yss : musi to skarpetka była ...
Nie przepadam za momentem , w którym „wyczuwa się” potrzebę akcji czystościowych w szczurzym królestwie …
Zwłaszcza , że Szczurcia , sama czystą i pachnącą będąc , włości swoich przed najazdem zmiotki , szmaty oraz mopa pilnuje i przystępu wszelkiego zaciekle broni . W porządkach aktywnie uczestniczy , nieustannie przeszkadzając ; trzeba ją wlec po podłodze , uczepioną ścierki zajadłymi ząbkami , wściekle dosiada zmiotki , a z szufelki bez pardonu wykopuje to , co właśnie się na niej znalazło . Odkurzacza do akcji wstępnych używać się obawiam ze względu na możliwość pochopnego postradania na przykład pendrive’a czy innego drobiażdżku zagarniętego przez niunię w sprzyjającym dlań momencie naszej nieuwagi .
Dlatego nieraz zwlekam wbrew rozsądkowi , ale co się odwlecze , to nie uciecze , i chciał nie chciał , zawsze przychodzi ostatecznie chwila wydająca się być tą bardzo w ł a ś c i w ą .
Jakoż mój ( wcale nie szósty ) zmysł pomaga mi podjąć konieczną decyzję , a Szczurcia rzecz ułatwia , plącząc się po kanałach , więc wykorzystuję okazję i podnoszę wersalkę ; nauczyłam się już nie wydawać niepotrzebnych okrzyków zadziwienia , ale rozpacz na widok ulubionej biżuterii przerobionej na srebrny złom sama odzywa się wielkim głosem , a to z kolei przywołuje Szczurcię . Staczamy krótką walkę o przerobiony na mniejsze porcje łańcuszek ( słowo „moje” i „twoje” rodzi wszelkie boje …) i ogonek dostaje na uspokojenie kawalątko Grześka w czekoladzie , z którym chowa się pod moją spódnicę , a ja wykorzystuję owo krótkotrwałe zniknięcie małej przeszkadzalskiej
i piorunem zgarniam na szuflę resztę chłamu zmagazynowanego przez nią w wersalce . A cieszę się przy tym jak jaka głupia , że obeszło się bez tego całego cyrku z wystawianiem ogonka za drzwi , bo wspaniałomyślnie nie przeszkadza .
Dopiero , gdy zasiadamy obie na łóżku i zasłużenie chłoniemy błogostan leniwego „nicnierobienia” , dostrzegam pod swoimi wyciągniętymi dla wygody , opartymi o półkę pod stolikiem stopami , poobgryzane - w sposób niecny a niegodny wielce – klapki …
Na moje pomstowania i wydziwianie nad takim potraktowaniem biednych kapci Szczurcia przezornie znika pod kocykiem i dopiero , gdy przestaję rzucać gromy na szczurzego eliminatora cudzej własności , odważa się wystawić na świat łepek i niepewnie zerka przed siebie , oceniając zagrożenie .
http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/827 ... 190e7.html
A już sądziłam , że możemy wreszcie zakopać topór wojenny i żyć w przyjaźni , jak to w rodzinie …
Cała rodzinka lubi lody .
Niektórzy wręcz je uwielbiają .
Żeby nie było , że jesteśmy chytrusami – Szczurcia też dostaje nieco na spodeczku , sporo nawet jak na szczurka – po to , byśmy mogli w spokoju zjeść swoje .
Tymczasem ogonek , jak to on – pochłania własną porcję jak chłop po żniwach – i już jest na naszych kolanach , plecach , , rękach , głowie , w zależności od tego jak w danym momencie żonglujemy zagrożonym talerzykiem ; my zaś nie chcemy mu dawać więcej , jako że nasze lody … eee …są inne .
To znaczy nie tyle chodzi mi o same lody , ale o sos je wzbogacający , tego akurat sosu nie chcielibyśmy szczurkowi podsuwać .
Niunia jednak nie jest w ciemię bita i szybko snadź orientuje się , że coś ją ominęło , a jeśli ominęło , to zapewne coś dobrego ; kiedy nie umiemy się w żaden sposób obronić przed jej natarczywością
i przychodzi nam złożyć broń , z opresji ratuje nas córa . Przechwytuje zagrożenie i odwraca jego uwagę od lodów ku tyłowi , pokazując ciurce nasz księgozbiór oraz półkę pana , będącą nieustannym jak dotąd obiektem zainteresowań ogonka . Fortel zawodzi , a Szczurcia dokonuje karkołomnych wyczynów , żeby znaleźć się znów przy nas , widzi bowiem , że wciąż jeszcze jest szansa , pani bowiem nadal je .
Młoda usiłuje ją zatrzymać , ale to jakby usiłować próbować pochwycić w palce kuleczki rtęci : ciurka jest na ramieniu – młoda podsuwa sprytnie rękę ; w odpowiedzi szczurek już szykuje się do skoku
i trzeba prędko wykręcić kółko dłonią i unieść ją wyżej nieco ; na to ogonek zsuwa się nieco w dół jak na ślizgawce .
Czas jakiś trwa ta gimnastyka , w końcu litościwie dla niej i dla samej siebie udaję się z lodami do kuchni , odprowadzana pełnym żalu spojrzeniem sierściuszka .
http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/751 ... 8fa8d.html
http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/219 ... f4ee9.html
http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/937 ... e9b6e.html
http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/bc4 ... 476ea.html
http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/1de ... 83e8d.html
A że i mnie jest jej żal , podbieram córce malutką i zasiadamy razem do kawki .
Niedługo później wybieramy się z córką na basen , czemu towarzyszy zwykła w takiej sytuacji bieganina dwu bab po całym niemal mieszkaniu , pokrzykiwanie na siebie nawzajem
z żądaniem uwolnienia łazienki , miotanie się tam i z powrotem w celu spakowania tego co potrzeba ; ciurka nie lubi pakowania – może źle jej się kojarzy , i mimo iż zostaje z TŻ , podenerwowana przygląda się nam z wysokości oparcia fotela przy drzwiach , jakby miała nadzieję na zatrzymanie nas w domu choćby w ostatniej chwili .
Czasu do wyjścia z domu jest mało , a ja chcę jeszcze podmalować oczy wodoodpornym Goshem ; kładę kredkę na chwilkę na stole i sięgam po lusterko , żeby przy oknie skorzystać z nieco lepszego światła niż sztuczne w łazience . Jak się okazuje , bardzo nieroztropnie … Odwracam się po kredkę – nie ma !
Przebłysk inteligencji nabytej ( przy szczurze ) każe mi zerknąć na Szczurcię , jednak rejestruję już tylko znikający w głębi wersalki mały niebieski zadek .
Rozpacz i wściekłość . Niepowtarzalne świetliste khaki , moje ulubione .
Już nie produkują , a przepatrzone dziesiątki kredek innych firm nie przemawiają jakoś do mnie , to był ostatni mój egzemplarz !
Przyjdzie mi chyba pruć wersalkę , bo mała złodziejka schroniła się , tak jak już kiedyś , w niebezpiecznej czeluści między sprężynami .
I tu przydaje się sprytny TŻ .
Bierze mianowicie w palce trufelka , rozwija go niemiłosiernie przy tym szeleszcząc , wkłada kawałek do ust , a potem przyklęka przy otworze i …. robi dłuuugi chuch do wnętrza .
Pełna napięcia chwila .
Jakiś tumult , lekkie stuknięcie …
TŻ dmucha jeszcze raz .
Wychodzi nasza ciurka , z oczkami błyszczącymi łakomstwem .
Zostaje przeze mnie pochwycona wśród pisków protestu , ale przycicha , szybko obdarowana czekoladowym rarytasem wzbogaconym o smak , którego jej w lodach pożałowano. . Żeby nikt go jej nie odebrał , odchodzi ze smakołykiem na bok i tam radośnie oddaje się konsumpcji .
A kredkę odnajduję w magazynku – łakoma ciurka wylazła z nią spomiędzy sprężyn , ale zorientowawszy się , że w pokoju zalatuje czekoladą , postanowiła uwolnić pyszczek na poczet bliskiego poczęstunku …
I widać jest panu bardzo wdzięczna , bo resztę wieczoru spędzają razem przy komputerze .
Przy czym jedna ręka TŻ obsługuje klawiaturę, druga zaś cały czas smyra i głaszcze ogonka, gładko przylepionego do kolan pana …
http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/143 ... 8d6f8.html