Mnie zostało równiutko 5 miesięcy do porodu. Skończyłam 4ty, zaczęłam 5ty miesiąc.
Rodzinę przyszłego taty znoszę bardzo dobrze. Babcia Niemęża działa mi ciutkę na nerwy ale to kochana kobita jest tylko czasem nie dociera do niej nic, klapki na oczy i heyah, totalnie nie rozumie, że obżeranie się tłuszczem nie spowoduje urodzenia w pełni zdrowego czterokilogramowca a prędzej problemy z krążeniem, wątrobą i nic pozytywnego dla dziecka nie wniesie. nie dociera, że trzeba jeść owoce i warzywa głównie, dla dwojga a nie za dwoje, na kilogramy i najlepiej jak najwięcej cukru.
Brrrrr.
Ucinam wszelkie próby Babci ale szybszy jest Niemąż, tak się już tym sam nakręca, że jak tylko Babcia zaczyna litanię nad moim talerzem, to warczy, żeby przestała.
Dodam, że z chęcią poczęstowałaby mnie koniakiem....
Mama Niemęża za to jest super taktowna jeśli chodzi o jedzenie i ogólnie mój tryb życia mimo, że leci z rączkami do brzucha znienacka, co czasem mnie lekko szokuje. Ale potrafię zrozumieć Jej zachowanie. Z resztą moja mama robi tak samo.
Matuli mej za to ostatnio mocno odbiło.
Dzwoni do mnie, że kupiła mi w Austrii super butelki antykolkowe a że nie wie jaka płeć to kupiła jedną różową i jedną niebieską.
Mówię "mamo, ale ja przecież będę karmić piersią" a mama na to "to nic, będzie na wszelki". Ja na to "ale na wszelki to ja już kupiłam antykolkową JEDNĄ" a Ona na to "to świetnie się składa, te będą u nas na wszelki i kupiłam Ci jeszcze 2 wyprawki, jedną różową, drugą niebieską".
... :-) Napiszę dla jasności,że wszystkie ubranka już dawno mam w iloci tak dużej, że spokojnie dałoby radę z trojaczkami... i sama mama mówiła "córcia, tyle tego przywiozłaś, nie kupuj już nic". Taaaaaa
A przy okazji to boję się zobaczyć co kupiła, jak przyjedzie. Bo to, w co ona ubrałaby moje dziecko, gdy pokazuje mi w sklepach, jest dla mnie nie do przełknięcia. Boję się i już

Kupiła tak okropną wyprawkę (tak, jedną już kupiła...), że nie udało mi się tego ukryć wyrazem twarzy, dlatego od razu zaproponowałam, by zostawiła ją u siebie na wszelki "bo ja mam już tego tyleee"

))
Oczywiście na początku ciąży było "córeczko, nie będę kupować żadnych ubranek bez Twojej zgody, sama sobie wybierzesz a ja najwyżej zapłacę". Taaa... wiedziałam, że tak będzie :-)
Dla dziewczynki będzie kupować same kolory, których nie mogę strawić - chamski róż, tweete'owy żółty, kurczewsko zielony. Dla chłopa oczywiście rażący w oczy błękicik, bladą pistację i tak dalej. Buuuu help! I dam głowę, że kupi wszystko, co trzeba prasować! Ja kupuję frotkowe, polarkowe i kicham na żelazko
Dobrze, że jestem optymistką i że nie muszę prezentów używać, bo chyba wtedy bym się serio podłamała. Bo to takie zmuszanie do prasowania i wkładania czegoś, co zupełnie mi nie pasi. Tylko dodatkowa robota. Ale jak musi, to niech ma tę przyjemność kupowania. I niech sama sobie to pierze i prasuje, co zapewne z chęcią uczyni (będzie czekało w szafie na czas naszej wizyty). I wszyscy będą happy?
Dobrze, że wymyślili Allegro

Będzie gdzie sprzedać

Tylko tak po cichu wolałabym np kombinezonik o wózka, jakiś kocyk ciepły, zabawkę... i Ona o tym wie. Bo tego jeszcze nie mam. no ale cóż...
Ps:
Ciociu Limbo :-)