Strona 12 z 18

Re: Czyżby trzeci kaptur?

: czw kwie 02, 2009 6:20 am
autor: Babli
Ja płacę 6,8 u mnie ;) I czekoladowy jest też bardzo fajny :)

Re: Czyżby trzeci kaptur?

: czw kwie 02, 2009 7:12 am
autor: Magamaga
Hm, ja kupowałam dość dawn0, ale dawałam ze 4 zł, ale może podrożało (albo mi się coś pokićkało).

Re: Czyżby trzeci kaptur?

: śr kwie 08, 2009 3:50 pm
autor: Buni@
Tata wróci wieczorem to poproszę go żebyśmy pojechali do weta. :)

Przed chwilą dowiedziałam się, że Babli prawdopodobnie przyjedzie do mnie w sobotę po świętach [18.04.09r.] z małą czarną kuleczką! :D
Przed chwilą rozmawiałam z mamą, ostatecznie się zgodziła...a rozmowa skończyła sięna zaproponowaniu mi kota :D Tak, więc będzie kluska no i może mały koteczek od sąsiadki ;D Już nie mogę się odczekać.
Właśnie przeglądałam sobie różne pliki na moim koncie...znalazłam różne filmiki z szczurkami nagrane komórką. Weszłam na youtube i założyłam konto. Zgram sobie filmik z chomikiem w kulce [słaba jakość i nie słychać jak ta kula hałasuje =P] . Hymmm...wstawię ten filmik wieczorem, bo po kilku godzinach zgrywania nie ma nawet połowy, a jest 1/4 [jedna czwarta] :P

To już chyba wszystko na razie...idę na dworek bo cieplutko jak w lato :)

c.d.n.


P.S Mam nowy e-mail: marta.bunia@gmail.com :)

Re: Czyżby trzeci kaptur?

: śr kwie 08, 2009 4:03 pm
autor: Nina
Jeśli Twoi rodzice robią taką łaske z wizytą u weta, to ja bym sie mocno zastanawiała nad braniem kolejnych szczurów... U nich nie ma czekania na to, aż ojciec sie namyśli i zgodzi pojechać do weta, bardzo często trzeba jechać natychmiast bo liczą sie dosłownie minuty.
Bunia to przecież względnie młody szczur... Żadna z moich szczurzyc nie będąc chora nie łysiała, nawet stara Solisia.
A objawy ma jedne z gorszych (robienie boczkami i problemy z równowagą) i już dawno powinna trafić do weta.

Re: Czyżby trzeci kaptur?

: śr kwie 08, 2009 4:07 pm
autor: zalbi
Nina pisze:Jeśli Twoi rodzice robią taką łaske z wizytą u weta, to ja bym sie mocno zastanawiała nad braniem kolejnych szczurów... U nich nie ma czekania na to, aż ojciec sie namyśli i zgodzi pojechać do weta, bardzo często trzeba jechać natychmiast bo liczą sie dosłownie minuty.
ja jestem identycznego zdania. zastanów sie nad tym zanim sprawisz sobie kolejnego szczura bo możesz mu narobić większej krzywdy niż dobrego.. szczur to nie maskotka, co z tego, że są fajne, ładne itd, jak maja też słabe zdrowie? co zrobisz jak wszystkie trzy zaczną Ci chorować i będzie trzeba z nimi jechać do lecznicy natychmiast, a rodzice Ci wtedy powiedzą, że lepiej uśpić lub utopić? bo to za dużo będzie kosztować? bo nagle się okaże, że trzeba jechać jeszcze dalej do innej lecznicy na prześwietlenie?

nie oszukujmy się, jesteś jeszcze całkiem uzależniona od rodziców..

zastanów się jeszcze, Nina ma świętą rację..

Re: Czyżby trzeci kaptur?

: czw kwie 16, 2009 3:26 pm
autor: Piromanka
I jak Bunia, udało się dojechać do tego weta? Jak zdrówko futrzaka? Jaka diagnoza? :-*

Re: Czyżby trzeci kaptur?

: ndz maja 03, 2009 5:51 pm
autor: ogonowa
Co tam u Buni?

Re: Czyżby trzeci kaptur?

: śr maja 06, 2009 1:40 pm
autor: Dorotka96
Właśnie, też jestem ciekawa... :)

Re: Czyżby trzeci kaptur?

: ndz maja 17, 2009 8:12 pm
autor: ogonowa
E, Buni@, co tam u Was =]?

Re: Czyżby trzeci kaptur?

: pn maja 18, 2009 6:18 pm
autor: Buni@
Przepraszam, przepraszam i jeszcze raz PRZEPRASZAM, że nie pisałam w moim temacie.
Ciągle miałam jakieś zaległości, codziennie jakaś klasówka, projekt, praca plastyczna...po prostu nie mogłam się wyrobić. Obiecuje, że teraz będę systematycznie pisać w temacie...póki to będzie możliwe...

Właśnie wróciliśmy od weta...ponownie...
Niestety to będzie już zapewne ostatnia wizyta Buni u weta...a raczej przedostatnia :( Powiem tyle jest źle-bardzo źle. Bunia: dusi się, ma zatkany nos, nie potrafi ocenić wysokości, ma problemy z równowagą, śpi z otwartymi oczkami, ma nastroszoną sierść, jest osowiała, ma wyłysiałe placki na plecach, ma zapadniętą klatkę piersiową...a ja nie mogę jej pomóc. Pan Krystian, gdy tylko powiedział "(...)trzeba wybrać czy..." już wiedziałam...już czułam kamień na sercu...już zaszkliły mi się oczy...wiedziałam. Powiedział, że to kwestia tylko kilku tygodni...lecz będzie coraz gorzej. Przez kilka minut nic nie mówiłam, nic nie słyszałam...tylko wpatrywałam się w moją małą, dzielną bidulkę, patrzyła na mnie swoimi błyszczącymi węgielkami błagającymi o pomoc. Pan zrozumiał, że to dla mnie trudna decyzja...dał jej zastrzyk i kazał podawać co 2 dni doustnie jakiś lek [nie pamiętam nazwy], to ma jej podobno trochę ulżyć. Czyżby płomyczek nadziei...być może? Teraz muszę oswoić się z myślą pożegnania mojej pierwszej, najukochańszej, najpiękniejszej szczurzynki...mam nadzieję, że pomożecie podjąć mi tą trudną decyzję.

Kolejna sprawa to Gryzia. Nie wiem co z nią będzie po odejściu Buni. Ona, po ciężkiej przeszłości nie ufa nikomu tylko jej. Boi się brania na ręce, gryzie...z wielką chęcią zostawiłabym ją sobie jednak wiem, że choćbym nie wiem jak się starała nie zastąpię jej drugiego szczura. Pewnie będę szukała dla niej domku na forum...wystarczy karmić ją, poić i ogólnie o nią dbać...mam nadzieję, że mi pomożecie.

Nina, zalbi już wcześniej zastanawiałam się nad doszczurzaniem, a Wasze posty mnie przekonały już do końca. Do póki nie będę miała około osiemnastu lat nie będę chować szczurków. Rodziców ciężko namówić na weta, a często są sytuacje, że do weta trzeba jechać jak najszybciej w danej chwili...no cóż nie każdemu mogą trafić się tacy rodzice jak np. rodzice Babli [mam namyśli tylko w szczurzym sensie]. Nie będę brała do siebie szczurków tylko dlatego, że mam taką zachciankę. Teraz wiem, że to bardzo poważna decyzja i trzeba ją przemyśleć.
Bunia i Gryzia to będą moje ostatnie szczury do czasu, gdy nie będę miała około osiemnastu lat.

A teraz chciałabym Wam wszystkim podziękować. Za co? Za pomoc, za porady, za nauczenie mnie tylu rzeczy...na prawdę nie zdajecie sobie sprawy jak bardzo zmieniłam się od czasu, gdy pierwszy raz zajrzałam na to forum... Jestem na forum od trochę powyżej roku, a przez ten czas nauczyłam się tylu rzeczy. Jeszcze raz chcę Wam wszystkim bardzo podziękować...za wszystko... ^-^

P.S Postaram się w najbliższym czasie wstawić filmiki nagrane, gdy Buńcia była malutka. Tylko najpierw muszę wymyślić jak sprawić by można było zamienić tak program, w którym odtwarza się ten film na taki by mógł się wgrać na np. youtube [ale tak by film się normalnie odtworzył]. Osoby, które znają się na tych "komputerowych" sprawach proszę o pomoc na gg: 168214 . :)

Re: Moja gromadka: Bunia i Gryzunia - chora Buńcia :(

: pn maja 18, 2009 8:48 pm
autor: odmienna
Bunieczko ; tym razem bez „małpki” (bo z @ nie umiem zdrobnić), ale to nie do szczurki, tylko do Opiekunki, a właściwie do wspaniałej Osoby. :)
Tobie metrykalnie brakuje do pełnoletniości, ale serce i mądrość w Tobie taka, że niejeden bardzo dorosły uczyć się powinien.
Bunia i Gryzunia, miały wielkie szczęście, że trafiły na Ciebie.
Twój post tak mnie wzruszył, że aż Forum mi się na chwilę zepsuło ;)
Mocno zaciskam kciuki za Twoje powodzenie. Ucałuj ode mnie i Kwarków Bunię i Gryzunię.

......
jestem pewna, że wiele szczurzych serduszek, będzie miało jeszcze okazję Cię pokochać (jeśli nie teraz, to " gdy będziesz miała około osiemnastu lat" :)

Re: Moja gromadka: Bunia i Gryzunia - chora Buńcia :(

: wt maja 19, 2009 11:03 am
autor: Buni@
Odmienna dziękuję Ci bardzo...jesteś na prawdę kochana...

Staram się jak najbardziej by te ostatnie dni były dla niej jak najlepsze. Ciągle biorę ją na ręce, śpię z nią...chce by mnie zapamiętała, gdy już jej nie będzie. Ale nie wiem czy dam rade podjąć tą decyzję...i pozwolić jej odejść...ja nie dam rady...tata powiedział, że będzie z nią coraz gorzej i nie wie czy będzie mógł na to patrzeć...ja teraz za każdym razem patrzę jak jej stan się pogarsza płaczę...nie wiem co mam robić...niby pan dr powiedział, że ona się raczej nie męczy...ale ja widzę jak ciężko jej żyć..pomóżcie...

Re: Moja gromadka: Bunia i Gryzunia - chora Buńcia :(

: wt maja 19, 2009 12:13 pm
autor: odmienna
Najbardziej niepokojące z tego jest, że napisałaś, że ona ma trudności z oddychaniem.
Jeśli się dusi lub dławi, to znaczy –męczy się niestety i wtedy możesz jej pomóc tylko w ten jeden, ostateczny sposób…
Jeśli jednak oddycha spokojnie, to głaszcz, przytulaj i rozpieszczaj dalej.
Cokolwiek ktoś z nas może Ci powiedzieć, to Ty jedyna możesz serduszkiem rozpoznać, czy ona chce jeszcze tu zostać, choćby na trochę, czy jest na tyle zmęczona, że prosi Cię o ten drugi rodzaj pomocy.
Ona zapamięta Cię na pewno a i Ty jej nie zapomnisz. :)

Re: Moja gromadka: Bunia i Gryzunia - chora Buńcia :(

: wt maja 19, 2009 12:16 pm
autor: Buni@
Miałam na myśli to, że cały czas jej ciałko "chodzi", jakby oddycha całym ciałkiem...i jak mam ją na ramieniu słychać takie świszczenie [ale to chyba przez katar]...:(

Re: Moja gromadka: Bunia i Gryzunia - chora Buńcia :(

: wt maja 19, 2009 12:20 pm
autor: Magamaga
Buniu - nie wiem czy to Cię pocieszy, ale mój Batman ze strupkami niewiadomego pochodzenia, z ciężkim, nieraz świszczącym oddechem i oddychaniem "pompującym" całym ciałem żyje już ok. pół roku - są to powikłania po zachłystowym zapaleniu płuc. Gdy jest gorzej podaję jej aminofilinę i furosemid i się jej poprawia.