Strona 12 z 16

Re: ciurka , która miała wylecieć za drzwi razem z córką...

: pt mar 27, 2009 11:20 pm
autor: zalbi

Re: ciurka , która miała wylecieć za drzwi razem z córką...

: sob mar 28, 2009 10:40 pm
autor: sawa
Zalbi : ja do tego nie podżegałam ;)


Tym razem omija Szczurcię podawanie antybiotyku , jako że weterynarz umieścił wewnątrz jakąś specjalną gąbkę nasączoną antybiotykiem ; ma on się stopniowo uwalniać i takim sposobem nie musimy się już gimnastykować , żeby mała zaliczyła lek w stu procentach .
Żadnych innych problemów kulinarnych , poza dylematem , jak sprytnie podsunąć niuńce Lakcid , nie mamy .
Póki co , mała korzysta z ulgi żywieniowej i szamie z upodobaniem wszystko , co miękkie ,w stronę ziarna , sucharków i suchego chlebka ani nie patrząc ; kiedy z głupia frant któreś z niepoprawnych intendentów zaserwuje jej surową marchewkę czy inny , równie niedorzeczny specjał – Szczurcia przygląda się przez chwilkę dziwnej zawartości miski, wznosi
w górę oczka i wpija się pytającym spojrzeniem w swego żywieniowca , jakby oczekiwała sensownych wyjaśnień , następnie obdarza produkt wzgardliwym spojrzeniem i oddala się z godnością .
Bywa , że przedtem otrząśnie się cała od wąsików po czubek ogonka .
Nie zamartwiamy się tym i nie walczymy z wybrednym francuskim szczurkiem . Po cóż się kłócić o komarowe sadło – w ciągu dnia niunia zalicza tyle wartościowych składników , że nie ma większych obaw o niedożywienie ; lubi jarzynki , a zmielone ziarenka trusia bardzo grzecznie z gerberkiem , ani chybi o tym nie wiedząc . Kiedy państwo dogadzają sobie suróweczką , wystarczy odpowiednio głośno mniamać i mlaskać , a już po chwilce leci ogonek i raczy się u pańskiego stołu .
Nadal tylko odmawia uparcie spożywania otrębów ; choćby nie wiem w czym
i jak sprytnie się schowały , zawsze wylecą z szybkością , z jaką karabin maszynowy wypluwa z siebie łuski .
Czasem oczywiście i nas coś ruszy , na przykład Szczurcia , jak rusza coś
i nie oddaje .
Dość jej małej chwilki , by znaleźć się na stole i porwać wielki jak spodek plaster szynki lub ostatnie ciasteczko ; nikt nie próbuje jej łapać , bo moglibyśmy urazić bolącą jeszcze zapewne ranę , a ona jakby
o tym wie i w nie ustaje w kradzieżach . Jakoś nieźle wtedy rozprawia się
z twardością przysmaków , które była sobie zorganizowała .

http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/478 ... 5a185.html

Kiedy upora się ze zdobyczą , prędziutko przybywa ponownie i przeszukuje teren pod kątem ewentualnych korzyści osobistych .

http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/c88 ... bdede.html

Bywa bardzo niemile zdziwiona , jeśli w tym krótkim czasie na stole coś się zmienia i nie może odnaleźć tego , o czym wszak pamięta , że było .
Wtedy złośliwie , bo wie , jak to nas działa a nic zrobić jej nie możemy , wsadza zirytowany ryjek w cukiernicę i nabiera jakieś ćwierć kilo za jednym podejściem . Wiejąc przed nami po blacie , znaczy drogę ucieczki białymi kryształkami , które trzeba natychmiast sprzątnąć , inaczej intruz ani chybi pojawi się raz jeszcze .

http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/d62 ... c440a.html

Złość i rozgoryczenie szczurek potrafi odreagować ; najpierw wyżyje się na martwym .
Z żywymi poczeka do nocy i wtedy nawet tormentiol nie robi na nim większego wrażenia .

http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/060 ... f3809.html

Nadal próbuje uniknąć „rivanolowania” i trzeba za pamięci ucapić biedulkę , gdy jeszcze bawi się w najlepsze i nie przeczuwa bliskiej napaści .
Oddala się potem w ustronne miejsce i zmywa z siebie gorycz porażki i zdrady .
Jeśli dać jej okazję , oskarży o nią bez zbędnych słów , samym tylko spojrzeniem .
Niech czują się potworami za to , co czynią biednemu szczurkowi …

http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/381 ... 9c32b.html

Ale ogólnie panuje zgoda i w rodzinnej harmonii mijają kolejne godziny . Dużo czasu spędzamy razem ; Szczurcia towarzyszy nam przy posiłkach ,
w pracy naukowej oraz w rozrywce .
Kiedy nie może wgramolić się młodej pani za dekolt , musi dotykać jej choćby jedną łapką .

http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/6c9 ... 87ee9.html

Najlepiej jest wieczorem , kiedy panienka nigdzie się nie wybierze i można cieszyć się wzajemną bliskością .

http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/01f ... ca883.html
http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/afb ... 37dc6.html

No i nikt tak Szczurci nie ukocha jak pan . Nawet gdy jest zmęczony lub niezdrów .

http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/2ca ... c85f5.html
http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/8a1 ... 79ba3.html

Re: ciurka , która miała wylecieć za drzwi razem z córką...

: sob mar 28, 2009 11:32 pm
autor: Hanka&Medyk
Hihi, jakie TŻ ma piękne żywe boa ze szczurka ;)

Re: ciurka , która miała wylecieć za drzwi razem z córką...

: ndz mar 29, 2009 8:51 pm
autor: sawa
Taaak , dotyk , który leczy :D
Mnie przy zapaleniach gardła leczyła nasza kicia ,owinięta dookoła mojego obolałego gardła niczym okład ze świeżutkiego kociego sadła ;D


Szczurcia jest bardzo grzeczną dziewczynką, nie szarpie szwów założonych na ranę i póki co, niebrzydko tam wygląda ; chociaż tu los okazuje się dlań przychylny – mnie po założeniu szwów wieczorem , już następnego dnia w miejscu zszycia snuła się długa chirurgiczna nić , którą wyciągnęłam sama w dwa dni później , bo okropnie przeszkadzała .
Kiedy niunia miała ściągane pierwsze szwy , leżała rozciągnięta jak długa na pleckach z tak daleko odchyloną do tyłu główką , że nie mogłaby bardziej ułatwić lekarzowi roboty , czym zasłużyła sobie na jego uznanie ; pan doktor wygłaskał ją z widoczną przyjemnością . Nigdy , podobnie jak
w stosunku do nas , nie zahaczyła go ani ząbkiem , ani pazurkiem , cierpliwie znosząc wszelkie nieprzyjemności , jakich od niego doznawała , ale, choć w sposób oczywisty bardzo się wszyscy lubimy , wolelibyśmy się nigdy nie spotykać …
Jeśli chodzi o zabiegi przeprowadzane w domu , malutka nie ułatwia nam niczego , szósty zmysł podpowiada jej , kiedy zbliża się t e n moment , i Szczurcia stara się bezszmerowo zniknąć sprzed naszych oczu ; zastanawia mnie , czy słyszy dźwięki charakterystyczne dla przygotowań do tak znielubianego przez nią zabiegu, czy jest to jeszcze coś i n n e g o ?
W przeddzień operacji , gdy po wizycie w lecznicy wróciłam z nią do domu
i tego dnia nie było już potrzeby robić płukania , Szczurcia nie zniknęła z horyzontu do późnej nocy , bawiąc się z nami i rozrabiając tak beztrosko , jakby miała pełną świadomość bezpieczeństwa , a skąd niby mogła o tym wiedzieć ?
Teraz zaś wzajemnie bacznie się obserwujemy i próbujemy przechytrzyć ; uciekam się czasem do chwytów całkiem poniżej pasa , na ten przykład stawiam pochwyconego szczurka gdzieś wysoko , skąd nie ma szans zejść - kiedy biedactwo biega nerwowo tam i z powrotem , ja prędko organizuję rekwizyty oprawcy i kolejny raz nękam Szczurcię . Najlepiej jest wtedy , gdy nie jestem sama , bo wtedy mała znajduje się w ciepłych rękach drugiej osoby i przykry zabieg nie jest dlań tak straszny do przeżycia .
Uwolniony w chwilę później ogonek nie chowa się już w szczurzą dziurę jak niegdyś , tylko przycupnięty na wersalce pod kocykiem skrupulatnie czyści swoje , nie tak piękne już niestety tak jak kiedyś , futerko .

http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/132 ... 1ac95.html
http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/370 ... 18536.html


Przestała się już obrażać za te drobne przykrości i pozostaje z nami dłuższy czas , dopóki się nie zmęczy ; tylko niekiedy bywa przy tym odwrócona tyłem , siedząc na ramieniu u córki – tak tylko , abyśmy pamiętali , że to co robimy , nie bardzo jest wobec niej fair . Kiedy tak siedzi z oczkami utkwionymi gdzieś w moich płytach z muzyką , zaczyna mnie dręczyć obawa , czy aby w odwecie nie zrobi mi remanentu w tęczowym music –boxie , mimo iż od dłuższego czasu pozostawia to wszystko w spokoju .

http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/f81 ... 02afb.html

Czasem , gdy minkę ma taką bardziej smutnawą , sięgamy po przysmak
z funduszu gadzinowego ; nieco poprawia to nastrój i jej , i nam . Ogonek siada wówczas w bezpiecznej odległości , oddalającej obawy o możliwość przyłączenia się innych członków rodziny do konsumpcji , i pochłania darowaną delicję w wdziękiem i zapałem ; w niczym nie przypomina wówczas chorego biedactwa , może za wyjątkiem troszkę niezdrowo wyglądających oczu , no i dziwnego umaszczenia .

http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/ebe ... 389bc.html

Dużo teraz biega po całym pokoju , z ożywieniem węsząc swoim ruchliwym noskiem , który tak nas nieustannie wzrusza ; często zagląda znowu do swoich kanałów , zaciąga tam co ciekawsze fanty znalezione w miejscu , gdzie szczurek nie powinien wkładać swojego ciekawskiego pyszczka , albo podebrane niczego niespodziewającym się państwu z obezwładniającą bezczelnością , która wprawia nas w osłupienie i niweczy marne próby reakcji pożądanych wychowawczo .
Na domiar złego odkrywa , że często miewam w torebce przysmaki , którymi podłe państwo ani myślą Szczurcię poczęstować , i dobiera się do nich
z całą bezwzględnością jednostki pomijanej i oszukiwanej przez własną społeczność ; szczęściem nie zjada wszystkiego od razu , tylko dokłada do licznej już grupy przysmaków na czarną godzinę – jakże przykro jest później odbierać dziecku karmelka…!
Sytuacja zmusza mnie do opróżniania torebki z wodzących na pokuszenie słodyczy i znalezienia dlań bezpieczniejszego , niedosiężnego dla ogonka miejsca .
Szczurcia nadal jednak okrąża stojącą pod ścianą , na jej drewnianym piętrowym domku, pufę i - od tyłu , żeby jej nikt nie widział , zapierając się czterema sprytnymi łapkami o siedzisko , a pleckami o ścianę – wspina się po parę razy wciągu dnia jakby w nadziei , że coś dobrego może się tam zmaterializowało od ostatniego pobytu . Ale my wolimy kontrolowane częstowanie się ogonka słodkościami .
Szczurcia próbuje rekompensować sobie uporczywe pomijanie jej przy rozdziale dóbr doczesnych i rekwiruje wszystko , co tylko zdoła pochwycić na stole ; jest też bardzo natarczywa podczas naszych posiłków ; ciągłe oganianie się od namolnego stworzonka sprawia , że w czasie podejmowanych przez nas akcji obronnych jedzonko spada z widelca na prawo i lewo ,
a dzielna ciurka tylko na to czeka , nie zasypia gruszek w popiele .
Czasami więc pan – bo innych to ogonek ma w mniejszym poszanowaniu – bierze delikwentkę na rękę , podnosi nad stołem , na którym właśnie źle się zachowała , i beszta .
Zrazu pewnie , stanowczo , silnym głosem , który nieuchronnie zmienia po chwili barwę na taką niezupełnie adekwatną do merytorycznej treści wypowiadanych przez siebie słów , a koniec końców z ust TŻ padają trzy słowa , które skazują szczytny wychowawczy cel na całkowitą porażkę :
(…) - Moje ty słoneczko ….

http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/a79 ... e4a2f.html

Kiedy ja próbuję wyperswadować Szczurci pewne zachowania , odwołując się przy tym do uświęconych zasad panujących tak w porządnym domu ,
jak i w każdej kochającej się rodzinie , niunia przerywa moje wywody jednym , zdawałoby się - drobnym gestem .
Częściej , niż byśmy chcieli , składamy broń …

http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/a01 ... 1f054.html

Re: ciurka , która miała wylecieć za drzwi razem z córką...

: ndz mar 29, 2009 8:53 pm
autor: Nue
Cudowna ta Wasza szczura! I te oczy - takie mądre...

Re: ciurka , która miała wylecieć za drzwi razem z córką...

: pn mar 30, 2009 1:36 pm
autor: Leia
Jakże ja kocham tę naszą Szczurcie. Stała się wirtualnym członkiem naszej rodziny. Jak mąż widzi, że czytam coś dłuższego na forum, od razu pyta "a co tam u ciurki?".

Re: ciurka , która miała wylecieć za drzwi razem z córką...

: pn mar 30, 2009 10:35 pm
autor: sawa
O tak , kochane stworzenie , jak to ciurki ...


Szczurcia sporo czasu jest przy nas , chyba lubi nasze towarzystwo , a my wprost przepadamy za jej sierściastą obecnością ; mała dwoi się i troi , żeby nadrobić czas utracony na dochodzenie do siebie po wszystkich perypetiach ze zdrowiem .
Uwielbia czytać ze mną książki , choć przeważnie zbyt szybko odwraca kartki ; czasem książka nie jest dość interesująca i wówczas ogonek biega po czarnych ziarenkach liter , zatrzymując się co jakiś czas i węsząc zapach drukowanego maczku , jakby chciała oszacować jego przydatność do celów konsumpcyjnych . Za to , kiedy lektura jest frapująca
i puls pani przyspiesza , Szczurcia układa się poniżej tomu na jej dłoni , z przylegającymi doń łapulkami i z mordką równiutko między nimi , a po pewnym czasie , gdy panią ciągle pochłania emocjonująca lektura , ogonek wykłada się cały w poprzek książki i nie daje się odsunąć na bok , jak jaka przylga lub miękka pijawka .
I wtedy bierze się niecnotę na ręce i w łódeczce dłoni unosi się w górę , do warg szepczących coś cicho tylko dla niej , a potem przygarnia się ją do serca i tak przytuloną głaszcze - od słodkiego pyszczka, z którego patrzą mądre kochające oczy, aż po koniec brudnego ogonka…
Ale nie wszystko da się ze Szczurcią wspólnie robić .
Kooperacja zawodzi na przykład przy czynnościach krawieckich , jako że mały uparciuch nie daje sobie wytłumaczyć , że nitka bynajmniej nie dla niej kreśli w powietrzu dziwne esy – floresy , a srebrnej igły nie należy traktować jak umykającej zabawki , bo może pokłuć .
I choćbym błagała ogonka , zaklinała ogonka , groziła i przemawiała do rozsądku – zawzięty sierściuszek pozostaje głuchy na perswazje niczym skąpiec na wołanie o datek .
Nie pozostaje zatem nic innego , tylko zrobić tyle , ile się da , podczas snu małej przeszkadzalskiej albo też ….przenieść się z frontem robót krawieckich do kuchni ( gdzie w tym czasie w tajemnicy przed szczurkiem pan unicestwia swój posiłek ) albo do łazienki ( ale za długo by czekać , aż się zwolni , bo właśnie siedzi w niej młoda ) ; kończy się na tym, że chcąc nie chcąc , jeśli szycie jest na wczoraj , ląduję w pokoju babci
i wielce niezadowolona dziergam bez serca aby tylko dało się założyć ,
a potem pędzę do pokoju , żeby jeszcze przez moment pobyć ze Szczurcią , zanim będę zmuszona wyjść .
Ona zaś wtedy często wychodzi ku mnie spod kocyka , gdzie przymknęła na chwilkę oczka czekając na swoją panią ; przeciąga się jak disnejowski Tramp , a gdy jej podstawić palce , gramoli się na nie z widoczną radością .

http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/c2d ... e2f08.html

I choć wiem , że już powinnam wychodzić , jeśli nie chcę się znowu spóźnić te nic nieznaczące trzy minuty , przyklękam przy małym sierściuszku
i smyram wargami po mięciuchnym futerku tak długo , aż słoneczko ma odlot i odpływa z zamglonym , nieobecnym spojrzeniem zadowolone i szczęśliwe , sprawiając , że te trzy nieistotne minuty nabierają wagi i są warte przyjęcia krzywego spojrzenia „najszefszej” z szefowych .

Re: ciurka , która miała wylecieć za drzwi razem z córką...

: wt mar 31, 2009 8:53 pm
autor: sawa
Kiedy wychodzę z domu , zazdroszczę córce zostającej z ciurką .
Ona zazdrości nam tego , iż możemy wypieścić malutką , tulić bez ograniczeń do woli i nie będziemy potem chodzić cali w piekących plamach , smarkając i kaszląc . TŻ obu nam zazdrości czasu , jaki możemy spędzać z ogonkiem w ciągu całego dnia .
A Szczurunia ?
Ona może zazdrości nam towarzystwa własnego gatunku …
I kiedy widzę ją tak radosną i pełną werwy , dochodzącą do pełni sił po wycieńczającej operacji , znowu kuszą mnie posty w dziale o adopcjach .
TŻ i córka nadal starają się wyperswadować mi tę ideę , ale ja uparcie podczytuję to
i owo , oglądam filmiki instruktażowe o łączeniu szczurasów i myślę sobie , że już niedługo ściąganie szwów i może na kontrolnym badaniu usłyszę oczekiwane pozytywne wieści ,
a wtedy sprawienie Szczurci jakiejś koleżanki nie będzie złym pomysłem .
Ranka będzie wszak zagojona , ogonek silny – przecież i ja nie chcę , żeby niuni coś się stało;
po prostu przygarnięta dziewuszka musiała być młodsza - ze względu na to wszystko , co przeszła do tej pory , Szczurcia zapewne jest mniejsza , słabsza , poza tym jako rosnąca bez drugiego szczurka nie jest nawykła do walki o dominację .
My się nie liczymy .
Dawno już nauczyliśmy się ustępować .
W wielu przypadkach , na przykład w kwestii batalii o posiadanie wersalki , nie powinni byliśmy w ogóle podejmować walki ; nie opłacało się , a mogło się skończyć tragicznie .
Młode tłumaczy mi , że mogę niepotrzebnie narazić Szczurcię na rany od ugryzień , że ona nie będzie się umiała obronić , bo niby jak miałaby się tej obrony nauczyć i gdzie – od nas ?
Albo – wywodzi ze strapioną miną – będę musiała patrzeć na to , jak nasza pupilka rzuca się na młodziutką szczurkę jak na biednego Gryzka , i będzie to moja wina , jeśli coś złego stanie się jednej albo drugiej .
- Poza tym ona wcale nie potrzebuje drugiego futrzaka , ciągnęło ją kiedyś do Gryzka , ale szybko jej przeszło – chyba jest z nami szczęśliwa .
Ja zaś myślę , że nie tyle nie wierzę , żeby Szczurcia nie była z nami szczęśliwa , ile marzy mi się ujrzeć , j a k b a r d z o mogłaby być szczęśliwa… I kiedy mnie iska , albo liże śmiesznym języczkiem mój nos , brodę lub palce – wyobrażam sobie , że może to robić
z drugim futrzaczkiem i otrzymywać w zamian szczurze pieszczoty , jakich my nigdy jej nie zapewnimy , więc już samo przez to wiele traci …
Nasz drugi domowy futrzaczek , kiedy tylko widzi lub słyszy zbliżającą się Szczurunię , stroszy swą marmurkową sierść w strachu i złości jednocześnie . Próbuje ogarnąć małym rozumkiem to , jak poczyna sobie ogoniasty intruz w jego prywatnej jadalni , ale jest zbyt powolny dla Szczurci – nim obróci oczy na tyły frontu , ogonek już jest tam , gdzie przed chwilką był króliczy pysk , szeroko rozwartą paszczęką nabiera chyba szuflę ziarna , a potem obiema łapkami zagarnia do wnętrza następne porcje – raz, drugi i trzeci (gdzie ona to
mieści ?! ). Zwrócony w stronę jadła króliś odnotowuje brak szabrownika
w stołówce , ale jednocześnie dochodzi go znajomy i nienawistny tupot malutkich złodziejskich łapek gdzieś
z tyłu , więc Gryzek ponownie odwraca się tak prędko jak umie , po to , by ujrzeć oddalające się już tylne odnóża , paskudny kabel ogona i podskakujący w biegu zadek , w którym uszatek z największą przyjemnością zatopiłby swoje ząbki .
Bardzo bym chciała , żeby ich wzajemne relacje były choćby poprawne , tulę oba stworzonka jednocześnie i kadzę obydwojgu , ale zdaje się to wszystko psu na budę ; króliś nadal jest wobec niej zbyt bojaźliwy , a ona albo go ignoruje poprzestając na grabieży jego własności , albo – co gorsza – pokazuje mu dobitnie , że uważa się za jedyną tutaj prawowitą właścicielką całego terenu .
Kiedy była w kiepskiej kondycji zdrowotnej , otrzymała od nas nakręcaną towarzyszkę – nie wykazała się gościnnością ; po zapoznaniu się mysza straciła swój ogonek w minut pięć , nosek w piętnaście . Szczurcia nie jest dlań miła , czasem naskakuje na towarzyszkę z góry , wszystkimi czterema łapami , i pastwi się nad biedactwem bez miłosierdzia .

Podczas swojej rekonwalescencji Szczurcia ostatecznie grzebie nasze głęboko przemyślane, , szeroko zakrojone plany wychowawcze ; na tarczy wychodzi zwłaszcza TŻ , nie potrafiąc już najczęściej zareagować inaczej jak śmiechem . A śmiech dla niuni jest jak najlepszy katalizator – ogonek przechodzi wówczas sam siebie, zachwycony każdą kolejną salwą powtarza psikus raz po raz, coraz bardziej z siebie zadowolony .
Wychodzę na przykład do łazienki powiesić pranie lebo po coś inszego , wracam –
a tu na stole z pełnego talerka pięknych mandarynek pozostaje liche trzy – cztery sztuki ,
a i tak liczba ta zostaje prędko przez Szczurcię zredukowana o kolejny uprowadzony do wnętrz wersalki owoc .
A TŻ nie reaguje ; nie może, bo aż trzęsie się ze śmiechu na widok sierściuszka targającego ciężką pomarańczową kulę i potykającego się niemal co krok .
Ja też nie reaguję , bo intryguje mnie praktyczny aspekt problemu – jak ona to robi , za co trzyma ?
Ponieważ i tak już trzeba będzie wyjmować ze środka pierwsze branki , chwytam za aparat
i uwieczniam przyłapaną na gorącym uczynku i choć utrudzoną , to niezmiernie szczęśliwą małą złodziejkę , amatorkę cudzych owoców .


http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/fa2 ... f7c53.html
http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/df1 ... cf756.html
http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/2e6 ... e057e.html

Ale w chwilę później Szczurcię coś przeraża ; podobnie jak już wcześniej , słyszy coś dla niej strasznego i nie bardzo umiemy ją uspokoić .
Cała zastyga w napięciu , a ogonek znów zaczyna jej drgać jak u szykującego się do skoku na mysz kota ; tyle że Szczurcia nie poluje , raczej jakby się obawiała , że sama zostanie przez coś nienazwanego pochwycona i pożarta …
Kiedy próbujemy uspokoić ją głaskaniem , wysmykuje się spod palców
i zeskakuje na podłogę ; tam – wyciągnięta w przód , z szeroko rozwartymi oczami wpatruje się
w przestrzeń pokoju przed sobą , głucha na nasze nawoływanie
i uspokajanie .
Tej nocy Szczurcia wartuje przy głowie TŻ , obrócona całą sobą do wnętrza pokoju nadsłuchuje przybycia potwora z ciemności ; kilkakrotnie w ciągu nocy budzę się i niezmiennie widzę nieruchomą sylwetkę małej strażniczki , która mimo całego swojego strachu nie odchodzi od nas do bezpiecznego azylu w kanapie …

http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/d5d ... a7c69.html
http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/510 ... 46f3b.html

Re: ciurka , która miała wylecieć za drzwi razem z córką...

: wt mar 31, 2009 10:01 pm
autor: merch
Jak piszesz o tym czyms nie znanym czego sie boi Twoja szczurcia to zastanawiam sie czy to czasem nie szczurki kanalowe, wyczuwalne gdzies w pionie kanalizacyjnym.

Re: ciurka , która miała wylecieć za drzwi razem z córką...

: śr kwie 01, 2009 8:05 am
autor: Nue
Nasze też uwielbiają wszystko, co kuliste, swojego czasu kradły bombki z choinki i biegły z nimi za łóżko - widok był przekomiczny :D Jak trzymają coś w pysiu, to tak śmiesznie kicają, jak zające ;D

Re: ciurka , która miała wylecieć za drzwi razem z córką...

: śr kwie 01, 2009 11:48 am
autor: Leia
Powiedz córce: córo kochana, szczur potrzebuje szczura, taka już jego natura :D Nie bójcie się brania towarzyszki. Córka może myśleć, że mała jest szczęśliwa (bo jest), ale ze szczurzym towarzystwem będzie to tak zwane szczęście pełne.

Re: ciurka , która miała wylecieć za drzwi razem z córką...

: śr kwie 01, 2009 5:49 pm
autor: sawa
Pociecha ze Szczurci i uciecha też .
Wszystko to prawda .


Nasza Szczurcia jest pełną wdzięku , szczurzą egzotyczną księżniczką – dumnie nosi śliczną niebieską główkę , stąpa maleńkimi stópkami jak po kobiercu – czy to po podłodze , czy po kanapie ; serwowane jedzonko z gracją ujmuje w łapki ( no chyba że to czekolada – wtedy ujmuje szybciej nieco i choć znika z nią osiągając przy tym drugą prędkość kosmiczną , to pewna jestem , że jej gracja na tym nie cierpi ) . Kiedy poddany wyciąga ku księżniczce rękę w pełnym oddania powitaniu , ona z wdziękiem podaje doń jedną swoją łapkę , skuloną
w różową muszelkę , i unosi ku górze jak do ucałowania .
I pewne jest , iż niektórzy ten poddańczy pocałunek składają , jakby zapewniając o swej dozgonnej miłości . Taaak , Szczurcia jest egzotyczną księżniczką .
Alićsi nie dawniej jak dziś zauważam , że mała księżniczka przejmuje maniery żywcem
z plebsu , z którym widać za bardzo w swej łaskawości się spoufala . Kiedy w swój czarujący sposób przysiada się do mnie przy stole i otrzymuje należną sobie porcję Almette smakując serek wdzięcznie , robi następnie coś , na co dosłownie w osłupieniu wybałuszam oczy :
mianowicie – szybkimi ruchami - prawie niepostrzeżenie , wyciera swoje pomazane serkiem łapki o moją spódnicę ! Na cichy okrzyk , jaki z siebie wydobywam , Szczurcia spokojnym ruchem unosi w górę główkę i zwraca ku mnie zdumione spojrzenie ; jakby uświadamiając mi moje nieokrzesanie i jeszcze coś …. No tak – nie podano serwetek ! Niedopatrzenie zostaje naprawione , ale postanawiam przyjrzeć się pozostałym poddanym w królestwie egzotycznej księżniczki i dociec , któż to ach któż spowodował tak niepożądaną zmianę w eleganckich zazwyczaj manierach szczurzej panienki . Serwetki zostają usunięte .
Jakoż i trafia się okazja zaraz przy następnym posiłku i przy pełnej frekwencji dworu ; Szczurcia dostaje pyszną porcję ziemniaczków , zjada je nieśpiesznie , a potem …. znów wyciera łapki , tym razem w spodnie TŻ . Na ten widok , specjalnie wcześniej uczuleni , lecz bez podawania szczegółów , członkowie rodziny reagują – młoda wybucha śmiechem , a pan …. okrywa się rumieńcem krasnym jak u młodej dziewicy .
Chyba trzeba będzie przenieść wychowawcze oddziaływania na inną osobę . Przynajmniej w tej kwestii .

Ale …przyganiał kocioł garnkowi , a sam smoli .
Bardzo często zdarza się , że i pani się zarumieni ze wstydu .
Dawno już przełknęłam fakt , że choćbym gimnastykowała się na klęczkach i dotarła z mopem do każdej szczelinki , nie uda mi się posprzątać na tyle dokładnie , żeby Szczurcia nie mogła mi wytknąć niedbalstwa .
Bywa , że zza kuchennego zlewozmywaka wychodzi z pysznym „kotem” kurzu , który siedzi tam od czasu ostatniego odsuwania nieporęcznej szafki .
Bywa co gorsza , że zrobi to przy gościach …
Bywa też i tak , że w pokoju objawia się naraz ogonek , cały rozradowany po powrocie ze swoich kanałów, gramoli się na czyjeś kolana i … pozostawia na nich kłaczki szarego kurzu , przyczepione do szczurkowych łapek i brzuszka po pokonywaniu po parę razy ścianki wspinaczkowej za meblami , przemierzanej w górę i w dół przez Szczurcię , rozpłaszczoną między segmentem a ścianą pokoju .
I trochę głupio tłumaczyć postronnym , że segment przylega dość ciasno do ściany i że mop tam nie wejdzie , a szczurek i owszem .
Kiedy jesteśmy sami i Szczurcia zaczyna wylizywać panu ucho albo młodej – szyję , śmiejemy się i żartujemy , że ktoś tu stroni od mydła .

http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/527 ... 10dcd.html

Mnie zaś ogonek upodobał sobie w sposób najbardziej chyba osobliwy , mianowicie – nie wiedzieć czemu – pcha się ze swym śmiesznym noskiem do wnętrza moich nozdrzy , raz do jednej dziurki , raz do drugiej ; przeganiana uparcie powraca . Zawsze mam szansę usłyszeć wtedy rechot rodzinki oraz ich niewybredne komentarze .
Można też spodziewać się przeróżnej reakcji ze strony ludzi , gdy nagle pośrodku pokoju staje mały sierściuszek i wznosi do góry mordkę , w której dzierży wydłubane z jednego z domków ręczniki papierowe , moszczące wnętrze – jako że akurat teraz właśnie Szczurcia wzięła się za przemeblowanie . A kiedy przegalopuje tak parę razy , nosząc ręczniki z jednej rezydencji do drugiej , wskakuje potem na wersalkę obok gościa i nie bardzo rozumie , dlaczego TŻ staje obok łóżka i domaga się , by Szczurcia zeszła .
Wszak zawsze jej wolno gościć się z państwem u stołu ?

http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/312 ... e30f6.html
http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/66a ... 742c9.html

A kiedy pójdzie sobie tak jak od niej tego żądają , ogonek smutny i rozżalony zaszywa się pod kocykiem na fotelu obok i wygląda do nas ze skrzywdzoną minką , która może przełamać i przełamuje najbardziej nawet twarde lody ….

http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/639 ... b6d2c.html

Re: ciurka , która miała wylecieć za drzwi razem z córką...

: śr kwie 01, 2009 6:23 pm
autor: yss
oj oj ile wydarzeń z jednym małym zwierzątkiem :) bardzo uroczy niebieski kształt to jest :) biega sobie i taszczy przedmioty..... :)

od wycierania rąk o mnie dostaję palpitacji. ale prawdziwym szałem było wycieranie o mnie pyszczka........... :>

Re: ciurka , która miała wylecieć za drzwi razem z córką...

: czw kwie 02, 2009 6:50 pm
autor: sawa
yss : musi to skarpetka była ... :D

Nie przepadam za momentem , w którym „wyczuwa się” potrzebę akcji czystościowych w szczurzym królestwie …
Zwłaszcza , że Szczurcia , sama czystą i pachnącą będąc , włości swoich przed najazdem zmiotki , szmaty oraz mopa pilnuje i przystępu wszelkiego zaciekle broni . W porządkach aktywnie uczestniczy , nieustannie przeszkadzając ; trzeba ją wlec po podłodze , uczepioną ścierki zajadłymi ząbkami , wściekle dosiada zmiotki , a z szufelki bez pardonu wykopuje to , co właśnie się na niej znalazło . Odkurzacza do akcji wstępnych używać się obawiam ze względu na możliwość pochopnego postradania na przykład pendrive’a czy innego drobiażdżku zagarniętego przez niunię w sprzyjającym dlań momencie naszej nieuwagi .
Dlatego nieraz zwlekam wbrew rozsądkowi , ale co się odwlecze , to nie uciecze , i chciał nie chciał , zawsze przychodzi ostatecznie chwila wydająca się być tą bardzo w ł a ś c i w ą .
Jakoż mój ( wcale nie szósty ) zmysł pomaga mi podjąć konieczną decyzję , a Szczurcia rzecz ułatwia , plącząc się po kanałach , więc wykorzystuję okazję i podnoszę wersalkę ; nauczyłam się już nie wydawać niepotrzebnych okrzyków zadziwienia , ale rozpacz na widok ulubionej biżuterii przerobionej na srebrny złom sama odzywa się wielkim głosem , a to z kolei przywołuje Szczurcię . Staczamy krótką walkę o przerobiony na mniejsze porcje łańcuszek ( słowo „moje” i „twoje” rodzi wszelkie boje …) i ogonek dostaje na uspokojenie kawalątko Grześka w czekoladzie , z którym chowa się pod moją spódnicę , a ja wykorzystuję owo krótkotrwałe zniknięcie małej przeszkadzalskiej
i piorunem zgarniam na szuflę resztę chłamu zmagazynowanego przez nią w wersalce . A cieszę się przy tym jak jaka głupia , że obeszło się bez tego całego cyrku z wystawianiem ogonka za drzwi , bo wspaniałomyślnie nie przeszkadza .
Dopiero , gdy zasiadamy obie na łóżku i zasłużenie chłoniemy błogostan leniwego „nicnierobienia” , dostrzegam pod swoimi wyciągniętymi dla wygody , opartymi o półkę pod stolikiem stopami , poobgryzane - w sposób niecny a niegodny wielce – klapki …
Na moje pomstowania i wydziwianie nad takim potraktowaniem biednych kapci Szczurcia przezornie znika pod kocykiem i dopiero , gdy przestaję rzucać gromy na szczurzego eliminatora cudzej własności , odważa się wystawić na świat łepek i niepewnie zerka przed siebie , oceniając zagrożenie .

http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/827 ... 190e7.html

A już sądziłam , że możemy wreszcie zakopać topór wojenny i żyć w przyjaźni , jak to w rodzinie …
Cała rodzinka lubi lody .
Niektórzy wręcz je uwielbiają .
Żeby nie było , że jesteśmy chytrusami – Szczurcia też dostaje nieco na spodeczku , sporo nawet jak na szczurka – po to , byśmy mogli w spokoju zjeść swoje .
Tymczasem ogonek , jak to on – pochłania własną porcję jak chłop po żniwach – i już jest na naszych kolanach , plecach , , rękach , głowie , w zależności od tego jak w danym momencie żonglujemy zagrożonym talerzykiem ; my zaś nie chcemy mu dawać więcej , jako że nasze lody … eee …są inne .
To znaczy nie tyle chodzi mi o same lody , ale o sos je wzbogacający , tego akurat sosu nie chcielibyśmy szczurkowi podsuwać .
Niunia jednak nie jest w ciemię bita i szybko snadź orientuje się , że coś ją ominęło , a jeśli ominęło , to zapewne coś dobrego ; kiedy nie umiemy się w żaden sposób obronić przed jej natarczywością
i przychodzi nam złożyć broń , z opresji ratuje nas córa . Przechwytuje zagrożenie i odwraca jego uwagę od lodów ku tyłowi , pokazując ciurce nasz księgozbiór oraz półkę pana , będącą nieustannym jak dotąd obiektem zainteresowań ogonka . Fortel zawodzi , a Szczurcia dokonuje karkołomnych wyczynów , żeby znaleźć się znów przy nas , widzi bowiem , że wciąż jeszcze jest szansa , pani bowiem nadal je .
Młoda usiłuje ją zatrzymać , ale to jakby usiłować próbować pochwycić w palce kuleczki rtęci : ciurka jest na ramieniu – młoda podsuwa sprytnie rękę ; w odpowiedzi szczurek już szykuje się do skoku
i trzeba prędko wykręcić kółko dłonią i unieść ją wyżej nieco ; na to ogonek zsuwa się nieco w dół jak na ślizgawce .
Czas jakiś trwa ta gimnastyka , w końcu litościwie dla niej i dla samej siebie udaję się z lodami do kuchni , odprowadzana pełnym żalu spojrzeniem sierściuszka .

http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/751 ... 8fa8d.html
http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/219 ... f4ee9.html
http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/937 ... e9b6e.html
http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/bc4 ... 476ea.html
http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/1de ... 83e8d.html

A że i mnie jest jej żal , podbieram córce malutką i zasiadamy razem do kawki .
Niedługo później wybieramy się z córką na basen , czemu towarzyszy zwykła w takiej sytuacji bieganina dwu bab po całym niemal mieszkaniu , pokrzykiwanie na siebie nawzajem
z żądaniem uwolnienia łazienki , miotanie się tam i z powrotem w celu spakowania tego co potrzeba ; ciurka nie lubi pakowania – może źle jej się kojarzy , i mimo iż zostaje z TŻ , podenerwowana przygląda się nam z wysokości oparcia fotela przy drzwiach , jakby miała nadzieję na zatrzymanie nas w domu choćby w ostatniej chwili .
Czasu do wyjścia z domu jest mało , a ja chcę jeszcze podmalować oczy wodoodpornym Goshem ; kładę kredkę na chwilkę na stole i sięgam po lusterko , żeby przy oknie skorzystać z nieco lepszego światła niż sztuczne w łazience . Jak się okazuje , bardzo nieroztropnie … Odwracam się po kredkę – nie ma !
Przebłysk inteligencji nabytej ( przy szczurze ) każe mi zerknąć na Szczurcię , jednak rejestruję już tylko znikający w głębi wersalki mały niebieski zadek .
Rozpacz i wściekłość . Niepowtarzalne świetliste khaki , moje ulubione .
Już nie produkują , a przepatrzone dziesiątki kredek innych firm nie przemawiają jakoś do mnie , to był ostatni mój egzemplarz !
Przyjdzie mi chyba pruć wersalkę , bo mała złodziejka schroniła się , tak jak już kiedyś , w niebezpiecznej czeluści między sprężynami .
I tu przydaje się sprytny TŻ .
Bierze mianowicie w palce trufelka , rozwija go niemiłosiernie przy tym szeleszcząc , wkłada kawałek do ust , a potem przyklęka przy otworze i …. robi dłuuugi chuch do wnętrza .
Pełna napięcia chwila .
Jakiś tumult , lekkie stuknięcie …
TŻ dmucha jeszcze raz .
Wychodzi nasza ciurka , z oczkami błyszczącymi łakomstwem .
Zostaje przeze mnie pochwycona wśród pisków protestu , ale przycicha , szybko obdarowana czekoladowym rarytasem wzbogaconym o smak , którego jej w lodach pożałowano. . Żeby nikt go jej nie odebrał , odchodzi ze smakołykiem na bok i tam radośnie oddaje się konsumpcji .
A kredkę odnajduję w magazynku – łakoma ciurka wylazła z nią spomiędzy sprężyn , ale zorientowawszy się , że w pokoju zalatuje czekoladą , postanowiła uwolnić pyszczek na poczet bliskiego poczęstunku …
I widać jest panu bardzo wdzięczna , bo resztę wieczoru spędzają razem przy komputerze .
Przy czym jedna ręka TŻ obsługuje klawiaturę, druga zaś cały czas smyra i głaszcze ogonka, gładko przylepionego do kolan pana …

http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/143 ... 8d6f8.html

Re: ciurka , która miała wylecieć za drzwi razem z córką...

: pt kwie 03, 2009 8:20 am
autor: Leia
http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/143 ... 8d6f8.html

Czy to jest biurko? Czy taka ława wyłożona kafelkami? Bo jeśli to drugie, to my mamy taką samą. Nasza jest dość mocno zdezelowana. Adam ją dostał od kogoś z krewnych w prezencie, ale niestety w dość opłakanym stanie.