty sumienia.. siedziałam z nim w kącie i głaskałam chyba z godzine.. u jak mnie użarł i podrapał.. to nadgarstek spuchł mi tak, ze wyglądało to, jakby mi ktos połówkę piłeczki ping pongowej pod skórę wsadził..

tutaj też gorąco.. nie jesteś sama.. ale ja też wykąpać w wodzie sie nie moge, bo brzuch mnie boli chole*nie i umieram, bo jestem niedysponowana.. =\

Re: kwarki

: śr lip 30, 2008 7:32 pm
autor: merch
odmienna , napisze tak rozumiem Twoje ocje w kierunku do Jerza , ale niesttety takie postepowanie niczemu nie sluzy , co byc moze wiesz. Obawiam się, ze Jerz nigdy normalnym szczurem nie bedzie i jedyne co ci zostaje to po prostu uwazac i nie dac sie uzrec. Prawdopodobnie przy spokojnym traktowaniu bedzie czynil bardzo stopniowe postepy. Mysle , ze Jerza trzeba wykastrowac - poprawi to relacje w stadzie i jest szansa , ze dzieki temu Tobie tez bedzie łatwiej obslugiwac Jerza.

Czekam z utesknieniem na nowe foteczki.

Re: kwarki

: śr lip 30, 2008 9:04 pm
autor: odmienna
no właśnie zalbi- te wyrzuty sumienia i potem się człowiek musi podlizywać ludojadowi... ;)

Kiedy merch: mnie się zdaje, że kastracja Jerza jest bez sensu- to już prędzej należałoby chyba SokA... bo mam wrażenie, że to on nie znosi najmniejszego sprzeciwu. Oksymoron jest mu bezwzględnie uległy no i jest z nim od maleńkiego... a i tak obrywa. SokO jednak, ma swój wiek (ok. 20 mies.) i coś mi się zdaje, że tetryczeje.
Jurik faktycznie, jest postrzelony, ale nie jest to chyba typowo „samcza” przypadłość... pojawienie się w domu Blessa, zupełnie odwróciło jego uwagę od Dużych; teraz, wygląda na to, że obecność dzieciaków mu spowszedniała i przypomniał sobie, że tam, wyżej, jest ciekawy obiekt: obca klatka do której on nie ma dostępu. No i wybrał się na wyprawę... to oczywiście wywołuje agresję, która i w nim agresję wzbudza. Poza tym terenem: Sokolemu Oku schodzi z drogi; Oksymoronowi, który jest faktycznie złośliwym ciaptakiem ( biduś, chyba bardzo słabo widzi nawet jak na albinosa), pozwolił się w koszyku zdominować, a później ślicznie się bawili na łóżku (choć- były to takie końskie zaloty). Sokole Oko sam niezbyt chętnie bierze udział w zabawach, ale gdy wyczuje, że Jerz się dobrze bawi- rusza swój tyłek i sunie w stronę towarzystwa- wtedy Jurka szuka ucieczki... widać mój Kaszub, ma coś niezależnego w charakterze i to drażni Księcia. No i Jurka nie wykazuje najmniejszej agresji w stosunku do maluchów; gdy ma ich serdecznie dosyć- szuka sobie ustonnego miejsca a tak, to szaleje na równi z nimi. Pozwala się przewracać na plecki nie tylko Blessowi, ale i Darowi, który potrafi się stawiać nawet Jego Wysokości. Dolarek, wczoraj przejechał na wujku dobre pół metra...
Wykastrowanie Jerza, wygląda mi na rozwiązanie podobne do wykastrowania faceta, który bije żonę... może i poziom agresji nieco spadnie- ale nie każde lanie ma podłoże hormonalne... no nie wiem, może pogadam z wetem, ale to co czytam o kastracji na Forum- do Jerza mi nie pasuje...

Re: kwarki

: śr lip 30, 2008 10:09 pm
autor: merch
widać mój Kaszub, ma coś niezależnego w charakterze i to drażni Księcia.


wlasnie , na to cos tez maja wplyw hormony, jesli przestanie byc 100 % facetem , powinien przestac draznic ksiecia. To z kolei powino poprawic sytuacje w stadzie i w koncu umozliwic laczenie. Kastracja alfy ktory jest w miare ok - soko , nie jest dobrym pomyslem . Patrz artykul tlumaczony przez jutke.

No ja to tak widze.

Re: kwarki

: śr lip 30, 2008 11:18 pm
autor: odmienna
Baa! O kastrowaniu SokA w ogóle nie myślę- zbyt duże ryzyko ze względu na wiek a i wcale nie chciałabym mu łamać charakteru. Ale idąc tym tokiem... teraz, od godziny na łóżku, w pełnej zgodzie grasuje pięć szczurów; nawet, nieco onieśmielony Oksy daje się wciągać do zabawy ( szczególnie podoba mu się zabawa z Dolarem- może dlatego, że tak marnie widzi a ta mała piszczałka – Dolarek, nawet wykonując skok pokwikuje :D ); SokO nadęty- siedzi na regale- i choć mi go szkoda- wiem, że jak ruszy w ich stronę- skisi atmosferę. Jurik, jakichś przywódczych zapędów nie ma, ale nie wiem czy za dwa, trzy miesiące nie okaże się, że ma je któryś z trójki maluchów; z tego co widzę, Jerza sobie podporządkuje spokojnie, ale resztę? Też myślę, że da radę. Zostanie SokO, który będzie coraz słabszy.... nie wiem czy zniosę widok upokarzanego Sokolego Oka. A jak nowemu alfie, któryś podpadnie... nie! Ja wiem, że mam szczura, który gotowy jest użreć- takiego go przyjęłam i takiego pokochałam. Wiem, że muszę uważać, robię to zresztą- bardzo rzadko biorę go gołą ręką, bez ręcznika a jeśli już, prawie zawsze towarzyszy temu wyrywanie się i wrzaski. Na dziś- on się alfie nie stawia; jeśli sytuacja mnie do tego zmusi- będę trzymała Alfę pod kluczem i to jego odizoluję. Tym bardziej, że powtarzam: Jurij w sensie fizycznym przyjmuje dominację SokA ale to nie powstrzymuje agresji Księcia- więc, skąd pewność, że spadek hormonów powstrzyma? Kastracja czasami działa ;) (przeczytałam artykuł, ze trzy razy ). Sądzę, że Jurik ma ok.7 miesięcy- jeśli to hormony- jeszcze z miesiąc i zaczną opadać...
........
edit: ;) właściwie merch, już dawno porzuciłam myśl o kastrowaniu Jerza a teraz, przez Ciebie- znowu mam „myślenice” :P - ale, tak sobie myślę: jeślibym to teraz zrobiła; teraz, kiedy Jurka trochę „znormalniał” a sytuacja się poprawi- nigdy nie będę miała pewności, czy to kastracja zadziałała, czy chłopak nabrał rozumu a ja go niepotrzebnie poddałam niebezpiecznej operacji...naprawdę nie wiem, co jest najlepsze dla mojej gromadki...

Re: kwarki

: czw lip 31, 2008 9:20 am
autor: odmienna
... to bez sensu. Przecież, między Sokiem i Jurką było już prawie dobrze; całkiem ładnie współistnieli na regale- znaczy: mogą się tolerować, lubić – nie muszą. Konflikt wybuchł, gdy Jerz pozwolił się dotknąć MNIE!
Kiedy są zmuszeni do przebywania w zamkniętej przestrzeni (koszyk, teraz od godziny królicza klatka) atmosfera jest napięta, ale bez zęboczynów, nawet bez szamotaniny.... (po przespaniu się z problemem )obawiam się... że robię błąd dając im zbyt dużo swobody... :-\

Re: kwarki

: czw lip 31, 2008 2:02 pm
autor: zalbi
ja Emana wykastruje.. moze akurat to pomoże. Bo innego wyjścia już nie widzę. Agresja Emana wzmaga agresję u Teo - musi sie przecież jakos bronić.

Re: kwarki

: czw lip 31, 2008 6:55 pm
autor: odmienna
Właściwie: jeśli to coś, co wkurza SokA w Juriku ma związek z poziomem hormonów, to czy nie powinnam w ciągu tych kilku miesięcy zaobserwować przypadku próby „gwałtu” z jego strony ??? ? Bo przecież strachajło, to on na pewno nie jest... biedni moi chłopcy. Otwarłam w końcu tę króliczą klatkę; Jerz potuptał tu i tam i wrócił do niej a SokO zdezorientowany, że nie ma na miejscu jego prawdziwej chałupy ( i nie będzie- przynajmniej jakiś czas), leży bez ducha na półce regału...

Re: kwarki

: czw lip 31, 2008 9:10 pm
autor: IVA
Jeśli chodzi o nadprodukcję hormonów to, jak wynika z moich obserwacji, nie zawsze występują takie objawy jak dominacja poprzez spółkowanie. Czasami właśnie występuje agresja. To moze występowac i Soka lub Jurika.
Z drugiej strony jeśli Jurik dogaduje się z innymi ogoniastymi a jego agresja jest skierowana przeciwko Tobie to wcale nie musi być związane z hormonami. Jurik może mieć (niestety) bardziej nierówną psychikę. Coś takiego obserwuję u mojej Czarnuli. U niej właśnie są dni kiedy jest spolegliwa, można ja nawet trochę pogłaskać (nie jest jednak potulna) ale gdy już dostatecznie uśpi moja czujność nagle wbija zęby w moja rękę (i to bardzo dotkliwie). Nie wiem więc czy w takim przypadku kastracja coś da. Ja - jeśli Jurik nie gryzie innych ogoniastych - nie kastrowałabym go
Czochranko dla reszty stadka

Re: kwarki

: pt sie 01, 2008 1:52 pm
autor: odmienna
Jurka szurnięty jest na pewno :P ' kastracja pewnie ułatwiłaby sprawę, ale za mało mam póki co przesłanek by sądzić, że by ją załatwiła a w końcu to nie plombowanie (nawet kanałowe) zęba... Nie zapominam zresztą, że tego postrzeleńca przyprowadził do mnie Jędrula. Jędrulka, któremu nawet nie przyszłoby do łebka użreć kogokolwiek, czy w inny sposób próbować przeforsować swoją wolę. Łaciate Słoneczko przez moją głupotę skazane na samotność, dla którego byłam całym stadem... Jurka nie musi być taki jak ja chcę. Żaden z nich nie musi.

Może dlatego, że tak szybko żyją i nie zdążą wyczerpać całej, przeznaczonej dla nich miłości, tę nie zużytą porcję przekazują następcom? Czasami mam wrażenie, że ciesząc się i zachwycając odmiennością i niepowtarzalnością każdego z nich- ciągle kocham tego samego zwielokrotnionego Pierwszego... teraz jest to Szczur Dziesięciokrotny.

Pierwszy- chciałam czarnego szczura- przynieśli mi haskulca (nie wiedziałam, co toto) – im bardziej go kochałam- tym bardziej on jaśniał :) - byłam przekonana, że robi mi na złość...
Dziesiąty :D ... fizycznie i z temperamentu, jest tak podobny do Cholerka. Znowu w moim domu bije Czarne Serce. Znowu rapuję do małego diablątka: „ pójdziemy kraść jagody, jagody, jagody, a nasze czarne serca biją donośnie- bumtarara” – ot, nie nabumtararowaliśmy się wystarczająco z Trzecim i obiecuję Darkowi, że Cholerek w Tamtych Zagajnikach na pewno dla nas wypatrzy jagododajne tereny.

Lubię szczury, ej jak lubię; no, chyba że właśnie gryzą- to nie lubię, przez całą godzinę i bardzo nie lubię malować klatek ( i tak nie będzie piękna, ale może mniejszy smród będzie wydawała :P )