Strona 12 z 96

Re: Mój oddział.

: pn lis 10, 2008 5:18 pm
autor: Asiulec
Ja i moja gromadka szczurzo-kocia też kciukamy.

Re: Mój oddział.

: wt lis 11, 2008 11:58 am
autor: Babli
:'( Milkusia, ma zapalenie lub obrzęk mózgu. Ile z nami pobędzie nie wiem. Ale wiem, że się męczy. I wiem, że niedługo podejmę decyzję. Do soboty czekam. Wtedy wet orzeknie, czy jest sens to leczyć. Dziękujemy za kciuki. Prosimy ich nie puszczać. :'(

Re: Mój oddział.

: wt lis 11, 2008 12:02 pm
autor: pin3ska
Niesamowite, jak takie małe, niewinne stworzonka musza cierpiec.

Trzymamy kciuki/

Re: Mój oddział.

: wt lis 11, 2008 12:03 pm
autor: Nina
To było w sumie dość oczywiste, że to coś z układem nerwowym.
Co dostaje? Powinna dostać steryd i mocny antybiotyk, coś na wzmocnienie.
Trzymamy kciuki jeszcze mocniej.

Re: Mój oddział.

: wt lis 11, 2008 12:04 pm
autor: Landrynka
ja też trzymam :(

Re: Mój oddział.

: wt lis 11, 2008 12:08 pm
autor: Babli
Trafiłaś. Steryd, jest antybiotyk. Podobno mocny. Ale nazwy nie pamiętam. Muszę w czw. zapytać.

Wiedziałam.. Po prostu wiedziałam. Czułam to od początku :'(

Re: Mój oddział.

: wt lis 11, 2008 12:11 pm
autor: grzesia
Biedne maleństwo. Tak mi przykro... :( Trzymam kciuki MOCNO MOCNO!!!!

Re: Mój oddział.

: wt lis 11, 2008 12:15 pm
autor: Nina
Poczytaj na forum jak dokładnie powinno wyglądać leczenie na te sprawy i pilnuj lekarza. Oni często sobie odpuszczają, a z tymi chorobami tak nie można.

Re: Mój oddział.

: wt lis 11, 2008 12:30 pm
autor: odmienna
Och, Babli... kciuki, ogony... jasne, że trzymamy! Jeszcze jak trzymamy! :-*
......
......
nie-na-wi-dzę zapalenia mózgu! Tak mocno, jak kocham szczury, nienawidzę tej choroby. Pamiętaj, że przy niej, czasami długo trzeba czekać na poprawę....

Re: Mój oddział.

: wt lis 11, 2008 12:39 pm
autor: zalbi
trzymam kciuki.. oby wszystko było dobrze..

Re: Mój oddział.

: śr lis 12, 2008 7:31 pm
autor: Babli
Wiecie co? Na każdym kroku, rodzina/znajomi mówią mi "Bez obrazy..,ale to TYLKO szczur. Uśpij go. Ona się męczy" (wszyscy prócz rodziców.) I jak ja mam pozytywnie myśleć :( ? Jak idę do niej.. jak na nią patrzę.. Tracę wiarę. Tak, przez nich tracę wiarę i nadzieję. Nie wiem czy dobrze robię, trzymając ją tu. Mówią mi, że to bez sensu, że cierpi. Sama myślę, że skoro walczy, skoro ma siłę, jeśli się nie poddajemy obie.. to leczenie ma sens. Teraz już nie wiem sama czy dobrze robię..nie wiem :'(

Tak coby smętnie nie było, to stado Fruzi (alfa stada 2) i Lotty (alfa stada 1), już się zaakecptowały. Lotta dzielnie walczy o przywódctwo. Fruziaczek wydaje się to akceptować. I dobrze. Myślę, że już skończy się wymienianie króliczo-(x3)chomiczej klatki stada Fruzi. :) Będą niebawem w wolierze :)

Re: Mój oddział.

: śr lis 12, 2008 7:56 pm
autor: RattaAna
rozumiem Twoje rozterki, Babli; przechodziłam to samo z Lusią; nie mogłam się z nią rozstać, w efekcie całą 1 dobę trzymałam szczurzynę w agonii (dopiero po jej odejściu mogłam to stwierdzić, jeszcze u weta przy eutanazji próbowałam się z nim spierać, że to nie agonia)...
nie wiem jak Twoja Milka, ale Lusia nie przyjmowala już pokarmu - zawartość strzykawki wypływala bokiem z pyszczka, jej oczka były już matowe, mętne, bardzo bardzo zmęczone, a ciałko zupełnie nie trzymało pionu...
takie decyzje są okropnie trudne;
jeśli widzisz, że mała walczy, walcz razem z nią i nie trać nadziei, że pokona to świństwo; ale jeśli zauważysz, że się męczy, że już nie ma sił, nie wahaj się za dlugo, dla jej dobra;

póki co, kciukam żeby mała zebrała wszystkie swoje siły do walki oraz żebyś Ty nie traciła nadziei!!!

Re: Mój oddział.

: śr lis 12, 2008 8:47 pm
autor: Babli
RattaAna, dzięki. Milkusia walczy. Pije nutri drinka..gorzej z jedzeniem. Ale mam gerberki, kaszki itp. ledwo trzyma pion, mało chodzi..a raczej turla się lub pełza. Walczymy razem. Ale niesamowicie trudno jest mi na nią patrzeć w tym stanie. Nie, nie trudno.. przykro, smutno..źle.

Wiecie...każdego ranka podchodzę do klatki z bijącym sercem. Podchodzę i patrzę. Co ranek to samo. Milkusia leży. Oddycha. Jeśli nie śpi, czołga się pod drzwiczki. Z nadzieją w oczkach, że ją zabiorę. Że ją zabiorę na ręcę, że nakarmie. Każda chwila, każdy ruch, lekki znak..że jest lepiej, każdy kęs lub lyk pożywienia.. to dla mnie wielka nagroda. Nagroda i pocieszenie, że będzie lepiej. Wiem, że w końcu przyjdzie czas na podjęcie decyzji. Czy teraz, w chorobie..jeśli nie będzie lepiej..czy może potem, podczas gdy coś się stanie. Nie jestem w stanie tego przewidzieć. Nikt nie jest. Ale, póki co..każda chwila to wielki skarb.. :)

Re: Mój oddział.

: czw lis 13, 2008 12:05 am
autor: pin3ska
Wy dziewczyny to ostatnio piszecie posty, ktore mi łzy dosłownie wyciskają... Szkoda strasznie szczurzynki... :'( :'( :'(

Re: Mój oddział.

: czw lis 13, 2008 3:13 pm
autor: Asiulec
Babli, wiem że napewno jest Ci ciężko w takich chwilach, ale bądź dobrej myśli. Najważniejsze jest to, że Milka nadal dzielnie walczy.

Wiesz, jak przeczytałam o "uśpieniu, bo to tylko szczur" to aż się we mnie wszystko zagotowało. Tak mogą twierdzić tylko ludzie bez serca...

Mam nadzieję, że wszystko będzie dobrze. Razem z moim kocurem i szczurzymi pannami trzymamy mocno kciuki za Milkę.