Strona 12 z 32

Re: Moje czorty kochane - wspaniała 11

: wt mar 31, 2009 4:57 pm
autor: Naixinka
Info na szybkiego. W czwartek byliśmy z kosiakiem i świerzbinkami. Dziadzio czuje się lepiej ale... zważyliśmy go - 194 gramy. Moja chudzinka biedna, dostaje do gerberków proszek na przyrost wagi (daję go też Lilce, tak przy okazji), mamy go pokazać za jakieś 2 tyg. i sprawdzimy czy przytył.

Świerzbinki zabrałam ponownie do obejrzenia, bo nie mogłam się pogodzić jakoś z tym co powiedział d Piasecki. Tym razem obejrzała je dr Piasecka (jego żona?) i stwierdziła, że na pewno nie są to strupki po ive. Zawołała go i razem oglądali, doszli do wniosku że to świerzb, ale odporny na ive. Dostały zastrzyk ze sterydem, w sobotę był drugi i wczoraj trzeci, jutro na kontrolę i przy okazji zabieram Pik i Pok na 3 dawkę ive.

A wracając do wczorajszych zastrzyków, z racji tego, że pracowałam od 9 do 21 to nie miałam jak jechać do weta, więc TŻ musiał mi pomóc. Założył grube zimowe rękawice i je trzymał :D Troszkę się namęczyliśmy bo Akira strasznie się wyrywała, z Nimfą poszło szybciej. Za to widok TŻ w krótkich spodenkach i krótkim rękawku w rękawicach zimowych bezcenny :D

Z resztą stada wszystko ok, ostatnio są rzadziej wypuszczane bo czasu mi brakuje. No nastała pora czyszczenia klatek...

Re: Moje czorty kochane - wspaniała 11

: wt mar 31, 2009 7:50 pm
autor: Nina
Będziecie koło 18? Może sie spotkamy ;)
W zeszły wtorek o której byliście? Bo tak sie zastanawiam, czy Was nie widziałam wychodząc z gabinetu :D

Trzymamy kciuki za dziadulka koszowego no i za ten wredny świerzb...

Re: Moje czorty kochane - wspaniała 11

: wt mar 31, 2009 9:10 pm
autor: Naixinka
Pewnie będziemy ok. 18, tak jak zawsze. Wcześniej nie dajemy rady bo zanim TŻ wróci z pracy to już po 17. Ostatnio raczej to nie my byliśmy, a przynajmniej nikt nie wychodził jak już byliśmy, później dopiero jakaś kobieta wyszła.

Re: Moje czorty kochane - wspaniała 11

: śr kwie 01, 2009 6:36 pm
autor: Naixinka
Dobre wieści! :D Byliśmy u dr Piaseckiego (o dziwo nie było kolejki, a byliśmy o 18:30). Pik i Pok dostały trzecią i ostatnią dawkę ive, świerzbinki zostały obejrzane i... możemy łączyć :D Strupki schodzą, to co Nimfa miała na nóżkach znikło, wyglądają o wiele lepiej, mam obserwować. Na razie mogę połączyć świerzbinki z Pik i Pok, a za ok. tydzień z resztą stada. W końcu! A zastrzyki które dziewczyny dostawały to dexymetazon. Zaraz idę szorować klatkę i będziemy się zapoznawać :D

Natomiast martwi mnie troszkę mój dziadzio. Niby lepiej, apetyt dokazuje, aktywność również ale niuniek znowu się smarka. W mieszkaniu jest ciepło, nie ma przeciągów itp. (akurat tego bardzo pilnuję), nie mam pojęcia od czego to. W przyszłym tygodniu idziemy na kontrolę wagi, to zobaczymy co powie wet. Na razie dziadzio jest rozpieszczany do granic ;)

Re: Moje czorty kochane - wspaniała 11

: śr kwie 01, 2009 7:08 pm
autor: Babli
Naix, to cuuudownie!! Jejeejeje. nie wiem dlaczego się tak cieszę :P. Wiosna robi swoje!

Re: Moje czorty kochane - wspaniała 11

: czw kwie 02, 2009 7:55 am
autor: Piromanka
Super! NIedługo u kogoś zmniejszy się liczba klatek do sprzatania ;D :P
A za dziadulinka trzymamy kciuki :-*

Re: Moje czorty kochane - wspaniała 11

: pn kwie 06, 2009 9:11 pm
autor: Naixinka
Harowałam ostatnio w pracy po 10-12h. Nie miałam kiedy łączyć dziewczyn, bo jak wracałam z pracy to byłam tak padnięta, że zaraz szłam spać. Dzisiaj w końcu miałam wolne, wyszorowałam klatkę, zmieniłam umeblowanie. Jak schła to puściłam razem świerzbinki i Pik z Pok. Całkowity spokój, powąchały się i razem biegały szukając atrakcji poza wyznaczonym miejscem ;) Klatka wyschła, wrzuciłam je do niej razem i tak wyglądało łączenie :D Żadnych pisków, kotłowania, fruwającej sierści. Świerzbinki obecnie zakamuflowały się w domku, Pok śpi w koszyku a Pik myje się na górnej półce :) Oczywiście dzisiejsza noc na czujce, ale cieszę się że o jedną klatkę mniej :D Po świętach będę próbować łączyć je z resztą stada.

W tygodniu czeka nas jeszcze kontrola u weta z kosiakiem, będziemy ważyć. Niby jest dobrze ale kilka rzeczy mi się nie podoba i wolę zapytać, niż później znowu leczyć.

W ogóle to mam focha na moje śmierdziele z towera. W ciągu godziny przeżarły 2 rogi hamaka, więc go wyciągnęłam. I kto to zrobił? Moje wymarzone agoutki! Takie to zdradzieckie baby, ja je wychwalam a one mi cios w plecy :P

Re: Moje czorty kochane - wspaniała 11

: pn kwie 13, 2009 11:24 am
autor: Naixinka

Re: Moje czorty kochane - wspaniała 11

: czw kwie 16, 2009 4:43 pm
autor: Piromanka
Bardzxo mi przykro... [*]
Ale zrobiłaś wszystko co mogłaś. Nie łam się. Trzymam kciuki.

Re: Moje czorty kochane - wspaniała 11

: pt kwie 17, 2009 10:58 am
autor: Naixinka
Chciałabym coś napisać o moim Słoneczku, by nie przepadło z czasem, bo jak wiadomo pamięć lubi zawodzić.

Jaki był Nemuś? Wyjątkowy. Wiem, że popełniłam wiele błędów w opiece nad nim. Nie miał towarzystwa, jak już koszatniczki zrobiły się bardziej popularne to głupia zamiast poszukać informacji, to czytałam tylko ile żyją i co jedzą. Dopiero po zarejestrowaniu się na koszatniczkowym forum dotarło do mnie jak wielki błąd popełniłam i ile lat to trwało. Było już za późno by to naprawić. Ale coś o moim maleństwie: zawsze jak przyjeżdżałam do domu i wchodziłam do pokoju to pierwsze moje słowa brzmiały "cześć Słoneczko", a on od razu biegł do drzwiczek. Zawsze reagował na mój głos i na swoje imię. Jak był młodszy, często gdy w nocy się czegoś wystraszył i przywoływał, od razu wstawałam, wyciągałam go z klatki i głaskałam aż się uspokoił. Jak się przeprowadziłam został z rodzicami i bratem. Mama mówiła, że były problemy by go wyciągnąć bo niechętnie wychodził na ręce z klatki. Ze mną nigdy takiego problemu nie było, zawsze ledwo co otworzyłam drzwiczki a on już się pchał na ręce. Jak zachorował wyciągałam go i kilka godzin dziennie (praktycznie każdą wolną chwilę) siedział przytulony do mnie, nawet jak chodziłam po mieszkaniu to miałam go cały czas ze sobą. Uwielbiał się przytulać i w ciepełku spać. W zeszłym tygodniu czegoś się wystraszył i zaczął strasznie piszczeć, nie mogłam go uspokoić (zazwyczaj wystarczyło, że chwilę do niego pomówiłam). Wyjęłam go i położyłam obok siebie, spaliśmy tak ponad 1,5h, potem musiałam wstawać do pracy. Często nosiłam go w kieszeni w bluzie, jak jechaliśmy do weta, transporterek był tylko na wszelki wypadek, Nemcio był w kieszeni i sobie spał. Jak jechaliśmy do domu to też siedział mi w kieszeni przez większą część trasy. Mam wielki żal do siebie o te feralne święta. W ogóle o to, że nie zabrałam go z domu wcześniej, że musiał się tyle nacierpieć i gdy już prawie wychodził na dobrą, odszedł. Jestem zła na siebie, że po pierwszych niepokojących objawach w sobotę wieczorem, od razu w niedzielę rano nie pojechałam do weta. Przecież dobrze wiem, że u takich małych stworków wszystko odbywa się błyskawicznie i nie ma czasu na zwlekanie z wizytą u weta. I co z tego, że w niedzielę zachowywał się jakby mu przeszło?! nie powinnam była zignorować poprzedniego wieczoru. Nie napiszę, że strasznie mi go brakuje, bo brakuje mi go cholernie. Patrzenie na pustą klatkę boli, w sklepie odruchowo idę na gerberki i zastanawiam się jaki kupić, by po chwili uświadomić sobie, że nie mam już komu... Urodzony na początku listopada 2003, ze mną od połowy grudnia... miał 5 lat i 4 m-ce, za mało by odejść, jeszcze ze 2 lata było przed nim. Tak bardzo chciałabym cofnąć czas...

Re: Moje czorty kochane - wspaniała 11

: pt kwie 17, 2009 11:28 am
autor: Nue
[*]
Naixinka, wszystkiego nie da się przewidzieć. Było mu u Ciebie dobrze, nawet pomimo braku towarzystwa. Trzymaj się!

Re: Moje czorty kochane - wspaniała 11

: pt kwie 17, 2009 4:31 pm
autor: Dorotka96
Na pewno był z Tobą szczęśliwy, miał bardzo dobre życie!
[*]

Re: Moje czorty kochane - wspaniała 11

: ndz maja 03, 2009 1:28 am
autor: Naixinka
Dawno tu nie pisałam. Brak czasu, brak nowości w stadzie i smutek po Nemciu. U dziewczyn wszystko ok. Przemianowałam Pik i Pok na Łatkę i Skierkę. Łatka dlatego, bo ma czarną plamkę na brzuszku, a Skierka mi się podoba. Dziewczyny już się zadomowiły, troszkę są nieufne i jak otworzę im klatkę to wahają się czy wyjść czy nie, podczas gdy Akira z Nimfą już dawno wyleciały ;) Panny między sobą się świetnie dogadują. Łatka urosła i dość zbita jest, za to Skierka jest taka delikatna i ma takie mięciutie futerko, powiedziałabym że jeszcze dziecięce. Jak je puściłam to obie biegały blisko klatki, a jak się wystraszyły to chowały się do środka. Teraz już eksplorują większą część pokoju, choć Skierka upatrzyła sobie łóżko, a Łatka okolice klatek i za szafką.

Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek

Akira i Nimfa. Dwa ciekawskie pieszczochy. Delikatne, skoczne i największe w stadzie ;) Z Nimfy straszna panikara jest, piszczy jak się wystraszy. Podczas łączenia piszczy jak tylko jakiś inny szczur się do niej zbliży, najchętniej wtedy ucieka jak najdalej, albo przybiega do mnie. Akira całkowite przeciwieństwo, broni się, sama próbuje zdominować. Mamy natomiast problemy ze zdrowiem. Znowu, a raczej ciągle są strupki. Musimy przejść się do weta na kontrolę.
Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek

No i nadal mam dwa stadka. Od wczoraj intensywnie się łączymy, wspólny kilkugodzinny wybieg (dzisiaj biegały ponad osiem godzin). Oczywiście łączenie nie może być bezproblemowe. Megi ma rujkę, więc wiadomo co się dzieje. Jak próbuje zdominować Łatkę to ta się broni. Nimfa panikuje, Akira troszkę ale jest dzielna, a Skierka ucieka i się chowa u mnie.

Mniejsze stadko:
Obrazek Obrazek Obrazek
Obrazek

Łączenie:
Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek

Alice i Rosalie - dwie szarańcze. Jest ich wszędzie pełno, ciężko je złapać, zrobić im zdjęcie jest prawie niemożliwe. Strasznie ciekawskie i bystre. Tylko podejdę do klatki a już obie czatują kiedy otworzę. Zawsze pierwsze. W ogóle to obie są takie zbite, masywne. I mam problem z odróżnianiem ich. Jak dla mnie wyglądają identycznie :P Na początku Alice była szczuplejsza i odważniejsza, teraz waga im się wyrównała i obie są odważne.
Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek

Shiva się od razu puszy jak tylko zobaczy innego szczura i łazi taka kulka. A tak poza tym, to śpiąca królewna z niej. Muszę zawsze ją budzić i wyciągać z klatki, bo inaczej przespałabym cały wybieg.
Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek

Tak ogólnie to dziewczyny jakoś się dogadują. Martwi mnie to, że Megi miała dość sporo porfiryny na jednym oczku, choć potem umyła sobie i wyglądało już ładnie. No i Sigma... Sigma stała się jakaś taka spokojniejsza, płochliwsza, nie wiem jak to określić. No po prostu inny szczur, ale nadal tak samo kochany i rozpieszczany. Mam słabość do niej i do Lilki. A Lilka, moja kruszynka, nie wygląda ostatnio ciekawie, troszkę kicha, oczka jakieś takie... sama nie wiem, niby bez porfiryny ale mi tak "choro" wyglądają. W ogóle Lilcia to mój jedyny szczurek, który reaguje na swoje imię i gdy ją wołam, zawsze przychodzi. Inne też reagują ale tylko wtedy kiedy chcą, albo kiedy broją i krzyknę po imieniu :P

Re: Moje czorty kochane - wspaniała 11

: ndz maja 03, 2009 9:18 am
autor: Nue
Ale fajnie się ogląda takie duże stadko! śliczne dziewuszki!
Życzę dużo zdrówka wszystkim razem i każdej z osobna :)

Re: Moje czorty kochane - wspaniała 11

: wt maja 05, 2009 12:54 pm
autor: Dorotka96
Och, zazdroszcze Ci, tyle brzuszków do całowania...
Wytargać uszy :D